Masz pytania? Zadzwoń:
794-144-629

Blog

„O pacjentach słów kilka....”

        Witam wszystkich miłośników zwierząt małych i dużych na moim blogu! Jako lekarz weterynarii na co dzień dbam o wszelkiego rodzaju stworzenia udomowione, a prywatnie jestem szczęśliwą właścicielką szalonego kota i leniwego psa. Blog poświęcony będzie głównie opiece i zdrowiu psów, kotów, królików, chomików i innych stworzeń hodowanych w naszym klimacie. Pisany będzie przez pryzmat moich doświadczeń zawodowych, lecz językiem zupełnie przystępnym dla każdego laika. Tematy obejmować będą zagadnienia, dotyczące profilaktyki zdrowia oraz dietetyki i codziennej opieki nad pupilem. Każdego dnia spotykam się z różnymi problemami, z jakimi borykają się właściciele czworonożnych „braci mniejszych”. Wszystkie problemy i te poważne i bardziej błahe staram się rozwiązywać szybko i w miarę bezboleśnie. Robię wszystko, aby być najlepszym lekarzem dla swoich pacjentów. Na blogu opowiem nie tylko o dolegliwościach moich pacjentów, ale też odpowiem na całkiem prozaiczne pytania: Dlaczego kot boi się odkurzacza? Jakie rośliny doniczkowe są niebezpieczne dla zwierząt domowych? albo: Jak odchować kociaka bez matki!? Mam nadzieję, że dzięki temu blogowi łatwiej będzie Wam zajmować się podopiecznymi!

 

„Kiedy do lekarza?”

       Diagnoza postawiona trafnie i szybko jest warunkiem prawidłowego leczenia. Jednak co zrobić kiedy moi podopieczni nie potrafią pokazać, ani też odpowiedzieć na pytanie „ co ci dolega?” lub „ gdzie boli?” Tylko od opiekuna zwierzęcia zależy, kiedy zgłosi się do lekarza weterynarii. Im szybciej zdiagnozuję chorobę, tym większa jest szansa na wyleczenie. Wystarczy, że zauważymy dziwne zachowanie pupila, utrzymujące się przez jakiś czas, powinniśmy natychmiast skonsultować się z weterynarzem. Ból u kota, psa, czy królika objawia się na wiele sposobów, a każde odmienne zachowanie może być oznaką groźnej choroby. Dziś do lecznicy zgłosiła się pani, której pies spał dłużej, niż zwykle....  Można by rzec: ot, leniwe bydlę... A ja natychmiast znalazłam jeszcze kilka objawów, które świadczyły, że ów czworonóg cierpi na niedoczynność tarczycy. Brak hormonu tarczycy sprawia, że pies ma problemy ze spowolnionym metabolizmem oraz brakiem tlenu w komórkach i tkankach, co powoduje, że staje się ospały, apatyczny i najwyraźniej smutny. Na całe szczęście właścicielka przyprowadziła go do lecznicy zanim było za późno. Każda zmiana w dotychczasowym zachowaniu powinna zaniepokoić właściciela. Nawet, jeśli wydaje się, że Wasz pupil nagle totalnie zwariował  udajcie się do weterynarza! 

 

„Jak podać lekarstwo pupilowi”

       Gdy tłumaczę właścicielom, jak zaaplikować tabletki kotu lub psu, zawsze zastanawiam się... jak to później wygląda w praktyce. Zwykle przy następnej wizycie już na pierwszy rzut oka wiem, jak pan poradził sobie z włożeniem do pyszczka małej tabletki :). Jeśli na ciele posiada liczne rany szarpane z pewnością nie było to łatwe. W przypadku psa podanie tabletki jest niezwykle proste: Zawijamy lekarstwo w kawałek mięsa i wołamy czworonoga. W przypadku kota może to wyglądać następująco:  

        Kolanami obezwładniamy drapieżne zwierzę, palcem wskazującym i kciukiem  jednej ręki chwytamy za pyszczek i delikatnie przyciskamy. Drugą ręką głęboko wpychamy tabletkę do gardła... Kiedy kot poliże nos.... wiemy, że aplikacja tabletki przebiegła pomyślnie. Jeśli natomiast tabletka znajdzie się na drugim końcu pokoju, a kot na firanie, musimy ponowić próbę aplikacji. Prób takich może być wiele i każda zwykle kończy się licznymi ranami na ciele opiekuna. Dobrym sposobem na obezwładnienie kota jest owinięcie go ściśle ręcznikiem kąpielowym, który powstrzyma jego ostre pazury przed kontaktem z naszą skórą. A jeśli to nie pomoże, zaś wszystkie tabletki rozrzucone będą po mieszkaniu, trzeba będzie odwiedzić mnie w moim gabinecie :)

 

„Niejadek”

       O grymaszeniu nad psią lub kocią miską, trzeba przyznać nasłuchałam się w swojej karierze wiele. Zwierzaki potrafią być wybredne niczym bajkowy Garfield nad miską makaronu. Mój kot także nie jest smakoszem wszystkiego, co podtykam mu pod pyszczek i czasami jest to naprawdę denerwujące. Zdarza się jednak tak, że nagle z wielkiego żarłoka robi się niejadek. Nagły brak apetytu może oznaczać w przypadku zwierząt tylko jedno...KŁOPOTY! Nagły jadłowstręt u kota lub psa mogą powodować pasożyty przewodu pokarmowego. W tym przypadku regularne odrobaczanie stanowi najlepszą profilaktykę. Brak apetytu może być też objawem wielu poważnych chorób, nie tylko schorzeń przewodu pokarmowego, ale także nowotworów i wielu innych.... Tak, tak, zwierzęta chorują na bardzo podobne dolegliwości, jak ludzie, ale inaczej komunikują właścicielom swoje złe samopoczucie. Jeśli przez dwa dni pies lub kot odmawia jedzenia, jest apatyczny, nie podnosi się entuzjastycznie na nasze wołanie, należy jak najszybciej zgłosić się do weterynarza. I jeszcze jedno....Nie uczmy naszych pupili jedzenia słodyczy! Być może widok psa lub kota pochłaniającego wielki kawał tortu jest zabawny, jednak z pewnością... NIEZDROWY!

 

„ Słodkie kłopoty i skuteczna rada”

        Ileż to zachwytu nad kocim lub psim noworodkiem...Każdy chciałby przytulić, wycałować i patrzeć jak dorasta... a potem? Cóż proza życia... szczeniak lub mały kotek musi szukać nowego domu. Trzeba przyznać, że znalezienie dobrych, nowych opiekunów dla całego miotu nie jest wcale proste. Nieupilnowane kotki i suki mogą rodzić nawet dwa, trzy mioty na rok, co staje się bardzo kłopotliwe. Najlepszym rozwiązaniem tego problemu jest sterylizacja. Zwykle wykonywana jest po pierwszej rui, gdy już wiadomo, ze zwierzę dojrzało płciowo. Wykonywana jest także sterylizacja aborcyjna, kiedy zwierzę jednak zajdzie w ciążę. W przypadku samców sterylizacja nie jest konieczna, gdyż pupil z pewnością miotu nie przyprowadzi do domu, ani też nie obowiązuje go obowiązek alimentacyjny na własną reprodukcję. Niesterylizowany kocur ma jednak dosyć nieprzyjemne nawyki i bardzo cuchnący mocz. Kastracja kotów i psów pozwala na zrównoważenie wydzielanych hormonów i poprawę ich zachowania. Właściciele utożsamiają często odczucia zwierząt po sterylizacji :) Szczególnie Panowie niewątpliwie są w stanie bardzo pożałować kastrata, a przecież wszystko jest dla jego dobra! Kot, czy pies nie dbają o swoją zdolność reprodukcji, a sterylizacja chroni przed wieloma schorzeniami.

 

„Mały nadajnik GPS”

         Rankiem do mojego gabinetu zgłosiła się pani średnich rozmiarów kundelka, który podobno ma „ADHD” Cóż....Nadpobudliwość rzeczywiście jest w przypadku zwierząt uciążliwa, a upilnowanie psa, który we łbie ma zakodowane tylko ucieczki, jest niezwykle trudne. Owa pani miała psa, który uciekał notorycznie, więc postanowiła rozwiązać swoje problemy radykalnie. Poprosiła mnie o założenie psu „nadajnika GPS”..... Oczywiście, powstrzymując się od nagłego ataku śmiechu poprawiłam panią kundelka i wytłumaczyłam na czym polega chipowanie psów, które faktycznie jest znakomitym sposobem identyfikacyjnym i zabezpieczającym, jednak mały chip to nie nadajnik GPS. Nie możemy namierzyć uciekiniera, lecz znaleziony dezerter zostanie sczytany przez lekarza weterynarii w schronisku, lub każdej lecznicy oraz jednostach Straży Miejskiej co ułatwi odszukanie jego właściciela. Chip zawiera dane opiekuna i pomaga znalezionym zwierzętom trafić z powrotem do domu. W chwili, gdy zwierzę "na gigancie" ulegnie wypadkowi, służby mogą również odczytać dane z chipa i powiadomić o zdarzeniu właściciela. Chip to nie GPS, ale jest bardzo pomocny w znalezieniu zguby. Polecam wszystkim milusińskim ten bezbolesny zabieg.

 

„Charakterek.”

        Każdy szczęśliwy posiadacz psa, kota lub innej udomowionej istoty wie, że charaktery i usposobienia zwierząt bywają różne i można przypisać je rasom zwierząt i gatunkom. Koty, to wielkie indywidua, chodzące własnymi ścieżkami. To one dowodzą swoimi właścicielami. Kiedy mają ochotę na czułości same się o nie dopominają, wskakując na kolana i mrucząc zachęcająco, lecz gdy kot ma inne plany, niż jego opiekun łatwo się przekonać, kto dowodzi w relacjach z człowiekiem. Psy są zgoła inne. Z każdą rasą możemy utożsamiać pewne cechy charakteru. Rasy wywodzące się od psów pasterskich możemy uznać za niezwykle łagodne i opiekuńcze, zaś rasy obronne bywają bardziej agresywne. Dużo w charakterze zwierzęcia może zmienić jego wychowawca, czyli człowiek. Kiedy osoby chętne na adopcję psa lub kota zgłaszają się do mnie po poradę, jaką rasę wybrać, zwykle doradzam, aby zdecydowali się na stosunkowo młode zwierzę, które z łatwością będzie można ułożyć. Osobom starszym nie polecam psów rasy Syberian Husky, ponieważ wymagają nieustannego ruchu, proponuje raczej wybór spokojniejszego Labradora lub Buldożka francuskiego. Rodzinom z małymi dziećmi odradzam Amstafa lub Pitbulla, proponuję raczej Goldena lub Bokserka, ewentualnie inną, łagodną rasę.

 

Profilaktyka ponad wszystko

           W naszym kraju szczepienie psów przeciwko wściekliźnie jest obowiązkowe. Szczepić jednak można nie tylko psy i nie tylko przeciw wściekliźnie. Wszelkiego rodzaju choroby takie jak : kaszel kenelowy, nosówka, parwowiroza, leptospiroza, koronowiroza, wirusowe zapalenie wątroby, mogą spowodować śmierć pupila. Szczepienie jest doskonałym i skutecznym środkiem zapobiegawczym!!! Jest też mniej kosztowne, niż leczenie zwierzęcia. Warto również pomyśleć o szczepieniu kotów, które chorują coraz częściej na: koci katar zwany herpeswirozą i kaliciwirozą oraz panleukopenię, a także na chlamydiozę lub białaczkę FeLV. Nawet koty niewychodzące z domu mogą zarazić się chorobami wirusowymi!!! Wystarczy tylko, że właściciel przyniesie wraz z błotem na butach drobnoustroje, a kwestia zarażenia jest nieunikniona. Profilaktyka to także regularne odrobaczanie zwierząt, zwłaszcza tych wychodzących. Koty łowiąc myszy bardzo szybko zakażają się tasiemcem, a także innymi robakami obłymi, pasożytującymi w ich przewodzie pokarmowym. Warto każdorazowo proces odrobaczania odnotowywać w książeczce zdrowia naszego pupila lub w kalendarzu. Profilaktyka pozwala dbać o zdrowie żyjących w naszym otoczeniu zwierzaków, a także chroni obcujących z nimi ludzi przez zachorowaniem na choroby odzwierzęce. Należy pamiętać, że pchły to najbardziej wkurzające osobniki, które nie tylko piją krew, ale również są nosicielami niebezpiecznych chorób.

 

„Zamienię kota na psa”

            Przeglądając kącik adopcyjny natknęłam się dzisiaj na ogłoszenie zaskakującej treści: ”Zamienię kota na psa, może być wściekły”. Zaintrygowana tym anonsem zadzwoniłam pod podany numer telefonu i zapytałam o co chodzi. Okazało się, że Pan po prostu chce pozbyć się kociaka. Ot, nietrafiony prezent... Nie potrafię zrozumieć ludzi, decydujących się na posiadanie zwierzaka, którego po pewnym czasie chcą się pozbyć. Eutanazja zdrowego psa jest niemożliwa i w lecznicy zawsze proponujemy inne rozwiązania. Jedyną przesłanką do uśmiercenia psa lub kota jest ciężka, nieuleczalna choroba. Zdrowe zwierzęta można oddać do adopcji. Odradzam również wyrzucanie niechcianych zwierząt na ulicę lub przywiązywanie je do drzewa w lesie. To jest najwyższej rangi bestialstwo, ponieważ zdane tylko na czujność innych ludzi często konają z głodu i odwodnienia przez wiele godzin. Kiedy myślimy o posiadaniu zwierzaka pamiętajmy jedno: Szczeniak lub kociak szybko dorosną i ze słodkiego, zabawnego malucha stają się zwykle nieustannym obowiązkiem. Małemu psu lub kotu o wiele też łatwiej wybaczać pewne grzechy (demolkę w mieszkaniu, znikające mięso na obiad, przegryzione kable od komputera, zrujnowana flora domowa itp.) Dorosłym zwierzętom zwykle nie uchodzi to na sucho, a często miarka cierpliwości właściciela się przebiera.... Zwierze to członek rodziny, musimy akceptować go takim jaki jest!

 

„Guz, nie guz ale będzie heca” 

          Moja kotka ma guza ” oznajmiła dziś opiekunka cudnej Neva Masquarade wchodząc do mojego gabinetu. Powiem szczerze, że nie lubię tego potocznego określenia na wszelkie zgrubienia, pojawiające się pod skórą zwierząt. Dopiero badanie USG pozwala zdiagnozować właściwości „kulki” i określić schorzenie. Tak stało się też w przypadku niezwykle pięknej kotki... Guz okazał się poczwórnym szczęściem, jakiego się spodziewała. Właścicielka natomiast mało nie dostała zawału, gdyż nie miała pojęcia jakim cudem to się stało...Jak się potem okazało pani mieszkała na parterze, a jej przecudnej urody, rodowodowa kotka spotkała się z nieznajomym kocurem na balkonie...Z tej randki, za kilka tygodni ( myślę, że najpóźniej 3) na świecie pojawią się nie zupełnie rodowodowe kocięta, ale z pewnością śliczne, jak ich mama. Mam nadzieję, że owa Pani do tego czasu pogodzi się z tym szczęściem, jakie zgotowała jej podopieczna. Dobra rada dla wszystkich właścicieli kotek rodowodowych, aby nie wypuszczać jej w czasie rui na balkon lub taras przed domem, gdyż zawsze w tym czasie pojawia się jakiś adorator, który niczym Romeo w szekspirowskim dramacie wejdzie na balkon. Kociąt mieszanych nie można sprzedać, jako rasowe, nawet jeśli są niezwykle podobne do rodowodowej mamy. Można je oddać w dobre ręce, których z pewnością nie zabraknie.

  

Kąśliwe wypadki

          Lato dobiega końca, ale ciągle do naszego gabinetu zgłaszają się podopieczni użądleni przez osę, pszczołę, czy innego kąśliwego owada. Najtrudniej chyba uchronić przed owadami kota, zwłaszcza bardzo młodego. Każda ruszająca się istota, w dodatku zachęcająco brzęcząca, wyzwala w nim instynkt łowcy. Użądlenia przez owady psa lub kota mogą być bardzo groźne, ale nie muszą. Należy uważnie przyjrzeć się zwierzęciu. Jeśli w miejscu ukąszenia znajdziemy żądło, a wokół niego robi się opuchlizna trzeba jak najszybciej zjawić się w lecznicy. Najgroźniejsze jest ukąszenia w okolicach szyi i paszczy, które bez właściwej pomocy lekarza weterynarii mogą prowadzić do zgonu zwierzaka. Dziś do mojego gabinetu przyszła pani z trzymiesięcznym kociakiem, którego łapka przypominała trochę miniaturową paletkę do tenisa. Pani z westchnieniem stwierdziła, że owszem powtarzała Puszkowi, że zabawa osą źle się skończy, ale on jej „nie posłuchał”. Wyjęłam żądło podałam mu zastrzyk przeciwwstrząsowy i kocia paletka szybko z powrotem zmieniła się w łapkę. Niestety nie dałam pani Puszka żadnej gwarancji, że historia ta się nie powtórzy, gdyż owady są dla kociaków pokusą. O ile rozkoszne łapanie fruwających motyli nie zagraża ich bezpieczeństwu, to pogoń za osą, pszczołą czy trzmielem może skończyć się bardzo nieprzyjemnie.

 

Prawie żywe nieszczęście

       Znalezienie wyrzuconego kota lub psa zwykle bywa problemem dla znajdującego takiego czworonożnego nieszczęśnika, jednak po jakimś czasie okazuje się, że zwierzak wynagrodzi nam nasze dobre serce. Przygarnięty kundelek potrafi być najwierniejszym towarzyszem życia, a uratowany kociak całkiem sporą dozą radości. Często do mojego gabinetu przychodzą tacy mniej lub bardziej szczęśliwi znalazcy. Jedni chcą przygarnąć „znalezisko”, inni szukają dla niego ratunku, ale nie mogą wziąć pod dach niewygodnego skarbu. Już niebawem na podwórku zrobi się chłodno i mokro, dlatego zachęcam, by takie nieszczęśliwe porzucone zwierzaki po prostu przekazywać schroniskom TOZ, działającym w każdym mieście. Kiedy dwoje bardzo młodych ludzi położyło dziś na moim stole kawałek nieruchomej czarnej sierści, która bądź co bądź jeszcze oddychała, pomyślałam sobie, że z tego nieszczęścia chyba nic nie będzie. Oczy spuchnięte, spojówki zaciągnięte ropnymi pęcherzami, pyszczek był jedną wielką raną, a przypuszczam, że sześciotygodniowy kociak nie jadł od wielu dni. Młodzież stwierdziła, że jeśli przeżyje dadzą mu ciepły dom. Wtedy właśnie pomyślałam, że przecież od tego jestem, aby przeżył! Po pierwsze najpierw trzeba było oczyścić nieruchomego nieszczęśnika i zbadać, uporać się ze skaczącymi po jego skórze wszystkimi odmianami pasożytów, zakropić oczy antybiotykiem, podać kroplówkę i....czarny kawałek futerka zaczął się ruszać.... Ku radości mojej i znalazców kotek rokuje wyśmienicie...

 

Wychowanie w zgodzie z naturą

       Rodzice coraz częściej decydują się na wychowywanie swoich dzieci razem z czworonożnymi domownikami. Sceptycy, którzy powielają stereotypowe tezy o tym, jak kot może udusić niemowlę, a pies ”pożreć z zazdrości” byli wychowywani z pewnością z dala od zwierząt i nie mają o ich psychice zielonego pojęcia. Do południa miałam kilkoro pacjentów, potem przerwa na planowy zabieg i znowu pacjenci... Mniejsi, więksi, nawet tacy całkiem cóż ...„ludzcy” ? Do gabinetu weszła pani w zaawansowanej ciąży i poprosiła o rozmowę. Że owszem ma warunki, że jej piesek jest z nią już kilka lat i że chyba musi go oddać ze względu na dobro dziecka... Musiałam wytłumaczyć, trzeba przyznać bardzo zatroskanej nie bez powodu opiekunce labradora prostą zasadę; a mianowicie, że pies wychowany z ludźmi nie zmieni się w ludożercę na widok niemowlęcia! Owszem będzie trochę urażony brakiem zainteresowania i będzie domagał się uwagi, ale z pewnością można tę sytuację łatwo opanować. Warto pamiętać, że rosnący maluch również będzie zainteresowany kudłatym domownikiem i po jakimś czasie zapragnie pieska „przytulić” w każdym tego słowa znaczeniu, wówczas takie zabawy należy bacznie obserwować. Dodatkowo mając jednocześnie w domu zwierzaka i niemowlę należy przywiązywać baczną uwagę do higieny czworonoga. Regularne odrobaczanie/co kwartał/, aplikowanie preparatów przeciwko pasożytom skóry, manicure (zwłaszcza u kotów) to podstawowa profilaktyka. Muszę przyznać, że z własnego doświadczenia z czystym sumieniem polecam wychowywanie dzieci ze zwierzętami. Widok troskliwego psa czuwającego nad bezpieczeństwem raczkującego malucha, czy kota kładącego się u stóp śpiącego niemowlaka jest powalający!

  

Kiedy osesek zostaje sam...

          Wieczorny telefon oderwał mnie od ciekawej lektury, ale taka moja profesja, że bez względu na porę jestem na posterunku, aby pomagać zwierzętom w potrzebie. Telefon dotyczył szczeniaka uratowanego przed utopieniem. Tak, tak, średniowieczne metody ciągle jeszcze są wykorzystywane w rozwiniętych cywilizacjach. Zamiast sterylizacji lub szukania domów adopcyjnych morduje się niechciane mioty na wiele niecywilizowanych i drastycznych sposobów. Jednak temu szczeniakowi zapaliło się światełko w tunelu, gdyż znalazły go dzieci, bawiące się nad rzeką. Rodzice zanim wrócą z weekendu postanowili skontaktować się ze mną i poprosić o radę, w jaki sposób uratować maluszka? Osierocone oseski, często jeszcze ślepe, trzęsące się i pełzające są zdane tylko na człowieka i jego poświęcenie. Odchów szczeniąt i kociąt bez matki wymaga wielu wyrzeczeń oraz odrobiny wiedzy. Nawet hodowcy mogą mieć początkowo obawy, by zajmować się takimi sierotkami, ale wystarczy tylko wiedzieć, że: -jeśli nie mamy matki zastępczej w okresie laktacji, która przyjmie maleństwa do wychowania należy młode regularnie/ co 3 godz / karmić butelką z mlekiem specjalnie modyfikowanym dla czworonożnych osesków. Takie mleko dostępne jest w lecznicach oraz sklepach zoologicznych. -po karmieniu masujemy brzuszki zgodnie z ruchem wskazówek zegara, dla lepszego trawienia -dbamy o właściwą temperaturę otoczenia. Można wykorzystać do tego matę grzejącą. - pomagamy załatwiać potrzeby fizjologiczne podcierając regularnie maluchy wilgotnym ręcznikiem papierowym ( ich matka stymulowała by układ wydalniczy wylizując potomstwo) Oczywiście każdy miot odchowywany bez matki powinien być regularnie kontrolowany przez lekarza weterynarii i ważony. A dzisiejszego poranka w moim gabinecie wyczekiwałam na uratowanego przed śmiercią szczeniaka, był naprawdę uroczy....

 

Skłonności do pożerania rzeczy niestrawnych

Pieski z natury mają skłonność do zjadania nie tylko zawartości miski, ale czasami i samego naczynia... Posiadacze psów często skarżą się, że mimo wzorowego odżywiania pies gryzie rzeczy nie nadające się do jedzenia (meble, przedmioty codziennego użytku, chusteczki higieniczne, telefony komórkowe i wszystko, co znajduje się w otoczeniu) Takie połknięcie „niezjadliwego” przedmiotu może wywołać poważne dolegliwości układu pokarmowego. Pies i kot usuwają ze swojego przewodu pokarmowego ciała obce zupełnie naturalnie przez wymioty. To oczyszcza przede wszystkim żołądek z połkniętej sierści. Czasem jednak ciało obce pozostaje w przewodzie pokarmowym. Niestety jeśli zauważymy, że nasz pupil często wymiotuje, przestał jeść i staje się osowiały lub wręcz cierpiący, należy bezzwłocznie zgłosić się do weterynarza. Dzień po zeszłorocznych świętach Bożego Narodzenia miałam w gabinecie owczarka niemieckiego, który postanowił skonsumować figurkę mędrca ze stajenki ustawionej pod choinką. Ot taki bożonarodzeniowy terrorysta! Właściciele psa będąc na Pasterce zapomnieli zamknąć podopiecznego, który wszystkich członków szopki potraktował, jak intruzów. Kiedy właściciele zorientowali się, że ich dekoracja świąteczna została zdewastowana, a wilczur zaczyna czuć się kiepsko, zdecydowali się odwiedzić mój gabinet zaraz po świętach. Zabieg chirurgiczny uratował zwierzaka, ale niestety nie mędrca....

 

Sweterek na zimę i krem do opalania latem

           Nie tylko puszyste futerko wymaga od nas szczególnej pielęgnacji i częstych zabiegów kosmetycznych. Lecznice weterynaryjne posiadają coraz częściej specjalistyczne urządzenia do dbania o „urodę” zarówno tych wystawowych osobników, jak i ukochanych stworzeń kanapowych. Takie zabiegi to moja, lekarza weterynarii, codzienność. Przyjemnością jest głaskanie takich podopiecznych, których futerko jest miękkie i lśniące, ale zdarza mi się ostatnio głaskać całkiem niefuterkowego psa. Regularnie odwiedza mój gabinet piesek meksykański, udekorowany bardziej medalami interchampiona, niż futrem, który leżąc wygląda trochę jak kot rasy Sfinks, tyle, że z psią mordką. W ostatnim roku nagie rasy stały się bardzo modne i popularne. Decydując się na psa nagiej rasy lub kota rasy Sfinks, warto pamiętać, że psie i kocie piękności bez futerka powinny być szczególnie chronione przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi ( upał, mróz, wilgoć). Wraz z jesiennym chłodem należy zadbać o odpowiednio ciepłe ubranie. W moim gabinecie polecam takie sweterki i kurteczki również tym małym rasom: Yorkshire, Pinczer, czy miniaturowy Terrier itp. Latem zaś w przypadku „nagich” ras warto pamiętać o kremach z filtrem UV...

 

Psie problemy z kamieniem nazębnym...

         Kiedy w dzisiejsze popołudnie lecznica na chwilkę opustoszała, do mojego gabinetu zgłosił się pan z przesłodkim White Terrierem o dźwięcznym imieniu Fibi. -Problem pieska to nieprzyjemny zapach z pyszczka- zakomunikował młodzieniec już w drzwiach – ona uwielbia dawać buziaka, ale od jakiegoś czasu zapach mnie odrzuca! Diagnoza w takich przypadkach nieświeżego oddechu jest zwykle błyskawiczna...Kamień nazębny! To niestety bardzo częsty problem zwierząt. Przetworzony pokarm, jaki otrzymują sprawia, że na ząbkach pojawia się osad i kamień, a wraz z nim bakterie, które właśnie rozpoznajemy po bardzo nieprzyjemnym zapachu z „szczekaczki”. Bakterie te są bardzo niebezpieczne dla zdrowia pieska. Wpływają niekorzystnie na układ pokarmowy, ale mogą też uszkodzić serce i nerki zwierzaka. Jest to niestety problem niewłaściwej higieny wszystkich psich i kocich ras. Zapobiegać mu możemy w bardzo prosty sposób. Zabieg, jaki wykonuję w moim gabinecie bezboleśnie dentystycznym skalerem trawa około godziny. Jest całkowicie bezpieczny dla zwierzaka. Niestety wbrew reklamom pokazywanym w telewizji, ani sztuczne szczęki, ani też pojawiające się na rynku produkty, oczyszczające psie ząbki nie są tak skuteczne, jak regularna kosmetyka dentystyczna, wykonana przez lekarza weterynarii.

 

Pazury i szpony....

Kot, królik, pies, czy inne zwierze domowe zwykle posiada pazury i nie jest to żadne kosmopolityczne odkrycie... Rosną one podobnie, jak u człowieka. Zwierzęta naturalnie ścierają je drapiąc twarde przedmioty... I tu rodzi się problem. O ile w naturalnym środowisku koty skacząc po drzewach ścierają sobie rosnące pazurki, o tyle w domu mogą robić to przykładowo na.... drogich meblach. Kosmetyczne skracanie pazurów można wykonywać samodzielnie za pomocą gilotynki w dobrze oświetlonym miejscu, gdzie z łatwością odróżnimy ukrwione części miazgi twórczej od części zrogowaciałej. Teoretycznie jest to zabieg łatwy w praktyce lepiej powierzyć go profesjonalistom. Zbyt głębokie przycięcie paznokci może wywołać ogromne cierpienie oraz krwawienie mocno unerwionej części pazurka. Zdarza mi się uczyć początkujących hodowców tego zabiegu w czasie wizyt profilaktycznych. Po jakimś czasie mogą oni sami dokonywać takiej kosmetyki w domu. Podobnie należy skracać szpony ptakom hodowanym w domach, gdyż wypuszczane w pomieszczeniach mogą zaplątać się tekstylne dekoracje. Takie wypadki często skutkują ciężkim kalectwem ptaka. Nie warto więc ryzykować, tym bardziej, że skracanie pazurów, czy szponów kosztuje niewiele.

 

Udana gastropeksja...

          Ostre przypadki, nawet te najmniej rokujące są dla mnie zawsze ogromnym wyzwaniem. Wielokrotnie takich sytuacji można uniknąć stosując się do pewnych zasad. Dzisiejszy pacjent został powierzony mojej opiece, dosłownie w ostatniej chwili. Jego dolegliwości i cierpienie wskazywały na skręt żołądka. U psów, bez względu na rasę, może zdarzyć się z kilku przyczyn. Po pierwsze przez złe nawyki żywieniowe oraz zmuszanie zwierzęcia do nadmiernego wysiłku zaraz po posiłku. Po drugie niespokojne jedzenie, szybkie i łapczywe połykanie oraz niewygodna pozycja. Skręt żołdaka może się pojawić zarówno u psów młodych, jak i starszych, dużych i małych. W pierwszych minutach od zdiagnozowania skrętu żołądka należy ustabilizować wszystkie funkcje życiowe zwierzęcia przed zabiegiem chirurgicznym. Drugim etapem jest gastropeksja. Zabieg chirurgiczny z otwarciem jamy brzusznej, polegający na przywróceniu żołądka i śledziony do właściwego ułożenia lub resekcji tkanek martwych oraz przytwierdzeniu ściany żołądka do jamy brzusznej. Ważna jest też opieka pooperacyjna. Psa, którego udało mi się uratować dzisiaj mam jeszcze pod swoją opieką w lecznicy, ale już za parę dni trafi do domu, gdzie właściciel będzie musiał kontynuować podawanie leków. W przypadku ostrego skrętu żołądka zawsze lepiej i prościej zapobiegać jest niż leczyć, dlatego zachęcam do właściwej dietetyki i konsultacji z lekarzem weterynarii..

 

Szczekający kaszel i robaki.

         Nic tak nie poprawia humoru w poniedziałek z rana, jak objęcie łapkami za szyję. Ot, taka kocia miłość jest bardzo motywująca, zwłaszcza, kiedy w poczekalni czeka na mnie kolejka pacjentów. Po serii szczepień i konsultacji przyszła do mojego gabinetu pani z kotkiem, który pokasływał. - To taki krótki, „szczekający kaszelek”- określiła objawy właścicielka dachowca. Po badaniach, gdzie osłuchowo kot był zdrowy, przeprowadziłam delikatne padanie brzuszka i wszystko było jasne... Kot ma robale, musimy go odrobaczyć!- zakomunikowałam zaskoczonej diagnozą kobiecie. Objawem zarobaczenia zwierząt może być właśnie krótki, „szczekający” kaszel. Wystarczy tylko odpowiednio zadbać o odrobaczenie i kaszel mija. Regularnie odrobaczać należy zwierzęta wychodzące, jak i domowe, w szczególności jeśli mieszkają z małymi dziećmi. Raz na 3 miesiące należy zaaplikować zaleconą przez weterynarza dawkę leku. Jeśli nie jest możliwe przywiezienie zwierzaka do gabinetu weterynaryjnego można aplikować ją samodzielnie. Wystarczy tylko zjawić się u weterynarza i znać przybliżoną wagę psa lub kota. Koty ważymy w bardzo prosty sposób: bierzemy kota na ręce i wchodzimy na wagę łazienkową. Potem ważymy się bez kota i wynik odejmujemy. Różnicę stanowi masa kota :) Analogicznie można to zrobić z niewielkim psem. Każdy gabinet weterynaryjny wyposażony jest w wagę, więc przy okazji badań profilaktycznych można też ważyć zwierzaka.

 

Sterylizować, czy nie sterylizować?

          Dyskusji na temat sterylizacji jest wiele. Właściciele nie chcą operować suczek, z „uczuciowych” względów, ale taki zabieg to nie tylko pozbycie się kłopotu z cieczką, a dbałość o zdrowie swojego psa. Jeśli nie planujemy szczeniąt, a suczka nie przekroczyła 5 roku życia warto zastanowić się nad korzyściami, płynącymi z zabiegu sterylizacji. Przy rezygnacji ze sterylizacji należy pamiętać, że zwierzęta te zagrożone są wieloma niebezpiecznymi chorobami. Pierwszym i często źle rokującym schorzeniem suk niesterylizowanych jest Ropomacicze, które zbyt późno zdiagnozowane może bezpośrednio zagrażać życiu zwierzęcia. Drugim- równie niebezpiecznym są guzy listwy mlecznej, czyli nowotwór gruczołu mlekowego, który może dawać przerzuty na inne narządy i w rezultacie prowadzić do śmierci psa. W swoim gabinecie ze strony właścicieli suczek słyszę zwykle: „przecież psa boli”, „po operacji będzie cierpieć”, „a może lepiej podawać leki antykoncepcyjne?”. Moja odpowiedź zawsze jest taka sama - Pies otrzyma leki przeciwbólowe, rekonwalescencja po zabiegu jest bardzo krótka, a udowodnionych naukowo zdrowotnych korzyści ze sterylizacji jest bardzo wiele.

 

Cuchnąca sprawa i kij w ucho

          Dziś jakimś fatum wśród moich pacjentów były uszy. Pierwszym przypadkiem był Spanielek, który pojawił się ze swoim Panem z samego rana. Właścicel oznajmił, że pies się drapie z lewej strony, potrząsa głową, z uszu wypływa mu coś przypominającego fusy z kawy, a przy tym strasznie cuchnie. Faktycznie zapach objawił się od razu, kiedy tylko podniosłam psie ucho. Za pomocą wziernika zajrzałam do środka małżowiny i moim oczom ukazała się dosyć pokaźna hodowla roztoczy- pospolitych pasożytów usznych u zwierząt. Usuwanie tego „zjawiska” nie jest trudne. Należy tylko zalecone krople podawać do uszu zgodnie z instrukcją weterynarza. Drugim dziś przypadkiem był pies, któremu stworzył się silny stan zapalny wywołany ciałem obcym, a mianowicie kawałkiem patyka, który utkwił dosyć głęboko. Leczenie nie obyło się bez zabiegu usuwania zdrewniałego patyka i kuracji antybiotykowej. Wieczorem natomiast pojawił się pacjent z krwiakiem małżowiny usznej. Najprawdopodobniej ta przypadłość była skutkiem całkiem niewinnej szczenięcej zabawy z rodzeństwem. Ucho spuchło, a maluch stał się strasznie podenerwowany. Choroby uszu nieleczone mogą prowadzić do bardzo poważnych skutków, a w szczególności głuchoty. Kontrola uszu powinna być regularnie przeprowadzana w domu lub przez lekarza weterynarii. Należy zapamiętać, że zdrowe ucho jest jasno różowe z minimalną ilością woskowiny, nie cuchnie, a zwierzak nie przejawia odruchów obronnych w związku z głaskaniem w tej okolicy.

 

Powracający problem jak bumerang

           Nawracające choroby psów, kotów, czy zwierząt hodowlanych, mają zgoła bardzo prozaiczną przyczynę, którą jestem w stanie rozpoznać zadając jedno pytanie:- Czy leki ostatnio zapisane były podawane zgodnie z zaleceniami? I tu zaczyna się seria usprawiedliwień: Po pierwsze, pies poczuł się lepiej na drugi dzień, więc zmniejszyłem dawkę, po drugie objawy ustąpiły, więc po co miałem truć zwierzaka...etc. Niestety, jeśli leki nie są podawane zgodnie z moimi wskazówkami, właściciel pomija dawki lub zaprzestaje leczenia po ustąpieniu objawów, prawie każda choroba powróci do zwierzaka w niedalekim czasie, w dodatku ze zdwojoną siłą. Dziś po raz kolejny zetknęłam się z powracającym kocim katarem, który przez zaniechanie poprzedniego leczenia nie rokuje zbyt dobrze. I nie jest to wcale wina poprzedniego lekarza weterynarii, który wcześniej leczył kota, co usiłował mi wmówić właściciel, lecz odstawienia antybiotyku po ustąpieniu objawów choroby. Moi mili właściciele czworonogów, ja daję odliczoną ilość tabletek antybiotyku i proszę o pojawienie się na wizycie kontrolnej ponieważ chcę, aby zwierzę było całkowicie wyleczone i aby za miesiąc nie musieli Państwo odwiedzać mnie z tym samym problemem. Nieleczone do końca choroby są jak bumerang, niestety powracają i o tym trzeba pamiętać podając leki.

 

O rany kot siwieje !!!

      Zdrowe i zadbane futerko błyszczy, jest miękkie i nie wypada, poza okresowym linieniem. Wystarczy je szczotkować, stosować odpowiednie kosmetyki i oczywiście odpowiednio odżywiać pupila. Jeśli zwierzę nagle zaczyna je tracić, jest ono matowe i nieprzyjemne w dotyku, znaczy że zwierzakowi coś dolega. Już miałam zamykać gabinet, kiedy w drzwiach pojawiła się pani z transporterem dla kota. Postanowiłam przyjąć ostatniego pacjenta. Pani zanim wyjęła kota powiedziała przerażonym głosem - Ona ma zaledwie trzy miesiące i siwieje! Była czarna, czarniuteńka a teraz??? No rzeczywiście rzekłabym szpakowata, albo jak to mówią sól i pieprz. Na brzuszku i łebku trochę bardziej, ale kiedy przeczesałam dłonią pod włos kota, siwe włoski wyrastały już wszędzie. Właścicielka miała przerażony wzrok – Jest chora? Na szczęście w tym przypadku mogłam tylko powiedzieć – Nie, będzie miała śliczne dymne futerko. Najprawdopodobniej ma jakieś geny rasowego kota. Nie myliłam się! Dziś widziałam kotkę Zuzę ponownie na szczepieniu. Muszę przyznać, jak na dachowca z dymnym futerkiem wygląda bardzo rasowo :) Jeśli jednak wygląd futerka niepokoi właściciela, powinien skonsultować się z lekarzem weterynarii.

 

Jeśli dziś jest czwartek, to mamy dzień seniora

      Akcje darmowych badań i konsultacji są genialnym rozwiązanie dla profilaktyki zdrowia nie tylko w przypadku człowieka, ale także zwierząt. W naszym gabinecie czwartek jest dniem seniora, czyli darmowych wizyt dla psów powyżej 8 roku życia. Cieszę się, że taka akcja została wprowadzona, bo właśnie dziś okazało się, że dzięki niej być może uratowałam pewnemu labradorowi życie. Właściciel zakomunikował, że niespełna 9-letni Roko od jakiegoś czasu go nie słucha. Kiedyś przybiegał na komendę, dziś mało nie wpadł pod nadjeżdżający samochód na własnym podwórku. Moja diagnoza po krótkim badaniu to- głuchota! Starzejący się pies bardzo często traci słuch, a co za tym idzie czujność. Często głuchota postępuje bardzo gwałtownie i pies w krótkim czasie przestaje całkowicie słyszeć. W związku z tym nie reaguje na wołanie właściciela, nie słyszy silnika samochodu, nie docierają do niego hałasy, które powinny go ostrzec przed niebezpieczeństwem. Na psa z postępująca głuchotą należy uważać o wiele bardziej, niż kiedykolwiek. Nie spuszczajmy go ze smyczy w czasie spaceru, zamykajmy go kiedy spodziewamy się zmotoryzowanych gości, wjeżdżających na podwórko i nie karćmy go kiedy wydaje nam się, że jest nieposłuszny! On po prostu nas nie słyszy!

 

Cierń w łapę.

      Wydaje się, że las to najodpowiedniejsze miejsce do spacerów z psem. Owszem, potwierdzam zarówno pies i jego przyjaciel Pan w lesie się zrelaksują, ale i tam mogą czyhać na tych dwoje różne, mniejsze i większe niebezpieczeństwa. Do takich należą krzewy malin, jeżyn itp. Przekonał się o tym wczorajszego ranka przeuroczy Seterek, który w pewnym momencie zaczął utykać na przednią łapkę. Właściciel postanowił zawrócić ze spaceru, ale zanim jeszcze dotarł do domu pies już skakał na 3 łapach, oszczędzając całkowicie tę chorą. Kiedy starszy pan przyniósł mi dosyć duże psisko na rękach oznajmił, że pies chyba złamał łapę. Sprawdziłam dokładnie, ale zarówno kości, jak i ścięgna były całe. Pacjent pozwalał mi nimi poruszać, bez oznak bólu, a mimo to nie chciał stać na chorej łapie. Kiedy wzięłam szkło powiększające i obejrzałam poduszeczki jego łapki, znalazłam niewielką rankę, która świadczyła o tym, że psu wbił się cierń. Ledwo widoczne ciało obce wywoływało bardzo mocny ból, dlatego musiałam jak najszybciej je usunąć. Jeśli kot lub pies utyka albo wyraźnie oszczędza bolącą kończynę należy sprawdzić czy nie wbiło się mu coś ostrego. Nawet jeśli wydaje nam się, że sami możemy usunąć sprawcę bólu, nie praktykujmy tego na swoim pupilu, oddajmy go w ręce fachowca, gdyż nawet niewielka rana może być dodatkowo zainfekowana. Lekarz weterynarii, ma do tego odpowiednie narzędzia i wie jak zaopatrzyć bolące miejsce.

 

Wątpliwy ratunek

       Po dzisiejszym doświadczeniu myślę, że współczesna edukacja szkolna nie uświadamia pewnych spraw, związanych z ochroną gatunkową zwierząt, młodym ludziom. Dowodem tego była dziś nastolatka, która położyła na stole w moim gabinecie popularną w Polsce, ale chronioną jaszczurkę Zwinkę. Oznajmiła, że kilka dni temu kot wypluł niebogę pod jej drzwiami, więc postanowiła przygarnąć zwierzątko, tłumacząc, że przecież za oknem już prawie zima. Zwierzątko jednak wcale nie chciało się zaaklimatyzować w pięknie urządzonym terrarium, a skóra maleńkiej jaszczurki zaczęła się łuszczyć. Dziewczyna postanowiła pokazać znalezisko mnie. Zapytałam, czy słyszała o ochronie gatunkowej zwierząt w Polsce i że Zwinki jej podlegają. Potwierdziła i dodała, że właśnie chciała ją chronić. Zwierzęta dziko żyjące w naszych lasach są przystosowane fizjologicznie do temperatury naszego klimatu i wiele z nich zapada w sen zimowy, aby przetrwać okres bez pożywienia. Nie wolno ich zabierać do domu, bo skazujemy je na pewną śmierć. Możemy jedynie w porozumieniu z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami zaoferować swoją pomoc w dokarmianiu niezasypiających gatunków. A tak pół żartem pół serio...Zastanawiam się czy empatyczna nastolatka zabrałaby do domu dzika, gdyby jej kot go zdołał pochwycić i wypluć ???:)

 

Lepiej zapobiegać, niż liczyć na szczęśliwe zakończenie

      Choroby nowotworowe zwierząt, podobnie jak u ludzi mają różne oblicza. Są guzy łagodne (niezłośliwe mięśniaki i tłuszczaki), półzłośliwe ( nawracające nacieki) oraz złośliwe ( dające przerzuty np.: glejaki, białaczka) Muszę przyznać, że w mojej praktyce już od kilku lat zauważam, że liczba zachorowań na nowotwory wśród kotów i psów rośnie i warto nie bagatelizować nawet najdziwniejszych symptomów, jakie nagle wykazuje państwa pies, czy kot. Do najważniejszych objawów, które powinny niepokoić właścicieli i hodowców należą: nagła utrata wagi, guzki na skórze, kłopoty z oddawaniem moczu, krew w psich, czy kocich odchodach, znacznie powiększone węzły chłonne, utykanie podczas chodzenia, suchy kaszel, krwawienie z nosa, pyska, odbytu, genitaliów, czy też uporczywa biegunka. Najczęściej do mojego gabinetu z problemem objawów choroby nowotworowej zgłaszają się właściciele suk i psów niesterylizowanych. Leczenie polega na operacyjnym usunięciu guza oraz chemioterapii, o ile nie wykryję innych przerzutów. Niestety dziś właścicielom dziewięcioletniej suki rasy Husky nie mogłam zaproponować innego rozwiązania, niż tylko eutanazja, gdyż jej choroba nowotworowa była bardzo zaawansowana, a przerzuty zajęły obydwa płuca. Gdyby właściciele kilka lat temu dali się namówić weterynarzowi na sterylizację, dziś nie byłabym świadkiem tak strasznej traumy z powodu utraty ukochanego pieska.

 

Radykalne rozwiązania

      Zwierzaki, trafiające do mojego gabinetu prosto spod kół samochodów rokują bardzo różnie. Staram się jak najszybciej ocenić ich stan, aby uśmierzyć ból, czy skutecznie ratować życie. Czasami moje decyzje muszą być radykalne i pomimo szczerych chęci, muszę zakomunikować właścicielowi poszkodowanego w wypadku zwierzęcia, że konieczna będzie amputacja łapy, czy ogona. Zwykle wtedy rozpoczyna się seria pytań, związanych z przyszłym życiem pupila, któremu do poruszania się pozostaną tylko 3 kończyny, albo co do sprawności fizycznej kota, kiedy muszę amputować kawałek ogona lub jego całość. Wizja życia ze zwierzakiem z kikutem zamiast kończyny zwykle jest przerażająca. Zapewniam jednak, że zwierzę z amputowaną łapką lub ogonem potrafi po okresie rekonwalescencji przystosować się do swojej niepełnosprawności. Należy tylko zadbać o to, aby pupil był bezpieczny. Psa normalnie zabieramy na spacery, ale nie spuszczamy ze smyczy. Dbamy o to, aby niepełnosprawny zwierzak nie został zaatakowany przez inne psy. Nie zmuszamy psa do zwiększonego wysiłku fizycznego, pozwalamy mu nadawać tempo w chodzeniu. Po jakimś czasie nasz pupil sam będzie wchodził po schodach i oswoi się z kalectwem. Wiem to na pewno!

 

Harmonogram szczepień

      Wiosna przyszła! Miłość zwierząt kwitnie wokoło o czym możemy się przekonać słysząc pod domem kocie krzyki, czy oglądając wycieczki kilku psich adoratorów za jedną psią panną. Z tej miłości już za kilka tygodni na pewno pojawią się śliczne maleństwa, a co za tym idzie nowe obowiązki spadną na karki właścicieli. Planowane i wyczekiwane przez hodowców mioty będą z pewnością szczepione na pierwszej lub drugiej wizycie, zanim jeszcze trafią w ręce nowych właścicieli, a potem??? No właśnie.... Nowi opiekunowie wiedząc, że ich szczeniaczek został odrobaczony i zaszczepiony, a także przebadany przez lekarza weterynarii uznają zwykle, że to koniec wizyt. Błąd! Jedna szczepionka nie wystarczy, aby szczeniak wyrobił sobie właściwą odporność na choroby zakaźne. Aby szczepienie było skuteczne konieczne są co najmniej trzy dawki szczepionki podane w odpowiednim czasie oraz ponowne odrobaczenie. W naszej lecznicy taka pierwsza wizyta kontrolna jest zawsze darmowa! Warto z niej skorzystać z dwóch powodów: Po pierwsze ustalę harmonogram szczepień, doradzę w kwestiach diety, wychowania i pielęgnacji maluszka, a po drugie z największą przyjemnością poprzytulam nowego pacjenta :)

 

Coś tam rośnie

      Eutanazje zwierząt, zwłaszcza tych młodych, które są nieuleczalnie chore są dla mnie bardzo trudne mimo wieloletniej praktyki. Zwłaszcza ciężko mi usypiać zwierzęta chorujące przez zaniedbania swoich właścicieli. Suczka, której dziś podałam „ostatni zastrzyk” została zdiagnozowana przez właściciela dwa miesiące temu jako: „coś tam rośnie”! I właśnie to „coś” zostało zbagatelizowane. A gdy już urosło, to przerosło możliwości współczesnej weterynarii, a mnie nie pozostało nic innego jak skrócenie cierpień psa jedną dawką zastrzyku. Dziwne, niepokojące zmiany lub guzki powinny być natychmiast konsultowane z lekarzem weterynarii. Nie zawsze jest to zmiana nowotworowa i zazwyczaj można wyleczyć ją krótkim zabiegiem lub farmaceutykami. Nowotwory wcześnie wykryte w przypadku zwierząt są także uleczalne, dlatego nie warto bagatelizować zauważonych zmian naskórnych lub podskórnych. Zwłaszcza w przypadku podejrzanych zmian na sutkach należy jak najprędzej skonsultować się z weterynarzem. Oszczędzicie Państwo cierpienia swoim podopiecznym, rozpaczy sobie i mnie najtrudniejszych zawodowych decyzji o eutanazji.

 

Niebezpieczne kwiatki

          Zostaw kwiatka bestio!- ileż razy wołamy tak na swojego kota. Muszę przyznać, że mój własny podopieczny słyszy te słowa bardzo często. Mimo, że kiepska ze mnie ogrodniczka bardzo chętnie kupuje nowe roślinki do ogrodu. Ja się nimi zachwycam, a moje futrzaste stworzenie traktuje je, jak nowy obiekt do zabawy. Koty gryzą rośliny z bardzo różnych powodów. Trawa służy im do naturalnego oczyszczania dróg pokarmowych z kłaczków, podobnie jest w przypadku psów. Jednak czasami rośliny posiadają w sobie substancje zwane toksynami, które stanowią dla zwierząt duże zagrożenie. Jeśli w naszym domu lub ogrodzie rośnie: difenbachia, konwalia majowa amarylis kwiaty cebulowe, rabarbar, pokrzywa zwyczajna, bieluń dziędzierzawa, winobluszcz lub bluszcz, azalia bukszpan oleander cisy oraz rododendrony powinniśmy zwracać szczególną uwagę, aby koty nie obgryzały ich liści, gałązek, cebul lub owoców. Stanowią one zagrożenie dla zdrowia i życia naszych pupili i powinny być hodowane poza ich zasięgiem. Przekonałam się ostatnio, że nawet popularne storczyki Phalaenopsis wywołują odruch obronny u kotów, które nadgryzą mięsiste liście tej rośliny. Mój kocurek postanowił posmakować storczyka i okazało się, że już po nadgryzieniu liścia zaczął pienić się na potęgę. Nagły ślinotok i biała piana w pyszczku kota świadczy o reakcji obronnej na substancję, która dostała się do jego paszczy. Jeśli jesteśmy pewni, że roślina, która wywołała taki stan nie znajduje się w grupie trujących wystarczy tylko wypłukać pysio letnią wodą i uspokoić pupila. Jeśli kot połknął część rośliny zaliczanej do niebezpiecznych należy udać się do weterynarza.

 

Domowy szpital

        Kiedy oddaję opiekunowi psa po zabiegu zawsze próbuję wyjaśnić, jak powinna wyglądać rekonwalescencja i opieka w najbliższych dniach. I tu moje oczekiwania względem postępowania właścicieli są zasadne, aczkolwiek chyba nie do końca rozumiane. Zwierzę po przebytej operacji powinno być pod szczególnym nadzorem. Nie do pomyślenia jest zamykanie psa w kojcu, czy o zgrozo zapinanie go do łańcucha. Bez względu na wszystko zwierze powinno przebywać w „sterylnych” warunkach. Rany pooperacyjne goją się szybko, ale tylko wtedy gdy postępowanie właściciela jest odpowiedzialne. Stworzenie domowego szpitala dla dochodzącego do siebie po zabiegu psa lub kota nie wymaga specjalnych nakładów finansowych, ani też zatrudnienia personelu medycznego! Wystarczy czyste posłanie do snu, uwaga właściciela, która uniemożliwi pacjentowi lizanie rany, czy gryzienie oraz właściwa dieta i stały dostęp do wody. Pies po operacji zamknięty w kojcu połozy się na wilgotnej ziemi, ubłoci ranę, a tym samym może spowodować to stany zapalne i zakażenia, co narazi podopiecznego na ponowny zabieg... i ponowne cierpienie.

 

Przezorny pan - bezpieczny pies

        Właściciele psów, dbając o ich kondycję fizyczną bardzo często zabierają je poza miasto, gdzie ich podopieczni mogą się do woli wyhasać. Niestety w dużych aglomeracjach miejskich takich miejsc z dala od ulic i osiedli jest niewiele, albo nie ma ich wcale. Niestety zauważam, że ludziom całkowicie nie przeszkadza fakt, iż wypuszczają swojego pupila w miejscach, gdzie ruch pojazdów nie jest całkowicie wykluczony. Spacer po mało uczęszczanej drodze może zakończyć się źle albo dla psa, albo dla jego pana. Psów z reguły nie obowiązuje prawo cywilne i jeśli w czasie beztroskiej zabawy wyrządzą szkody odpowiedzialność za nie ponosi właściciel. I całe szczęście jeśli poza portfelem takiego „beztroskiego” pana nikt inny nie ucierpi. Niestety coraz częściej do mojej lecznicy trafiają ofiary potrącenia przez samochód nie z ulicy czy szosy, ale właśnie z dróg bocznych. Często kręte ulice dojazdowe są atrakcyjne dla lubiących szaleć kierowców, a w tym przypadku starcie psa z pojazdem może mieć tragiczne konsekwencje. Dlatego wybierajmy dla swoich podopiecznych miejsca do biegania, gdzie samochód nie ma prawa się pojawić. Miejmy w polu widzenia aktywne zwierzę i w razie niebezpieczeństwa zadbajmy, aby ani jemu, ani też w otoczeniu nikomu nic się nie stało. Jeśli nie mamy pewności co do posłuszeństwa naszego podopiecznego zaoferujmy mu wspólne bieganie na smyczy.

 

O jadowita żmijo!

            Polskie lasy i rezerwaty przyrody są piękne i o wiele bezpieczniejsze od tych tropikalnych, pod względem groźnych zwierząt, tam żyjących. Jednak możemy tam spotkać jadowitą żmiję. Zabierając psa na wspólną wyprawę do lasu, zwłaszcza w rejonach górskich, w rejonach rezerwatów nie spuszczajmy go ze smyczy, ponieważ może on wpaść na wygrzewającą się w słońcu żmiję zygzakowatą. Podobnie, jeśli mieszkamy w sąsiedztwie lasów i zagajników, z dala od wielkich aglomeracji miejskich koty wychodzące są narażone na ukąszenie przez ową żmiję. Objawami ukąszenia przez jadowitego gada są: drżenie, wymioty, niemożliwość utrzymania się na nogach, ślinotok, rozszerzone źrenice, przyspieszone tętno. Pierwszej pomocy zwierzęciu należy udzielić niezwłocznie. Ograniczmy ruchy podopiecznego! Nie nacinamy widocznego miejsca ukąszenia, nie wysysamy jadu. Jeśli zwierzę zostało ukąszone w jedną z kończyn utrzymujemy ją poniżej poziomu serca, przykładamy worek z lodem, kończynę owijamy ciasno bandażem i udajemy się natychmiast do najbliższego gabinetu weterynaryjnego. W całej mojej karierze miałam do czynienia tylko z jednym takim przypadkiem, ponieważ w moim miejscu zamieszkania żmije zygzakowate należą do rzadkości. Natomiast wiem, że w regionach pasm górskich moi koledzy po fachu o wiele częściej ratują swoich pacjentów w takich sytuacjach.

 

Przed podaniem leku skonsultuj się z lekarzem

            Owszem ja i mój kot, czy Państwa pies jesteśmy ssakami i nasze organizmy mają raczej podobną budowę komórek, a nawet zwierzęta często zapadają na podobne choroby, jednak „ludzkie” farmaceutyki nie zawsze są odpowiednie dla nich. Muszę przyznać, że kiedy opiekunowie moich pacjentów przyznają się do podawania swoich leków lub suplementów diety pupilom włos jeży mi się na głowie. Nie dosyć, że w otoczeniu naszych podopiecznych z reguły znajdują się powszechnie stosowane trucizny, to ludzie bezwiednie podają swoim pupilom stosowane przez siebie leki, które mogą powodować u zwierząt silne zatrucia. Popularna aspiryna, którą właściciele często stosują przeciwbólowo jest trucizną dla kociego organizmu, łatwo ją przedawkować, a co za tym idzie „leczenie” zakończyć śmiercią zwierzęcia. Bardzo groźne dla małych zwierząt są też leki przeciwdepresyjne, wydawane przez specjalistę na receptę. Podanie niektórych leków uspokajających może spowodować ciężką arytmię serca i zgon. Jeśli podopieczny wymaga szybkiej reakcji i podania leku przeciwbólowego opiekun powinien skonsultować się z weterynarzem przynajmniej telefonicznie. Porada telefoniczna nic nie kosztuje, a ja w miarę możliwości chętnie odpowiem na wszystkie pytania, nawet te, które wydają się pozornie błahe.

 

Ratunku ja tonę

            Dzisiejsze popołudnie utwierdziło mnie w tym, że koty, chociaż mają wrodzony strach przed wodą i trzymają się od niej jak najdalej, mogą stać się ofiarami utonięcia. Widok przemokniętego do szpiku kości kociaka skłonił mnie do pewnej refleksji. Otóż, mimo że koty boją się wody i ognia to ich pęd do zabawy może skończyć się tragicznie. Bieganie za motylkiem, muchą bądź innym ruchomym celem może całkowicie odwrócić ich uwagę od tego, gdzie aktualnie stawiają swoje łapki. Mój mały pacjent usiłując dziś w locie złapać nieokreślonego owada wpadł do basenu. Miał wiele szczęścia, że stało się to prawie na oczach właściciela. Kot z natury nie jest pływakiem, a mały kilkutygodniowy kociak, dodatkowo pozbawiony jest instynktu samozachowawczego, za to posiada instynkt łowcy. Mój maleńki pacjent wpadając do wody po chwili zaczął tonąć. Ratunek dla takiego nieszczęśnika jest jeden, należy szybko wyciągnąć go z wody. Jeśli jest przytomny należy owinąć go ciepłym ręcznikiem i dogrzewać przez długi czas. Jeśli stracił przytomność i jest wiotki należy złapać go za tylne łapy na wysokości podudzia i trzymając głową w dół potrząsać delikatnie do chwili, aż woda wydostanie się z płuc na zewnątrz. Mojemu pacjentowi na szczęście właściwie udzielono pomocy i będzie żył. Opiekun zaś obiecał, że pomyśli o zabezpieczeniu basenu odpowiednią pokrywą. Kot w ferworze polowania jest w stanie wskoczyć wszędzie i chyba każdy koci opiekun zdążył się o tym przekonać. Mojego malucha rybki w oczku wodnym sąsiadów także prowokują do różnego rodzaju „dziwnych” zachowań i tylko czekać, aż przyniesie mi jedną na obiad.

 

Kot mi się wściekł

           Nagły atak agresji to powód do niezwłocznego kontaktu z lekarzem weterynarii w przypadku wszystkich zwierząt domowych. Koty niespodziewaną agresją reagują na silny ból np. w przypadku zatkania dróg moczowych, w gorączce, przy urazach głowy lub w kryzysie cukrzycowym. Kot mi wpadł w histerię- usłyszałam dziś w słuchawce telefonu- po prostu się wściekł- powiedziała opiekunka kilkuletniego kocurka. Niestety nie mogłam ot tak postawić diagnozy, dlatego poprosiłam, aby pani kota umieściła na chwilę w ciemnym i cichym miejscu. Jeśli kot nadal będzie prychać, warczeć, miauczeć poprosiłam o przybycie do gabinetu. Moi pacjenci często wydają z siebie dziwne dźwięki z wielu powodów, zwłaszcza okazując mi niezadowolenie podczas pomiaru temperatury ciała, ale nagły atak agresji u zwykle spokojnego zwierzęcia bez widocznej przyczyny powinien być powodem do niepokoju. Jeśli ograniczymy kotu bodźce zewnętrzne, które potęgują u niego agresję i zwierzę nadal wydaje się być wcieleniem lwa należy owinąć je ciasno kocem, aby nie zrobiło nam krzywdy i udać się do weterynarza. Na szczęście dziś okazało się, że mój niedoszły pacjent uspokoił się zamknięty w toalecie, a powód jego zdenerwowania stał za drzwiami i szczekał na klatce schodowej.

 

Psia wpadka

         Psy i koty w czasie rui wcale nie zastanawiają się ani nad antykoncepcją, ani też opinią właściciela na temat kolejnego niechcianego miotu. Ucieczka za „miłością” jest całkowicie normalna i kierowana hormonami. Zdarza się tak, że właściciel pomimo szczerych chęci nie potrafi upilnować swojej podopiecznej i po jakimś czasie przekonuje się, że ucieczka była co najmniej „skuteczna”. Ja, jako weterynarz w takim przypadku mogę zaoferować kilka rozwiązań nowoczesnej medycyny weterynaryjnej. Po pierwsze mogę usunąć chirurgicznie macicę zaraz po zakończeniu cieczki i nazywamy taki zabieg sterylizacją aborcyjną. Jest to proceder nieodwracalny i powoduje dożywotnią bezpłodność suki. Polecam taki zabieg właścicielom, którzy nie planują więcej miotów. W przypadku „wpadki” suki hodowlanej, której „głos serca” pozwolił popełnić gatunkowy mezalians, proponuję podać leki hormonalne z grupy estrogenów, które uniemożliwią przygotowanie ścian macicy do zagnieżdżenia się zarodków. Mogę też zastosować leki z grupy antygestagenów, które nie są hormonami, ale blokują receptory progesteronowe w macicy i gruczole sutkowym, powodując uniemożliwienie zagnieżdżenia się zarodków w macicy i utrzymania ciąży. Leki te podane we wczesnym stadium ciąży, zapobiegną jej implantacji w macicy, a podane w późniejszym stadium skutkować będą poronieniem. Warto pamiętać o tych możliwościach, aby w późniejszym czasie nie szukać mniej etycznych rozwiązań dla niechcianych szczeniąt.

 

Kot w ubraniu...

           Po każdym zabiegu operacyjnym, bez względu na jego inwazyjność i zaawansowanie zawsze gojące się rany zabezpieczam specjalnym ubrankiem. Jest ono o wiele lepsze od śmiesznego kołnierza, którego zwierzaki w potrzebie lizania się z łatwością potrafiły się pozbyć. Właściciele często nie do końca wiedzą czemu służy ubranko pooperacyjne i wydaje im się, że jest ono dla ich pupila niewygodne i męczące. Prawie każdego dnia muszę przynajmniej raz wyjaśniać w jakim celu założyłam pacjentowi kolorowe wdzianko. Po pierwsze chroni ranę przed przypadkowym zabrudzeniem, a co za tym idzie także zainfekowaniem jej i późniejszymi przykrymi konsekwencjami. Po drugie zabezpiecza ranę przed lizaniem i gryzieniem. Zszyta rana pooperacyjna, podobnie jak w przypadku człowieka, swędzi, ciągnie i sprawia, że pacjent czuje dyskomfort. Zwierzęta znają tylko jeden sposób na złagodzenie tych objawów, a mianowicie lizanie i przygryzanie strupka. Niestety w mojej karierze zdarzyło się nieraz, że właściciele, błędnie uznając kolorowe ubranko, zdejmowali je w trakcie spaceru, by piesek nie wyglądał śmiesznie, albo dochodzili do wniosku, że w domu pupil nie może się ubrudzić, a wdzianko jest takie niewygodne....Błąd! Drobnoustroje i bakterie wnoszone do przedpokoju na butach mogą nawet w najbardziej odkażonym domu zainfekować ranę. Również, kiedy pupil zniknie w swoim ulubionym kącie nie zawsze dostrzeżemy, że zajmuje się własną higieną i w ten sposób rozszarpuje ponownie ranę. Drodzy właściciele, Wasz kot i pies po zabiegu operacyjnym w ubranku są po prostu bezpieczni!

 

Starość nie radość...

             Każdy pupil prędzej czy później zacznie się starzeć... i nie chodzi mi wcale o metrykę urodzenia, ale o fizyczne i psychiczne samopoczucie. Tak jak ludzie, psy zaczynają z wiekiem zapadać na różnego rodzaju choroby związane z procesem starzenia ich organizmu. Najczęściej spotykanymi w mojej praktyce są choroby układu ruchowego. Właściciel przychodzi i narzeka, że pies się rozleniwił, że trudno mu się „pozbierać” do furtki. Nie wita już i nie skacze radośnie....ot starość nie radość... Kiedy pies zaczyna unikać ruchu, jego chód jest sztywny i jakby ociężały, chodzi powoli to może oznaczać, że w jego kościach i stawach pojawił się przewlekły stan zapalny. W tym przypadku lekarz weterynarii podaje stosowne leki przeciwzapalne i przeciwbólowe. I ostrzegam przed aplikowaniem staruszkowi leków „ludzkich”, które dostępne są bez recepty, gdyż są one dla zwierząt toksyczne!!! Do częstych chorób wieku starczego zwierząt zaliczamy :dyskopatię ( zwłaszcza jamniki, bassety), choroby wątroby i nerek, zaćmę, choroby nowotworowe, problemy kardiologiczne itp. Zalecam regularną kontrolę i wykonanie podstawowych badań laboratoryjnych wszystkim moim psim pacjentom w wieku powyżej 8 lat. Jest to z pewnością taki czas, kiedy pupil zaczyna dawać pierwsze oznaki „zmęczenia życiem”.

 

M jak długowieczny Maltańczyk

                 Coraz częściej w mojej pracy zdarza mi się, że mój gabinet odwiedza człowiek bez pacjenta....Można nawet powiedzieć, że dosłownie...Ludzie z ogromną świadomością pragną sprezentować swoim pociechom najbardziej odpowiedniego pupila. Przychodzą więc do mnie i pytają o charakter rasy psów i kotów lub kłopoty, jakie mogą im sprawić stworzenia małe i duże w domu. Najpopularniejszą rasą psów, jaką spotykam ostatnio w lecznicy oraz najpopularniejszą wśród zainteresowanych kupnem szczeniaka jest Maltańczyk. Mały, miły, wesoły piesek, którego mogę polecić wszystkim. Zarówno tym posiadającym duże, przestronne domy, jak i kawalerki w bloku. Jest to stworzenie idealne dla rodzin oraz singli. Pieski te są energiczne i ruchliwe, ale nie potrzebują bardzo aktywnych form ruchu. Są bardzo przywiązane do swoich opiekunów, łagodne i towarzyskie. W pielęgnacji jednak należy o nie dbać szczególnie. Ich skórę pokrywają piękne lśniące, białe włosy, które rosną i wymagają strzyżenia, mycia oraz szczotkowania. Na ich kondycję i wygląd szczególny wpływ ma także odpowiednio zbilansowana dieta. Psy te mają bardzo mocny genotyp, dlatego nie dosięgają ich choroby przypisywane do ras. Jedyne co mogę zalecać właścicielom Maltańczyków to regularne wizyty kontrolne, w celu usuwania kamienia nazębnego specjalistycznym sprzętem w mojej lecznicy. Będzie to zapobiegać psuciu się zębów i nieprzyjemnemu zapachowi z pyszczka.

 

Meszka- niebezpieczny krwiopijca

                   Nie tylko zwierzęta wychodzące i podwórkowe narażone są na ukąszenia popularnego ostatnio owada, jakim jest Meszka z gatunku Simulium, Prosimulium, Austrosimulium lub Cnephia. Ukąszony przez te owady kot lub pies ma bardzo widoczne objawy: rumień, guzy, obrzęk i stan zapalny skóry. Ukąszenie kota w łapkę może spowodować, że zwierzę przestanie nagle chodzić na tej kończynie i jest ona bardzo bolesna. Taki stan utrzymuje się nawet kilka dni. Ukąszenia są nie tylko bolesne, ale także niebezpieczne ze względu na przenoszone przez meszki choroby. Jeśli kot nagle utyka, puchnie, wyczuwamy na jego ciele niewielki ale bolesny guzek należy dosyć szybko skonsultować się z weterynarzem, aby podać mu stosowny antybiotyk. Można też chronić zwierzęta przed takimi niebezpiecznymi ukąszeniami stosując preparaty odstraszające owady. Dziś w mojej lecznicy spotkałam aż dwa takie przypadki ukąszenia przez meszkę. Pierwszym był kot, który leżąc obok właściciela na tarasie nagle okulał, a jego łapka stała się opuchnięta i twarda, zaś drugim był szczeniak labradora, którego meszka ukąsiła w pyszczek, co spowodowało gwałtowne problemy z oddychaniem. Wydawałoby się że niewielkich rozmiarów stwór podobny do odchudzonej muchy może narobić takich kłopotów. Jednak toksyna, jaką zawiera jego aparat gębowy posiada niesamowicie silne działanie.

 

Szczenię, prawie jak niemowlę

                    Biorąc do domu szczeniaka musimy pamiętać, że to tak naprawdę niemowlę, które nagle zostaje oderwane od mamy i mimo, że już dawno jest samodzielne to jego psychika podobna jest do psychiki ludzkiego niemowlaka. Po pierwsze wymaga nieustannej uwagi. Maluch z pewnością będzie chodził za swoim nowym opiekunem krok w krok. Im mniejszy szkrab, tym bardziej narażony jest na nieuważne przydepnięcie, uderzenie drzwiami lub inny uraz spowodowany nagłym jego pojawieniem się w miejscu niepożądanym. A pojawiać się maleństwo będzie wszędzie, byle tylko być przytulanym, ogrzewanym i dopieszczanym!!! Drugim aspektem, na który należy zwracać uwagę, jest pozostawianie małych przedmiotów w zasięgu wzroku maleństwa. Podobnie jak ludzki maluch, pies również będzie chciał „skosztować” nieidentyfikowanego obiektu, co może stać się nawet przyczyną jego uduszenia. Przyjęcie w domu, w którym jest szczeniak, oznacza nie tylko wielu chętnych do kochania i przytulania malucha, ale także stanowi wiele zagrożeń. Warto pomyśleć o bezpiecznym lokum dla malucha, w którym będzie mógł spać sobie spokojnie w czasie wizyty naszych gości. Nagłe pojawienie się malucha pod stołem, wokół którego zasiada mnóstwo ludzi może skutkować bolesny nadepnięciem, kopnięciem lub przygnieceniem, co może stać się urazem śmiertelnym dla takiego maleństwa. W moim gabinecie często uświadamiam nowych właścicieli o takich zagrożeniach. Zwykle opiekunowie przyznają, że nawet nie pomyśleliby jak niektóre codzienne sytuacje mogą być niebezpieczne dla małego szkraba.

 

Nieprzyjemna sprawa

           Biegunka u zwierząt nie musi być objawem choroby, ale nie oznacza to, że możemy ją bagatelizować. W ciężkim przebiegu biegunka może spowodować nawet śmiertelne odwodnienie. Jeśli zauważymy, że odchody naszego pupila są niezdrowe i w dodatku bardzo brzydko”pachną” należy zwierzę obserwować. Być może ma na to wpływ tylko zmiana karmy lub po prostu zwierzak zjadł coś nieświeżego. Wówczas wszystko szybko powinno się samo unormować. Jeśli jednak takie problemy zdarzają się często, warto zgłosić się do weterynarza na konsultację. Być może wystarczy tylko odrobaczyć podopiecznego, a problem natychmiast zniknie. W wielu przypadkach biegunka może oznaczać także poważną chorobę np. nowotwór. Dlatego nie warto zwlekać z odwiedzinami w gabinecie weterynaryjnym. Kilka razy w tygodniu mam do czynienia z biegunką u swoich małych pacjentów. Muszę przyznać, że właściciele błyskawicznie reagują. Być może ma na to wpływ fakt, że zapach z kuwety, czy bieganie z psem co pięć minut na podwórko jest bardzo nieprzyjemną sprawą dla samych opiekunów. Warto też przypomnieć, że im mniejsze zwierzę, tym szybciej biegunka może doprowadzić do jego odwodnienia, a co za tym idzie także śmierci.

 

Oczekiwanie nieoczekiwanego....

             Moja dzisiejsza pacjentka sprawiła swoim właścicielom ogromną niespodziankę. Przemiła suczka, która wielokrotnie przechodziła ciążę urojoną, a nawet urojone macierzyństwo, tym razem naprawdę była ciężarna. Luna była moją pacjentką od kilku lat. Podczas pierwszego przypadku jej dziwnego zachowania natychmiast zdiagnozowałam u niej ciążę urojoną, mimo że wszystko wskazywało na to że oczekuje ona potomstwa. Wystąpiły u niej wszelkie objawy, wskazujące że Luna przygotowuje się do porodu. Przestała jeść, pić, a w gruczołach mlekowych wyczuwalne było już mleko. Jednak badanie USG jednoznacznie wykluczyło jej „błogosławiony stan”. Poczucie zbliżającego się macierzyństwa sprawiło też, że Luna stała się agresywna i nerwowa. W jej przypadku musiałam podać zastrzyki blokujące wydzielanie prolaktyny, co pozwoliło Lunie na powrót do normalnego zachowania, chociaż suczka za wszelką cenę postanowiła zostać mamą i uznała za swoje dziecko pluszowego misia, znalezionego wśród zabawek. Miś był lizany, ogrzewany i noszony w pysku jak szczenię. Wczoraj objawy nastąpiły ponownie. Tym razem także wydawało mi się, że hormony Luny trochę się rozstroiły, jednak w czasie diagnostyki USG tym razem zobaczyłam w jej macicy żywego szczeniaka. Był to pojedynczy płód, dlatego Luna nie miała ogromnego brzucha i właściciele nie mogli nawet podejrzewać, że ich pupilka urządzi im taką niespodziankę.

 

Ważna profilaktyka od urodzenia

            Co też pani doktor mówi? Jak moje maleństwo, które jest tak troskliwie pielęgnowane przez własną mamę może być zarobaczone?- tak reagują właściciele kocich i psich niemowlaków na wieść, iż konieczne jest regularne odrobaczenie już w pierwszych tygodniach życia. Jeśli nie mamy pewności czy kotka karmiąca lub suka były odrobaczane to możemy być pewni, że maluch już posiada w przewodzie pokarmowym pasożyty. W przypadku szczeniąt zarażają się one nicieniami w okresie płodowym, zaś kocięta zarażane są glistą podczas ssania mleka swojej mamy. Ważne jest więc odrobaczenie w pierwszych tygodniach życia maluszka i ponowienie tego zabiegu po dwóch kolejnych tygodniach. Specjalne preparaty na odrobaczenie maja postać gęstej pasty, którą z łatwością można zaaplikować w domu samodzielnie. Jeśli chcemy zrobić to samemu, należy tylko zważyć maluszka, a każdy weterynarz przygotuje odpowiednią ilość do podania w małej strzykawce. Oczywiście pastę tę podajemy do pyszczka! Zdarzało mi się, że właściciele, widząc strzykawkę planowali zaaplikować lek podskórnie... Na szczęście w porę zorientowałam się jakie mają zamiary. Ot taka moja intuicja.... Należy także pamiętać, że pasożyty zwierząt mogą również u ludzi wywoływać wiele groźnych chorób. np toksokaroza. Dlatego tak ważne jest regularne odrobaczanie, jak i higiena.

 

Uff jak gorąco!

                   O groźnych upałach latem zwykle media informują w kontekście ludzi. Rzadko ktoś nagłaśnia sprawę psich problemów w czasie gorącego lata. Pies zamknięty w samochodzie w upalny dzień narażony jest na śmierć podobnie jak dziecko. Samochód wewnątrz już po kilku minutach nagrzany jest jak piekarnik i stanowi śmiertelna pułapkę. Pozostawienie psa w czasie podroży w nagrzewającym się samochodzie, kiedy właściciele udają się np. na obiad, jest skrajną nieodpowiedzialnością! Psy posiadają gruczoły potowe jedynie na poduszkach łap, które podczas upałów nie są wystarczające, aby ochłodzić organizm zwierzęcia, dlatego chłodzą się one poprzez ziajanie. Widząc zamkniętego w samochodzie psa w upalny dzień warto powiadomić o tym odpowiednie służby. Należy też pamiętać o stałym dostępie do wody zarówno w czasie podroży, jak i w domu. Woda powinna być świeża i schłodzona. Latem zwierzęta piją ją o wiele częściej niż zimą, dlatego warto często kontrolować stan miski swojego pupila. Psom podwórkowym warto zagwarantować sporą ilość miejsc zacienionych, gdzie będą mogły się chłodzić. W upały nie fundujmy naszym psom spacerów w samo południe i nie zmuszajmy ich do zbytniej aktywności.

 

Pozbyć się kagańca za wszelką cenę

           Dziś przekonałam się, że w mojej pracy leczenie zwierząt jest równie ważne, co uświadamianie ich właścicieli o właściwej pielęgnacji i opiece. Właściciel długowłosego owczarka niemieckiego zaprosił mnie na wizytę domową, tłumacząc, że nie posiada własnego środka lokomocji, a bez kagańca nie może ze swoim psem korzystać z komunikacji miejskiej. Kiedy przyjechałam pod wskazany adres szybko wyjaśniła się sprawa owego kagańca. Pies po założeniu na pysk kagańca rzucał się jak w amoku i usiłował łapami ze wszelkich sił go zerwać. Kaganiec był tak mały, że uciskał pysk psa sprawiając mu ból i nie pozwalał mu na swobodne ziajanie, co dla psa jest ogromnym dyskomfortem. Kiedy wytłumaczyłam właścicielowi owczarka dlaczego jego pies nie toleruje kagańca był bardzo owym faktem zdziwiony. Panu wydawało się, że kaganiec musi być takich rozmiarów, aby pies w żaden sposób nie mógł otworzyć paszczy. Właściciele psów powinni odpowiednio dopasować kaganiec do wielkości pyska i głowy pupila. Podobnie jest z dopasowaniem szelek i obroży. Wielokrotnie spotykam się z bardzo bolesnymi otarciami na ciele moich pacjentów, spowodowanymi właśnie zbyt ciasno zapinanymi paskami. Niedopuszczalne jest także stosowanie tzw kolczatki bez zdejmowania, lub zapinanie jej kiedy pies jest uwiązany do budy za pomocą łańcucha. Kolczatka natychmiast rani kark psa, a niezauważone rany łatwo infekują się i ropieją. Pilnowanie właściwych rozmiarów kagańca szelek i obroży jest szczególnie ważne w przypadku szczeniąt, które nieustannie rosną i wyrastają z tych akcesoriów niczym dzieci z butów.

 

Prawdy i mity w mojej lecznicy

            O tym, że na forach internetowych można znaleźć prawie wszystko w kwestiach życia ludzkiego i zwierzęcego było mi wiadomo od dawna. Jednak dziś przekonałam się o jakich zabobonach i mitach, dotyczących opieki nad zwierzętami można tam przeczytać. Ot, kiszona kapusta panaceum na prawie wszystkie choroby, łącznie z otyłością, według forumowiczów również odrobacza psy! Mój dzisiejszy pacjent, sporych rozmiarów Bursztyn rasy Golden Retriever nie był odrobaczany farmaceutykami, ponieważ jego właścicielka właśnie zgodnie z radami internetowego forum karmiła go kiszonką, błędnie sadząc, iż wszelkiego robactwa się pozbyła. Niestety poza tym, że Bursztyn był od kapusty wzdęty jak balon na odpuście, to robaki w jego przewodzie pokarmowym były nadal. Udało mi się przekonać jego panią do podania tabletek odrobaczających i wyjaśnić, czym grozi brak regularnego odrobaczania psa, przebywającego w mieszkaniu z małymi dziećmi. Otóż wydalane przez zarobaczone stworzenie jaja pasożytów mogą wywoływać bardzo groźne dla człowieka choroby. Najgroźniejszą dla ludzi chorobą pasożytniczą, jakiej można nabawić się od zarażonego psa jest Bąblowica. Zarażenie następuje poprzez spożycie wydalonych jaj tasiemca bąblowca. W organizmie człowieka larwy przekształcają się w różnej wielkości pęcherze, umiejscowione najczęściej w wątrobie. Dlatego warto regularnie odrobaczać specjalnymi preparatami, dostępnymi w gabinecie weterynarii zarówno psy, jak i koty.

 

Szczepić, nie szczepić?

          Oto jest pytanie! Ustawa zobowiązuje do regularnych szczepień psów przeciwko wściekliźnie, ale nie są to jedyne możliwe formy ochrony zwierząt przed chorobami zakaźnymi. Ile chorób, tyle szans na profilaktyczne szczepienia. W tej kwestii oczywiście zdania właścicieli są podzielone. Jako weterynarz mogę tylko doradzać i przestrzegać przed skutkami zaniechania szczepień lub w ostateczności ratować zwierzę, które już na taką chorobę zapadło. Kupując psa od hodowcy, zwykle otrzymujemy jego książeczkę zdrowia, w której oznaczono podane preparaty odrobaczające oraz pierwsze szczepienia. Jeśli takiej książeczki hodowca lub pierwszy właściciel nam nie przekazał, oznacza to, że zwierzę najprawdopodobniej nie było szczepione i należy to zrobić jak najprędzej. Najgroźniejszą z chorób zakaźnych jest Parwowiroza zwana psim tyfusem, która najczęściej dotyka szczenięta oraz młode osobniki. Nawet jeśli zwierzę jeszcze nie wychodzi na zewnątrz i właścicielowi wydaje się, że nie może ono niczym zarazić się w „pseudo septycznym” mieszkaniu, to wirusy wnoszone na butach, ubraniu, a nawet dłoniach mogą zakazić pupila tak samo, jak bezpośredni kontakt z chorym zwierzęciem. Parwowiroza atakuje jelita, a także serce i w przypadku najmłodszych szczeniąt kończy się zwykle gwałtowną śmiercią. Skutecznie można ochronić swojego podopiecznego stosując się do kalendarza szczepień. Już w 6 tygodniu życia można podać pierwszą dawkę szczepionki przeciwko Nosówce i Parwowirozie. Warto też pamiętać o szczepionkach przypominających. 

 

Wędrująca inwazja.

              „Po moim króliku łazi łupież”- zakomunikowała dziś nastolatka, która zjawiła się w moim gabinecie ze ślicznym króliczkiem. Przejrzałam białe futerko, już jakby przerzedzone i zobaczyłam, że gryzoń został zaatakowany przez mikroskopijnej wielkości roztocza Cheyletiella. Inwazja tych pasożytów faktycznie przypomina wędrujący łupież i tak właśnie nazywa się potocznie. Okazało się, że króliczek był ze swoją właścicielką na wsi u rodziny, gdzie zwierzęta żyją sobie wolno trochę na podwórku, trochę w domu i ewidentnie były zarażone tym pasożytem. Zwierzęta z chorobami skóry bardzo często drapią się, dostrzec można miejscowe łysienie, a w przypadku kotów zaobserwować możemy częste wylizywanie futerka. Choroba ta może przenosić się także na ludzi powodując powstawanie drobnych, czerwonych, swędzących grudek lub pęcherzyków. Zmiany takie mogą pojawiać się w różnych okolicach ciała i zwykle utrzymują się na skórze przez 2 – 3 dni. Po rozdrapaniu, wykwity mogą ulegać wtórnemu zakażeniu bakteryjnemu. Zarówno w przypadku zwierząt, jak i ludzi diagnozę stawia się na podstawie mikroskopowego badania zeskrobiny z łuszczącego się miejsca. Leczenie polega na usunięciu roztoczy ze skóry i otoczenia zwierzęcia za pomocą specjalnych środków owadobójczych, zawierających siarkę. Królika wyleczyliśmy dosyć szybko, chociaż właścicielka musiała bardzo się napracować, aby zdezynfekować nie tylko klatkę pupila, ale też całe mieszkanie, po którym kicał.

 

Kłopoty z hormonami.

                O problemach endokrynologicznych ludzi słyszymy bardzo często, a kolejki do specjalistów tej dziedziny są bardzo długie. Zwierzęta również zapadają na choroby gruczołów dokrewnych. Takie schorzenia mają najczęściej przyczyny genetyczne lub mogą być przejawem nowotworów. W kolejce do mojego gabinetu ustawił się dziś niewielki pies o nieokreślonej rasie, coś pomiędzy biglem, a maltańczykiem koloru czarnego. No rzekłabym kudłaty kundelek.... Tyle tylko, że to jego bycie kudłatym już nie było takie oczywiste. Pies miał kilka wyłysiałych placków, kilka owrzodzeń, wręcz ropnych stanów zapalnych i był bardzo spokojny. Właścicielka znalazła biedactwo gdzieś błąkające się po osiedlu i z racji swojego wielkiego serca postanowiła zabrać psa do domu. Po wstępnych oględzinach wykluczyłam choroby zakaźne, było trochę pcheł do spacyfikowania i w wywiadzie pojawiły się też inne niepokojące objawy jak:apatia, senność, wrażliwość na zimno, i biegunka. Te objawy jasno wskazywały, że zwierzę jest chore i nie są to tylko pasożyty. Po wnikliwym badaniu postawiłam wstępną diagnozę- niedoczynność tarczycy. Badanie poziomu hormonów potwierdziło moje obawy. Pani mimo wszystko postanowiła adoptować i leczyć kundelka, więc rozpoczęłam kurację hormonalną. Podawany hormon tarczycy sprawi że pies odzyska ładny wygląd i wróci do zdrowia. Przez całkowity przypadek, nadałam też psu imię Biedactwo, ponieważ na było to pierwsze słowo, które wypowiedziałam na jego widok.

 

 

Skutki ataku Pchełki.

            Czasami zdarza mi się udzielać pierwszej pomocy zarówno zwierzętom, jak i ich opiekunom. Do mojego gabinetu przyszła dziś bardzo zdenerwowana kobieta, której spaniel został dotkliwie zaatakowany przez Pchełkę. I w tym przypadku zaatakowany jest właściwym słowem bo Pchełka, jak się potem okazało nie była mikroskopijnych rozmiarów, a raczej pochodną dobermana. Od małego szczeknięcia do krwawej bójki, w przypadku psów , niedaleka droga! Pani wpadła w panikę i chcąc ratować spaniela włożyła rękę pomiędzy walczące psy. Tym sposobem z ranami szarpanymi na sobie i pupilu trafiła do mnie. Opatrzyłam więc specyfikami ze swojej prywatnej apteczki rękę kobiety, a spanielowi założyłam tylko dwa szewki, bo rany nie były aż tak głębokie. Okazało się, że biegający po osiedlu pies ma właściciela, który jest znany poszkodowanej, tak więc nakazałam, aby udała się ona po zaświadczenie o szczepieniu Pchełki przeciwko wściekliźnie. Poinformowałam też, że jeśli właściciel”sprawcy” nie okaże takiego zaświadczenia będę musiała zastosować w przypadku poszkodowanego profilaktykę przeciw wściekliźnie. Oczywiście właścicielka powinna udać się także do swojego lekarza rodzinnego i zgłosić sprawę na Policji.

 

 

Nieproszeni goście futerkowi.

                  Nawet jeśli niezwykle dbamy o czystość i puszystość futer naszych domowych pupili, może okazać się, że zwierzę „nabyło” nieproszonego gościa w czasie spaceru. Pchły, wszy, wszoły, czy też kleszcze błyskawicznie dopadają nowego żywiciela i zamieszkują na jego grzbiecie. Taka inwazja zwykle może szybko się rozprzestrzenić. Wszystkie te pasożyty skóry są niezwykle uporczywe, ale też groźne dla zdrowia zwierzaka. Pchły psie są nosicielami tasiemca, ale mogą też wywoływać stany zapalne skóry. Chcąc pozbyć się pcheł musimy nie tylko zastosować specjalne preparaty owadobójcze w sprayu lub kroplach, ale także przeprowadzić kwarantannę na jego posłaniu i w domu. Taka dezynsekcja powinna polegać na dokładnym wypraniu wszystkich tekstylnych elementów mieszkania, na których przebywało zwierzę. Skuteczne jest także solidne odkurzanie i umycie podłóg, aby pchły całkowicie wyeliminować. Kleszcze są jeszcze bardziej niebezpiecznymi gośćmi, gdyż wywołują Boreliozę, o której tyle ostatnio słyszymy w mediach. Ponieważ bardzo wzrosła populacja tych ektopasożytów w ostatnich latach warto profilaktycznie zabezpieczać zarówno psy, jak i koty stosując ogólnie dostępne środki. Popularne obroże zabezpieczają zwierzę przed „atakiem” ze strony pasożytów skóry, ale o wiele lepsze są środki stosowane w kroplach i sprayach, które działają nawet do 3 miesięcy. Koty, które boją się wszelkiego rodzaju oprysku, mogą być zabezpieczane przed pchłami i kleszczami specjalnymi pudrami lub kroplami.

 

 

Mleczne bańki z nosa.

                    Do zaprzyjaźnionych hodowców z wielką radością jeżdżę na wizyty patronażowe do nowo narodzonych miotów. Zwykle są to tylko wizyty profilaktyczne, kiedy sprawdzam stan”położnicy” i jej maleństw. Niestety od czasu do czasu zdarza mi się odkrywać wady genetyczne szczeniąt lub kociąt. W zeszłym tygodniu byłam na takiej pierwszej wizycie kontrolnej u jednodniowych labradorów. Niestety jeden z maluchów od razu wzbudził mój niepokój, ponieważ wyglądał jakby ssanie sprawiało mu nie lada trudność. Hodowca potwierdził, że od początku maluszek mimo że chce pić to krztusi się mlekiem, a z nosa wypływa mu to co wypił. Badanie ogólne szybko rozjaśniło przyczyny problemu. Maleństwo urodziło się z rozszczepem podniebienia. Jest to dosyć częsta wada genetyczna w miotach. Szczeniaki rodzą się z niezrośniętym podniebieniem twardym i miękkim, dlatego nie potrafią prawidłowo ssać mleka. Mały labradorek od tamtej wizyty karmiony jest specjalną sondą do przełyku i jeżeli szybko przybierze na wadze, to już za dwa tygodnie będę mogła przeprowadzić zabieg zszycia podniebienia. Nie każdy oczekujący miotu właściciel musi wzywać weterynarza do porodu, czy wizyty patronażowej, ale warto od razu sprawdzić czy wszystkie maluchy są nakarmione i spokojnie śpią obok mamy. Jeśli któreś maleństwo puszcza mleczne bańki nosem lub widać, że jest niespokojne i „wiecznie głodne”, mimo że reszta jego rodzeństwa jest nakarmiona warto skonsultować się z lekarzem, bo rozszczep podniebienia nie jest wyrokiem.

 

Pierwszy spacer

                     Wydawać by się mogło, że pierwszy spacer ze szczeniakiem to sama radość i rozkosz. Podobnie jak w przypadku noworodka, tak samo nie od razu powinniśmy zabierać na dwór szczeniaka. Ja doradzam właścicielom odczekanie dwóch tygodni po cyklu szczepień ( 3 dawki), ponieważ dopiero wtedy jego odporność jest odpowiednia na pierwsze spotkanie z wirusami. Do pierwszego spaceru warto też przygotować psychicznie malucha. Oswajajmy go z obrożą lub szelkami, ponieważ akceptacja tych akcesoriów nie jest taka oczywista. Szczeniaki często natychmiast chcą się pozbyć założonego na szyi paska. Obroże można zakładać w domu, wydłużając stopniowo czas noszenia jej. Kiedy nasz pupil zaakceptuje obrożę albo szelki trzeba nauczyć go chodzenia na „uwięzi”. Warto odbyć z nim krótki spacer po mieszkaniu na smyczy. Jeśli szczeniak zapięty na smycz kładzie się na plecy, albo stoi jak wryty, należy odwrócić jego uwagę małą przekąską, psim ciasteczkiem albo zachęcić go do zabawy piszczącą zabawką. Jeśli pies przyzwyczai się do smyczy możemy wyjść z nim na pierwszy spacer. Rzadko kiedy pierwszy spacer jest taki jak go sobie wymarzy właściciel. Maluch może bać się otoczenia, chcieć być noszonym na rękach pana, albo skuli się i zastygnie w bezruchu. Dlatego należy spacery wydłużać w zależności od zachowania psa. Z czasem każde wyjście będzie dla niego przyjemnością.

 

Gryzonie i ich przypadłość

                      Aby zdrowym być gryzoniem trzeba ząbki mieć na medal- tak mówił nam profesor na zajęciach ze stomatologii. Niestety z tymi zębami królików, czy świnek morskich bywa różnie. Siekacze u gryzoni są zębami hypsodontycznymi i rosną nawet do 12 cm na rok! Przy prawidłowej diecie zęby powinny się ścierać, ale... Moim dzisiejszym pacjentem była śliczna i bardzo mądra Trusia, która od kilku dni nie chciała jeść swoich ulubionych przysmaków. Już na pierwszy rzut oka zauważyłam, że piękność ta miała problem z gryzieniem pokarmu przez przerośnięte zęby. Mała pacjentka jeszcze dbała o toaletę, ale większość królików z przerośniętymi siekaczami ma kłopot z pielęgnacją futerka i ślinotokiem. Problemy z gryzieniem pokarmu mogą wywołać też zaburzenia jelitowe, ponieważ zwierzęta te wymagają dostatecznej ilości pokarmu wysoko włóknistego. Zmniejszenie ilości włókna w diecie może prowadzić do zwolnienia pracy jelit, zalegania pokarmu w jelitach, zatkania przewodu pokarmowego. Trusia trafiła więc w moje ręce odpowiednio wcześnie, ale i tak musiałam znieczulić ją i wykonać badanie całej jamy ustnej, a przy okazji skróciłam jej zbyt długie szabelki z przodu. Warto pamiętać o regularnym badaniu zębów w przypadku królików, ponieważ przerastające zęby to także ogromne cierpienie dla zwierzaka. Zbyt długie zęby zwykle krzywią się i ranią język, policzki oraz mogą wywoływać stany zapalne.

 

Wciąż jeszcze zima, a on już grasuje

                Jeszcze gdzieniegdzie leży śnieg na polach, a już w swoim gabinecie przyjmuję czworonogi z przyssanymi do ich skóry kleszczami. W czasie mrozu pajęczaki te zimują w stanie hibernacji, jednak ciepłe zimy powodują, że ten pajęczy „sen zimowy” nie następuje lub trwa bardzo krótko. Wyjęcie takiego pasożyta nie stanowi większego problemu i wielu właścicieli potrafi to zrobić samodzielnie, jednak medialnie nagłaśniana borelioza, jako skutek ukąszenia przez kleszcza, zwykle przyprowadza właścicieli zwierząt do lecznicy. Borelioza nie pojawia się natychmiast po ukąszeniu przez kleszcza. Choroba ta rozwija się dopiero po kilku dniach, a nawet tygodniach. Początkowo objawami mogą być: zwykłe osłabienie, utrata apetytu i podwyższona temperatura. Są to symptomy, które mogą świadczyć w zasadzie o każdej rozpoczynającej się infekcji. Dopiero później pojawia się zapalenie stawów. Kulejący pies, który ma problemy ze wstawaniem może być zainfekowany boreliozą. Choroba ta jest uleczalna. Niestety leczenie trwa bardzo długo i jest kosztowne. Osobiście polecam profilaktykę boreliozy, czyli szczepienie, któremu mogę poddać zwierzęta już od 12 tygodnia życia. Inną formą zapobiegania boreliozie jest pryskanie lub kropienie specjalnymi preparatami zwalczającymi pasożyty skóry, w tym także kleszcze. Preparaty te działają ochronnie przez określony czas. Koszt szczepień, jak i preparatów jest o wiele niższy, niż leczenie boreliozy. A nosiciele tej choroby czają się wszędzie. Mitem jest, że kleszcze spotykać można tylko w lasach i parkach. Ich populacja jest tak duża, że obecnie panoszą się także na osiedlowym trawniku.

 

Czas na sterylizację

          Nadchodzi czas wiosennych amorów, które zwykle kończą się niechcianą niespodzianką w postaci kilku nowych pupili w domu. Schroniska dla zwierząt przepełnione są niechcianymi czworonogami. Za taki stan rzeczy z pewnością odpowiedzialni są właściciele, którzy nie potrafią zadbać o kontrolę rozmnażania swoich podopiecznych. Muszę przyznać, że właściciele psów i kotów częściej pytają mnie o to, jak pozbyć się niechcianego miotu, niż o formy weterynaryjnej antykoncepcji. Zwykle z problemem niechcianych szczeniąt zgłaszają się już kiedy maluchy są na świecie, a przecież w przypadku zwierząt dopuszcza się sterylizację aborcyjną. Często też pouczam właścicieli kotek i suk o tym, że niewysterylizowane zwierzęta są narażone na śmiertelne schorzenia takie jak: ropomacicze, guzy narządów rozrodczych oraz guzy listwy mlecznej (sutków).W przeciwieństwie do farmakologicznej antykoncepcji, która niesie spustoszenie w organizmie zwierzęcia, chirurgiczne usunięcie macicy wraz z przydatkami wpływa korzystnie na zdrowie. Jednak nie zawsze udaje mi się przekonać do tego zabiegu. Obecnie Lecznica, w której pracuję przystąpiła do Ogólnopolskiej Akcji Sterylizacji Psów i Kotów. Wiąże się to z obniżeniem kosztów tych zabiegów. Namawiam wszystkich posiadaczy zwierząt, którzy nie chcą rozmnażać swoich podopiecznych do skorzystania z tej akcji.

 

Samiec alfa to kwestia jednego zabiegu

                  Nie zawsze zachowania zwierząt mają związek ze złym charakterem. Często w przypadku samców sterują tym hormony. Typowymi zachowaniami płciowymi psów są: obsikiwanie wszystkiego, co wiąże się ze znaczeniem ich terytorium, agresja, ucieczki i włóczęgostwo. Moim dzisiejszym pacjentem był pewien samiec alfa rasy bulterier, który paraliżował strachem okolice swojego zamieszkania. Każda ucieczka tego osobnika, kończyła się dla jego właściciela wizytą straży miejskiej i mandatem. Pilnowanie psa spędzało już sen z powiek właścicielowi, dlatego postanowił poprosić mnie o uśpienie zwierzęcia. Zamiast tego zaproponowałam panu kastrację, która eliminuje właśnie typowe zachowania samców, wynikające z oddziaływania hormonów. Aby ten samiec alfa nie zdążył znowu zwiać zaproponowałam natychmiastową kwalifikację do zabiegu. Ilość kłopotów, jakie sprawiał Bul swojemu panu przeważyła o podjętej decyzji. Muszę przyznać, że propozycja kastracji w moim gabinecie, zwykle wywołuje pytanie : Czy on się nie wścieknie, kiedy obudzi się bez, wie Pani....Otóż nie- zwierzęcy popęd seksualny nie jest wywołany świadomością, ale hormonami. Pozbawiając samca narządów produkujących hormony, sprawiamy, że traci on zainteresowanie samicą, walką o jej względy z innymi samcami, posiadaniem własnego obsikanego terytorium. Po pytaniu o to, czy pies się nie obrazi za ten czyn, rodzi się zawsze drugie: czy będzie miał nadwagę? Tutaj właściwa dieta załatwia kwestię tycia kastratów. Więc, nie taki diabeł straszny....

 

 

Dieta cud na skórę i sierść.

                        Hodowcy i wystawcy rasowych psów i kotów o sierść swoich podopiecznych dbają wzorowo, wszak to walor oceniany w czasie konkursów kocich 
i psich piękności. Jednak z problemami matowiejącego futerka i nadmiernego wypadania włosów zgłaszają się także właściciele przydomowych
„burków”. Zarówno rasy długowłose, jak i krótkowłose wymagają właściwej pielęgnacji futerka oraz zbilansowanej diety. Na doskonałą kondycję
sierści oraz skóry zwierzęcia wpływ mają takie składniki w diecie jak:
biotyna, witamina A, witaminy z grupy B, PP oraz mikroelementy.
Pokarmy specjalnie produkowane dla zwierząt posiadają zbilansowane ilości wymaganych składników. Często w przypadku pojawiających się
problemów z okrywą włosową warto stosować dodatkowo specjalne suplementy dostępne u weterynarzy. Na forach internetowych czytałam ostatnio
że wystarczy podawać zwierzętom kurze jajka, a problemy z włosami znikną. Nic bardziej mylnego. Nie każde kłopoty z włosami to wynik niedoboru
makro i mikro elementów. Tylko weterynarz jest w stanie ocenić, czy kłopoty z wyglądem skóry i włosów nie są spowodowane chorobami, grzybicą
lub pasożytami. Dopiero po wykluczeniu innych przyczyn można zalecić stosowanie suplementów.

Indywidualista, jaśnie pan kot.

                      Media społecznościowe nawołują często do adopcji kotów w różnym wieku i stanie zdrowia. Ludzie wrażliwi, kierowani chęcią pomocy takim stworzeniom, 
bez namysłu chcą przygarnąć nieszczęśnika. Warto jednak przemyśleć taką decyzję. W gabinecie już nie pierwszy raz pojawił się człowiek, z kłopotem zamiast kota.
Kot nie potrafi się dostosować, ma własne nawyki, nie chce się bawić z dziećmi itp. - to najczęstsze problemy po adopcyjne. Koty to indywidualiści i stworzenia terytorialne.
Bardzo źle znoszą wszelkie przeprowadzki i trudno im zaufać człowiekowi, kiedy zostały skrzywdzone w przeszłości. Koty z traumą nie nadają się do domów pełnych dzieci.
Osobnikom z bagażem ciężkich doświadczeń łatwiej zapominać o krzywdach w spokojnym, cichym domu. Dla rodzin z dziećmi nadają się koty młode, które dopiero będą uczyć
się nawyków. Kocięta w wieku 12 tygodni z łatwością dostosują się do hałasu dziecięcych zabaw i wiecznego zamieszania. Koty starsze z życiowym bagażem po prostu nie będą
w stanie się przyzwyczaić do takich warunków. Walorem adopcji kota dorosłego jest to, że ma on już ukształtowany charakter, nawyki i „kulturę osobistą”. Już po kilku dnia pobytu
w nowym domu, starszy kot przywłaszczy sobie nowe terytorium, pod warunkiem że zagwarantujemy mu spokój.

Chory z tęsknoty.

                    Mówi się, że zwierzęta nie mają uczuć, że nie myślą abstrakcyjnie i konstruktywnie, a jednak czasami okazuje się, że okazują emocje. 
Do mojej lecznicy przyszła kobieta z bardzo
sympatycznym kundelkiem. Piesek nie był szczeniakiem, ale też nie był seniorem. Kiedy weszła z nim do
gabinetu w drzwiach stanęło przygnębienie. Smutek dosłownie wylewał się
z mordki. Pani szybko wyjaśniła, że to nie jest jej piesek. Bardzo chętnie
by go przygarnęła, ale wygląda jej na chorego, a ona ma w domu małe dziecko. Okazało się też, że pies był
własnością pewnego starszego pana, który
kilka dni temu zmarł, a rodzina psa po prostu wygoniła. Te słowa tłumaczyły widok psa, który po swojemu przezywał tragedię.
Nagle został bez domu
i właściciela. Zaproponowałam zbadanie psa. Tak, jak przypuszczałam był on zupełnie zdrowy i bardzo zadbany. Z pewnością starszy pan dobrze się
nim zajmował.
Pani ucieszyła się, ale zapytała: jak długo będzie taki przygnębiony? Cóż...tego nie jestem w stanie określić. Psią tęsknotę leczy czas i
miłość nowych opiekunów. Ten kundelek miał
dużo szczęścia. Bardzo często ludzie po śmierci właściciela psa lub kota oddają do schroniska,
nie próbując nawet szukać mu nowego domu.


Zabójcza technika.

         Dziś przyczyną śmierci mojej wieloletniej pacjentki była nowa technologia. Czarna kotka Sofia nie zachorowała, ale została do mnie przywieziona w stanie
agonalnym po tym, jak przygniotła ją automatyczna brama. Niestety nie było czego ratować. Pokiereszowany kręgosłup i zmiażdżone narządy wewnętrzne
oznaczają tylko jedno.... Ale mogę dziś przestrzec przed tym, by zwracali Państwo uwagę na te automatyczne sprzęty, które nie wydają warczących
(odstraszających) dźwięków, a mogą niespodziewanie „wejść w kolizję” ze zwierzakiem. O ile odkurzacz, nawet ten automatyczny nie zrobi zwierzętom
wielkiej krzywdy to automatyczna brama, czy furtka są śmiertelnym zagrożeniem. Owszem urządzenia te mają czujniki, są one jednak umieszczone na takiej
wysokości, że mogą wykrywać przeszkodę wyższą niż metr. Kot w kłębie ma zaledwie trzydzieści centymetrów, co oznacza, że czujka go „nie widzi”,
a brama nie zatrzyma się. Podobnie, jak w przypadku małych dzieci, producenci akcesoriów dla zwierząt myślą o ich bezpieczeństwie. Staram się mieć w
ofercie akcesoria chroniące domowych pupili przed zagrożeniami ze strony nowych technologii. Zawsze staram się doradzić, jak zabezpieczyć zwierzę przed
tragiczną śmiercią. Obecnie dostępne są w mojej przychodni nawet samochodowe pasy bezpieczeństwa, dostosowane do przewożenia psów różnej wielkości.
Myślę, że warto dbać o bezpieczeństwo każdego zwierzaka.

Problem z siusianiem.

Choroby układu moczowego są dosyć częstymi przypadłościami. Jedne rasy psów i kotów zapadają częściej na te schorzenia, inne rzadziej. Mogą to być zwykłe infekcje, które leczone antybiotykami, pozwalają na szybki powrót do zdrowia. Podobnie jak u człowieka zdarza się też u psów kamica moczowa. Właścicielka dosyć dużego psa już przy wejściu zakomunikowała, że pies ma problem urologiczny. Objawem miało być siusianie po kropelce, piszczenie psa podczas oddawania moczu oraz lizanie się w okolicach cewki moczowej. Sąsiadka poradziła tej pani podobno okłady z posiekanej cebuli, której sok zabija bakterie. Czyli zrozumiałam, że diagnoza sąsiedzka to zapalenie bakteryjne cewki moczowej. Mądra właścicielka zrezygnowała jednak z ludowych metod leczenia i postanowiła odwiedzić mój gabinet. Jak się okazało, to nie bakterie zaatakowały układ moczowy czworonoga, ale kamica. Kamień utknął w kości prącia ( koty i psy w przeciwieństwie do człowieka posiadają w prąciu kość) i spowodował niedrożność cewki moczowej, co wiązało się z problemami z oddawaniem moczu oraz z bólem. Przyczyną kryształów powstających w pęcherzu moczowym jest niewłaściwa dieta lub zaburzenia metaboliczne. Zdiagnozować przyczynę ich powstania można dopiero po usunięciu kamieni z dróg moczowych i oddaniu ich do badań laboratoryjnych. Analiza kamieni moczowych ułatwia terapię i skraca okres leczenia, a także zapobiega powstawaniu kolejnych kryształów. Obserwacja psa w czasie spaceru, zwłaszcza zachowań w chwili oddawania moczu, pozwala na szybką diagnozę schorzeń urologicznych.

 

Zwierzęta to nie ludzie!

         Chociaż właściciele bardzo często traktują swoich pupili, jak prawowitych członków rodziny to tak naprawdę zwierzę wymaga zarówno właściwej diety swojemu gatunkowi, jak i odpowiednich farmaceutyków w czasie choroby. Zdarzyło mi się spotkać już ludzi przyznających się do podawania psom dziecięcego syropu na kaszel. W przypadku psa kaszel to nie jest oznaka zwykłego przeziębienia. Jest to odruch obronny organizmu pobudzony pod wpływem bodźców mechanicznych lub chemicznych. Pojawia się nie tylko w przebiegu schorzeń układu oddechowego, ale także może oznaczać choroby układu krążenia. Usuwa on substancje podrażniające krtań i tchawicę. Kaszel suchy występuje w przebiegu chorób górnych dróg oddechowych, głównie tchawicy (np. ostre zapalenie tchawicy i oskrzeli). Kaszel „szczekający”zwykle oznacza zapaść tchawicy lub ciało obce tkwiące w oskrzelach. Kaszel cichy, przypominający prychanie, świadczy o zajęciu chorobą dolnych dróg oddechowych. Może też być objawem pasożytów przewodu pokarmowego, zwłaszcza tasiemca. Każdy kaszel warto konsultować z lekarzem weterynarii, by skutecznie diagnozować jego przyczyny.

 

Po sąsiedzku.

Na drzwiach domu nie posiadam tabliczki informującej, że jestem weterynarzem, a mimo to nawet nowo przybyli osadnicy natychmiast dowiadują
się
czym się zajmuję. Dziś zostałam zaproszona na sąsiedzką kawę. W drzwiach powitał mnie najpierw maltańczyk, a zaraz za nim przecudny kot rasy Radgoll,
który natychmiast wskoczył mi na kolana, kiedy tylko przykucnęłam, by zdjąć buty. Wyczuły, że to pani doktor nas odwiedziła- usłyszałam od najmłodszejcórki sąsiadów.
Pomyślałam, że pewnie ta zaproszona kawa dotyczy zwierzaka, ale ani pies, ani kot nie wyglądały, jakby potrzebowały pomocy.
Natomiast
królik, który nie wyszedł mi na powitanie od razu, ale doskoczył do reszty domowników w kuchni, miał najwidoczniej coś z oczami, bo wyglądał
niczym
pijany zając w kapuście. Z wywiadu wynikało, że ropny wyciek z oczu pojawił się tuż po przeprowadzce. W lewym oku utworzyła się dosyć duża
skorupa
zaschniętej wydzieliny. Powieki były lekko obrzmiałe, a królik kicał raz chwiejąc się na lewo, raz na prawo- stąd też moje porównanie. Ewidentnie
króliczy
sąsiad cierpiał na zapalenie spojówek, a infekcja bakteryjna szybko się rozwijała. Każdy wyciek ropny z oczu zwierząt, należy przemywać
przegotowaną
wodą i nie wolno dopuścić, aby ropa zasychała na powiekach. Infekcja bakteryjna wymaga antybiotyku w kroplach, podawanego zgodnie z
zaleceniami
weterynarza. Jeśli przemywanie oczu wodą nie poskutkuje po trzech dniach, należy niezwłocznie zgłosić się do weterynarza. Przyczyn ropnych
wycieków
u zwierząt może być wiele. W przypadku uszatego sąsiada okazała się zgubną zmiana wyściółki klatki na siano od pobliskiego gospodarza.

Następny do golenia?

        Zaraz po studiach praktykowałam w schronisku dla zwierząt, gdzie trafiały psy przywiezione z różnych interwencji. Wydawało mi się, że tylko tam trafiają
tak zaniedbane zwierzęta. Po latach praktyki w lecznicy dochodzę jednak do wniosku, że nie tylko zwierzaki z interwencji mogą być w naprawdę tragicznym
stanie. W ostatnich dniach zdarzyło mi się poświęcić po kilka godzin dziennie na oczyszczaniu ran, skóry, czy uszu z larw paskudnego robactwa. Mój wczorajszy
pacjent był żywcem zjadany przez robaki, które w ilościach tysięcznych zadomowiły się w jego sierści. Larwy much potrafią nawet drążyć tunele pod skórą i
dostają się na przykład do narządów rodnych suki, w których rozwija się ropomacicze. Najnormalniej w świecie lgną do procesów gnilnych na żywym
stworzeniu. Osłabione zwierzę nie jest w stanie normalnie funkcjonować, a cierpiąc staje się wylęgarnią dla miliona nowych owadów. Jeśli larwy znajdują się
tylko na skórze lub ranach zewnętrznych, proces oczyszczania rozpoczynam o zgolenia sierści z całego pacjenta, po czym usuwam robaki i dezynfekuję skórę.
Zwierzę musi być dodatkowo poddane leczeniu antybiotykami i nawadniane. Podwórkowe psy i koty bardzo często oblegane są przez różnego rodzaju pasożyty.
Zwłaszcza te osobniki słabsze, starsze, które większą część dnia spędzają śpiąc w budzie.

Inwazja kleszczy i jej skutki.

 
Kleszcz wygląda niczym drobna, niegroźna, czarna kropka, a potrafi zabić trzydziestokilogramowe zwierzę. Borelioza jest najpopularniejszą z chorób
przenoszonych przez kleszcze,
ale nie jedyną. W tegorocznej inwazji tych pasożytów dosyć często trafiają mi się przypadki Babeszjozy i kleszczowego
zapalenia mózgu. Objawy, które mogą niepokoić, a pojawiają
się zwykle w czasie od kilku dni do nawet kilku tygodni po ukąszeniu kleszcza to apatyczność,
brak apetytu, nadmierne pragnienie, związane z wysoką temperaturą, dochodzącą do
40–41 °C. W późniejszym etapie choroby mogą pojawić się wymioty,
zażółcenie lub bladość błon śluzowych jamy ustnej, problemy z oddawaniem moczu, ciemnobrązowa barwa
moczu, a także zaburzenia ze strony układu
nerwowego. Wczesne zdiagnozowanie Babeszjozy i boreliozy daje możliwość skutecznego leczenia. Jest ono zwykle długotrwałe i trudne,
dlatego zawsze
namawiam do profilaktyki, która polega tylko na regularnym stosowaniu preparatów przeciwpasożytniczym na skórę. Dostępne w lecznicach
weterynaryjnych i sklepach
zoologicznych obroże, płyny, krople oraz pudry stosowane regularnie, zgodnie z ulotką, gwarantują całkowitą ochronę przed
tymi śmiercionośnymi pajęczakami. W tym roku ilość
kleszczy jest tak ogromna, że poszukujące żywiciela osobniki pojawiają się na tarasach, czy
niewielkich osiedlowych skwerach.
 

Kocięta w niebezpieczeństwie.

     Obserwując kocie mamy, które tak troskliwie opiekują się swoim potomstwem, nie myślimy o tym, że mogą one nieświadomie zarażać swoje młode
groźnymi wirusami. Przykładem może być, przenoszony w ślinie myjącej kocięta kotki, FeLv. - czyli nieuleczalna białaczka.
Do zarażenia tym wirusem
dochodzi głównie pomiędzy kociętami i kotami podczas zabawy, także w razie pokąsania, a nawet w czasie karmienia mlekiem matki, która jest nosicielem.
Najczęściej zakażeniu ulegają maluszki pomiędzy 4 a 15 tygodniem życia. Do objawów choroby należą: niedokrwistość, wychudzenie, apatia, brak apetytu
i odwodnienie. Skutkiem działania FeLV jest obniżenie odporności, co oznaczą, że u chorych kotów wzrasta skłonność do zapadania na wielorakie infekcje.
Można obserwować zapalenia układu oddechowego,infekcje układu moczowego itp. Skuteczną ochroną przeciwko kociej białaczce jest wczesne szczepienie
kociąt. Hodowców, którzy dbają o swoje mioty nie muszę namawiać do tego zabiegu, natomiast osoby, które przypadkowo zostały szczęśliwymi właścicielami
miotu zwykle nie zgłaszają się do lecznicy ze zdrowymi maluchami na wizyty kontrolne. Dlatego dziś za pośrednictwem bloga do wszystkich właścicieli
kocich maluchów kieruję apel o dopilnowanie szczepień przeciwko
FeLv.

Kuracja musi trwać.

 
      System komputerowy ewidencjonujący moich pacjentów nie tylko ma służyć jako historia choroby, ale także pozwala mi przewidzieć ilość umówionych pacjentów na kolejny dzień. 
Jednocześnie mam podgląd ilu właścicieli przerywa leczenie antybiotykami już po drugiej i trzeciej dawce. Znaczna poprawa stanu zdrowia po drugim zastrzyku zwykle zniechęca pana
do odwiedzenia lecznicy. Różnie to tłumaczą owi właściciele. Takie nagłe ozdrowienie wcale nie oznacza całkowitego wyleczenia. Stan zapalny zmniejsza się, ale nie znika w tak krótkim
czasie. Ja wiem, że czasami w trakcie wizyty do znudzenia powtarzam, że leczenie musi trwać około tygodnia i skutkiem zaprzestania leczenia jest nawrót choroby z o wiele bardziej
poważnymi skutkami. Podobnie jest z kroplówkami nawadniającymi. Jedna być może pomaga na chwilę, ale na pewno nie wystarcza. Ostatnio przekonała się o tym właścicielka
szczeniaka, której wydawało się, że biegunkę wyleczy się jedną dawką leku i kroplówką. Niestety pani nie przyszła następnego dnia po dalsze leczenie, a szczeniak z racji swojej
niskiej wagi i osłabienia oraz odwodnienia padł po dwóch dniach.

Koty z reklamy Whiskas.

          Dziś zmuszona do skorzystania z komunikacji miejskiej w drodze do pracy przekonałam się jak wielka jest siła reklamy. I nie chodziło wcale o reklamowany
produkt, a raczej pyszczek kampanii reklamowej. Puchata kuleczka z telewizora wzbudza ostatnio ciekawość wielu ludzi. Kilka osób dzwoniło nawet do
mojego gabinetu z zapytaniem o „pręgowanego burasa z Whiskasa”. Nie taki z niego buras, jak się wszystkim wydaje! Panie w autobusie również były
przekonane, że marzą o takim słodkim kociaku spod strzechy. Po kilku minutach wysłuchiwania ich dylematów, związanych z poszukiwaniem takiego pseudo
dachowca wtrąciłam się z wrodzonym talentem do przerywania rozmów. Otóż kotki z reklamy, które są wizerunkiem kampanii reklamowej Whiskas nie są
zwykłymi dachowcami. To odmiana kotów brytyjskich zwana Silver Tabby. W Polsce hodowli tych kotów jest jeszcze niewiele. Wszystkie kocięta tej
popularnej ostatnio w Europie rasy sprzedaje się tylko i wyłącznie z rodowodem. Miłośnicy kotów wiedzą, że to jest konieczne do zachowania czystości
genetycznej tej pięknej odmiany Brytyjczyka. Należy też pamiętać, że to koty o niezwykle łagodnym i spokojnym usposobieniu. Są idealnymi towarzyszami
domowego ogniska, ale bywają tez bardzo wybredne i wymagające. To typowi przedstawiciele królewskiej rodziny brytyjskiej.

Mama rekordzistka.

 

             Narodziny dziesiątki czarnych labradorów to niecodzienne przeżycie. Rzadko zdarza się taka liczba szczeniąt w jednym miocie, ale miałam

 

tę przyjemność widzieć je w komplecie zaraz po narodzinach. Chociaż nie do końca była to przyjemna wizyta domowa. Właściciele rekordzistki wezwali mnie do niej, ponieważ po kilku dniach karmienia jej sutki zamieniły się w ropne rany. Aza z bólu nie mogła karmić swoich pociech, więc maluchy byłygłodne, a ona cierpiąca. Ropne pęcherze, które popękały były niezwykle bolesne. Na szczęście odpowiednio wczesne leczenie szybko zaczęło przynosić 

rezultaty. Rany smarowaliśmy antybiotykiem, a w zastrzykach podawałam również inny antybiotyk, odpowiedni dla karmiącej suki. Aby Aza mogłacieszyć się macierzyństwem i karmić swój liczny miot założyliśmy opatrunek na sutki w taki sposób aby maluchy

 

mogły korzystać z dobrodziejstw naturalnego karmienia. Oczywiście nie obyło się bez dokarmiania szczeniakówz butelki, co przy taklicznej gromadce było nie lada wyzwaniem dla właścicieli Azy. Muszę przyznać, że z podziwem patrzyłam na to jak przybierają na wadze i rozwijają się w błyskawicznym tempie.

 

Ludzkie anomalia w zwierzęcej odmianie.

     Mały Shih- tzu, którego kupili moi sąsiedzi w metryce urodzenia był suczką. Na moje doświadczone oko nie stwierdziłabym też niczego innego. Kłopot w tym, że sąsiedzi zaniepokoili się brakiem pierwszej cieczki, a w zamian ich pupilka zaczęła obskakiwać nogi domowników. Cóż, sąsiedzka pomoc weterynarza zaprowadziła ich do mojego gabinetu na badanie USG. Moim oczom ukazał się wtedy obraz hermafrodyty, którego narządy wewnętrzne stanowiły prawidłowo zbudowane i ułożone jądra, z kolei narządy płciowe zewnętrzne swoją budową zdecydowanie nie były męskie. Teraz pytanie jak zakomunikować właścicielom Sary, że ich upragnione szczenięta nigdy się nie pojawią? Pies może i ma rodowód po championach i kosztował majątek, ale tak naprawdę jest odmieńcem. Moja diagnoza przelała u nich czarę goryczy. Niestety, takie anomalia płciowe zdarzają się u zwierząt, w takiej ntowej jak w przypadku ludzi. Możemy mieć czworonoga, który wewnętrznie jest suką, zaś zewnętrznie psem i odwrotnie. Jeśli mamy zamiar zakupić zwierzę do rozrodu, warto przeprowadzić badania w gabinecie weterynaryjnym pod kątem rozwoju narządów rozrodczych. Badanie USG nie jest bolesne, a w stu procentach potwierdzi płeć pupila.

 

 Genetyczne koligacje.

          Zwierzęta chorują podobnie jak ludzie na choroby zakaźne, bakteryjne i wirusowe, choroby wrodzone i defekty genetyczne. W mojej praktyce widziałam już potomstwo z tak ogromnymi wadami genetycznymi, że konieczna była natychmiastowa eutanazja. Powodów takich genetycznych przypadłości może być wiele. Jednak głównym jest zawsze tzw kazirodztwo. Krycie suki psem w bliskim pokrewieństwie daje rozszczep podniebienia, nierozwinięcie się kończyn lub inne deformacje narządów wewnętrznych i zewnętrznych. Widziałam wiele przypadków niedorozwoju płodu. Dziś do mojej lecznicy przyjechała właścicielka ze szczeniakiem rasy owczarek podhalański. No powiedzmy sobie biała, cudna kuleczka. Objawami, które zaniepokoiły właścicielkę miotu było nieustanne moczenie się psiaka. „Jakby bez przerwy siusiał” - oznajmiła w progu. Okazało się, że badanie ultrasonograficzne wykazało całkowity brak zwieracza cewki moczowej, niedorozwój pęcherza moczowego oraz brak jednej nerki. Zwierzę należało jak najszybciej uśpić, aby nie cierpiało z powodu tak wielkich wad układu moczowego. Właścicielka zapytała mnie dlaczego szczeniak urodził się właśnie taki. Ale już po krótkim wywiadzie okazało się, że zarówno suka, jak i kryjący ja samiec były rodzeństwem z dwóch różnych miotów, ale po tych samych rodzicach. Ot, całe rozwiązanie zagadki w rodzinnych koligacjach.

 

O rety, podłoga w psich łapach!

        Kocham szczeniaki, chociaż nie zawsze są malusie. Karmi to trzymiesięczny berneński pies pasterski. Muszę przyznać, że to nawet spory kawał psa! Jego właścicielkę zaniepokoiły mokre ślady łap, jakie zostawia na podłodze, chociaż się nie kąpała, ani też nie wychodziła na trawę. Takie zjawisko jest tak samo normalne jak ziajanie i oznacza całkowicie zdrowy objaw termoregulacji. Gęste futro na ciele w czasie upałów nie pozwala skutecznie chłodzić organizmu. Pies posiada w poduszkach łap gruczoły potowe, które nie tylko pomagają regulować ciepłotę, ale także nawilżają powierzchnię łap, aby była miękka i elastyczna. To właśnie szorstkie i suche łapy są powodem do niepokoju. Przesuszona skóra na poduszkach łap pęka i staje się bardzo bolesna. Oczywiście udzieliłam tych informacji pani małej Karmi, która z uśmiechem na ustach skwitowała te dobre wieści : „nie wiem co na to moja podłoga”. Z pewnością w upalne dni owa podłoga będzie wymagała większej uwagi gospodyni, która będzie mogła sobie podśpiewywać stary, dobry przebój : łapy, łapy, cztery łapy..... Na pożegnanie dałam Karmi psie ciasteczko, przez które potem mała bestia nie chciała wyjść z mojego gabinetu.

 

Rzadko, ale się zdarza.

            Rzadkie choroby zwierząt zdarzają się naprawdę i nie są tylko historiami wyjętymi z podręczników. Początkowo bardzo popularne objawy, jak nietrzymanie moczu, apatyczność, brak ochoty na spacery i zabawę nie dają odpowiedzi na pytanie co dolega psu, czy kotu. W zeszłym tygodniu z takimi dolegliwościami zgłosił się do nas właściciel kundelka. Zwykłe badanie nie wykazało nic, więc postanowiliśmy zrobić analizę krwi i moczu, co zwykle daje właściwy obraz zmian chorobowych. Tym razem wyniki też nie dały jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ wszystkie parametry zachowywały granice normy, jak na młodego psa przystało. Przy trzeciej wizycie do znanych mi objawów doszło drżenie łap. Kolejno odrzucaliśmy podejrzenia z dziedziny kardiologii, chorób gruczołów dokrewnych itp. Na myśl mi przyszła jedna z bardzo rzadkich chorób psów- czyli miastemia, która jest chorobą zaburzeń przekaźnictwa impulsów nerwowych do mięśni. Ten trop także był mylny. Morfologia wykazała spory nadmiar żelaza we krwi. Pomyślałam, że przypadek hemosyderozy w moim maleńkim gabinecie jest tak mało realny jak właściciel z jednorożcem w tutejszej poczekalni. Wygląda jednak na to że właśnie to żelazo sieje spustoszenie w organizmie psa, a ja będę musiała skonsultować się z kimś, kto dobrze zna przypadki  tej choroby - czyli z moim dawnym opiekunem stażu, a jednocześnie profesorem.

 

 

Najpierw masa, potem rzeźba....

        W przypadku naszego podrzutka tytuł powinien raczej brzmieć najpierw masa, potem masa, ale od początku...Do naszej poczekalni tuż przed 
zamknięciem ktoś podrzucił kota...Słowo kot chyba nie do końca tu pasuje. Było to futerko naciągnięte na wystające kości. Futerko było zdrowe,
zadbane i czyste. Pozostałe części podrzuconej niespodzianki, również nie budziły zdrowotnych zastrzeżeń, poza tym, że był to kot po widocznych
przejściach. Zrośnięty w zygzaka ogon i trochę utykające biodra sugerowały, że kicia przeszła w swoim niedługim życiu tragedię. Kiedy położyłam
ją na wadze miała zaledwie kilogram. To naprawdę niewiele, jak na dorosłego kota. Karmienie skrajnego niedożywienia wymaga wsparcia
weterynarza, więc trzeba przyznać, że człowiek podrzucający Milkę, (tak ją nazwaliśmy), wiedział co robi. W takim przypadku, zanim zaczniemy
kotu robić „ masę”, lekarz powinien ocenić stan zdrowia i kondycję zwierzęcia. W skrajnych przypadkach najpierw konieczne jest podawanie
kroplówek i nawadnianie osłabionego zwierzaka. Nasza pacjentka była w zadziwiająco dobrej formie i błyskawicznie zadomowiła się między salą
operacyjną a gabinetem. Dawkowanie jedzenia dla przypadków niedożywienia musi być bardzo ostrożne. Obkurczony żołądek zwierzęcia nie
przyjmie naraz zbyt dużych porcji. Należy podzielić karmę na kilka niewielkich racji żywieniowych w ciągu dnia, dbając jednocześnie, aby były to
pokarmy wysokoenergetyczne, przeznaczone dla rekonwalescentów lub dla juniora. Dawki stopniowo należy zwiększać. W tym czasie trzeba
obserwować zwierzę czy nie wymiotuje i czy nie pojawia się biegunka. Karmienie takiego zwierzęcia do osiągnięcia odpowiedniej masy to proces
długotrwały i może trwać nawet pół roku. Nasza firmowa Milka będzie więc musiała sporo zjeść, zanim pod skórą pojawi się odpowiednia tkanka
tłuszczowa.

Niezdrowe drapanie.

 
       Do mojego gabinetu przyjechała dziś wolontariuszka Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami z sympatycznym kundelkiem. Kundelek wszedł w jej posiadanie,
jak zwykle po interwencji. - Niech mu Pani pomoże, bo on drapie się bez przerwy. Boję się zabrać go do domu tymczasowego, by mi nie zapchlił reszty
podopiecznych - zakomunikowała wolontariuszka, kładąc pacjenta na podłodze. Kiedy poświeciłam latarką po przerzedzonym futerku zauważyłam, że pies
wcale nie ma pcheł. I to wbrew pozorom nie był powód do radości. Takie objawy jak: wypadanie włosa, przerzedzanie sierści i powstawanie czerwonych
placków na skórze, a nawet ran, są o wiele trudniejsze w leczeniu. Pierwsze co przyszło mi do głowy po oględzinach nieszczęśnika to grzybica lub jeszcze coś
gorszego....świerzbowiec. L
okalizuje się on głównie na słabo owłosionych obszarach ciała zwierzęcia, czyli: jamie brzusznej, klatce piersiowej, w pachach i
pachwinach. Zagrożony jest również pysk, a szczególnie obszary wokół oczu i uszu. W zaawansowanym stadium świerzbu rany wydzielają bardzo
nieprzyjemny zapach. Moje podejrzenia w kierunku świerzbowca musiałam jednak potwierdzić badaniami laboratoryjnymi zeskrobin skórnych, pobranych z
pacjenta. Odebrany z interwencji pies otrzymał więc pomoc doraźną w postaci łagodzącego swędzenie sprayu. Jeśli moje podejrzenia, dotyczące infekcji
świerzbowcem potwierdzi laboratorium jutro otrzyma on konkretne leki, a w domu tymczasowym będzie musiała odbyć się prawdziwa wielodniowa
kwarantanna. Już dziś poinformowałam wolontariuszkę, aby odizolowała nowego podopiecznego od pozostałych, ponieważ zarażenie tym paskudztwem
następuje błyskawicznie. W procesie kwarantanny najważniejsza jest dbałość o czystość i zachowanie sterylnych warunków. W przypadku świerzbowca
należy też pamiętać, że kuracja i kwarantanna powinny trwać o wiele dłużej, niż do czasu ustąpienia dokuczliwych objawów, ponieważ może on przez kilka
długich tygodni przebywać w szczelinach i zakamarkach podłóg lub w legowisku. Przerwane leczenie to 100% nawrót choroby, która bardzo osłabi zwierzę,
co z pewnością nie pomoże w następnej kuracji.
 

Dobra decyzja.

 
      Eutanazję zwierząt bardzo często właściciele traktują jak morderstwo. Ludzie porównują  eutanazję zwierząt do eutanazji człowieka. W chwili, kiedy trzeba 
podpisać decyzję o takim ostatecznym rozwiązaniu, właściciel zwierzęcia mówi, że przecież chorych ludzi się leczy, nikt nie zdecydowałby się podać bliskiej
osobie takiego środka. W przypadku zwierząt tak naprawdę jest to jedyne wyjście z niewyobrażalnego cierpienia. W mojej lecznicy przeżyliśmy ostatnio
podobną sytuację. Wiekowy i jak do tej pory zdrowy pies rasy husky nagle zaczął bardzo dziwnie się zachowywać. Wyraźnie cierpiał, a wraz z nim wszyscy
domownicy. Od początku obstawiałam, że tu oprócz dolegliwości fizycznych do głosu doszła także demencja starcza i pies zaczął stanowić zagrożenie dla
siebie samego. Właściciele zaobserwowali, że po kilku godzinach spokojnego i bardzo mocnego snu, husky wpada nagle ze skrajności w skrajność i zaczyna
demolować całe otoczenie, jakby próbował wyrwać się z niewidzialnych więzów. Zniszczył meble, drzwi, kojec. Trudno mi było, pomimo wszystko,
przekonać właścicieli do ostatecznej decyzji. Rodzina chciała badań i leczenia. Musiałam oczywiście uszanować ich wolę. Pierwsze badania laboratoryjne nie
dały jednoznacznej odpowiedzi. Pies miał podwyższone parametry z krwi, ale w jego wieku to raczej norma. Umówiliśmy się na kolejne badania, tym razem
postawiłam na diagnostykę obrazową. Jednak moje doświadczenie i wiedza podpowiadały mi, że jego zachowanie ma stricte neurologiczne podstawy.
Do badania USG niestety już nie doszło, ponieważ rankiem właściciele poprosili mnie o wizytę domową. Pies w trakcie ataku na samego siebie zranił się tak
bardzo, że z pyska i nosa lała się krew. Dopiero w tej sytuacji właściciele zgodzili się na eutanazję. Gdyby zrobili to przy pierwszej wizycie, z pewnością
oszczędziliby psu cierpienia, a sobie szkód, które w czasie ataku wyrządziło chore zwierzę. Eutanazja często jest rozwiązaniem najlepszym dla wszystkich,
zarówno właścicieli jak i czworonożnego pacjenta. Przepisy z nią związane jasno regulują poprawność jej wykonania, aby zwierzę nie odczuwało ani bólu, ani
też stresu. Wykonuje się ją w pełnej narkozie.


Proceder nieuczciwych hodowców

Hodowcy, nastawieni na bardzo duże zyski z rozrodu zwierząt nie zważają na ich dobro. W ostatnim czasie zdarzyły mi się dwa przypadki, świadczące
o nieuczciwości sprzedających szczenięta. Pierwszy to szczeniak rasy golden, który został sprzedany jako całkowicie zdrowy, posiadający książeczkę
zdrowia, szczepienia, a nawet rodowód. Okazało się, że u malucha zdiagnozowałam kilka wad wrodzonych. Właściciele zgłosili się do mnie z ostrą
biegunką. Hodowca poinformował ich, że pies może po zmianie miejsca zamieszkania i sposobu karmienia dostać rozwolnienia, ale po kilku dniach
nasilających się objawów przynieśli zwierzę do mojego gabinetu. Proste badanie USG wykazało, że pies ma poważne wady układu pokarmowego,
których leczenie nie będzie łatwe i wymagać będzie nawet kilku zabiegów chirurgicznych. Drugim przypadkiem był szczeniak, który tak naprawdę
był zbyt młody, aby zabierać go od suki. Jego wiek określiłam na 6 tygodni, czyli o całe 6 tygodni za wcześnie. Nowi nabywcy słodkiego maluszka
oświadczyli, że kupili pieska od hodowcy i sprawdzili jego pochodzenie. Głównie oczywiście interesowało ich to, by rodzice byli w typie rasy i nie był
on mieszańcem. Nieuczciwy hodowca wcześnie sprzedał szczenięta, ponieważ chciał pozbyć się zarówno obowiązków związanych z pielęgnacją
maluszków i z pewnością chciał uniknąć kosztów, związanych ze szczepieniem i odrobaczaniem, przerzucając je na barki kupujących. Hodowle
nastawione na szybkie zyski finansowe prowadzone przez nieodpowiedzialnych ludzi nie zważają ani na przystosowanie wydawanego szczeniaka
do życia, ani też na względy zdrowotne.
 
Warczy, czyli jest zdrowa.

Dziś na kolejnej kontroli po ciężkiej chorobie w moim gabinecie pojawiła się Tina- senior rasy mieszanej. Kiedy pierwszy raz starsze małżeństwo
przyniosło ją do mnie była w stanie agonalnym. Miała ostrą biegunkę, silne wymioty i była tak osłabiona, że nie mogła utrzymać się na łapkach.
Wstępne badanie wykazało ogólne, bakteryjne zakażenie organizmu. W pierwszej kolejności podjęłam się ratowania życia. Podaliśmy kroplówkę
oraz antybiotyki. Badania usg wykazało, że to groźne dla życia psa zakażenie toksynami wywołane zostało przez ropomacicze. W przypadku Tiny
choroba narządu rozrodczego przebiegała całkowicie bezobjawowo. Toksyny bakteryjne przeniknęły do krwi, wywołując zakażenie organizmu,
które mogło być nawet śmiertelne w skutkach, gdyby nie szybka interwencja właścicieli. Pierwszymi symptomami, które powinny zaniepokoić
posiadaczy niesterylizowanych suk, a mogą wskazywać na ropomacicze są: brak apetytu, ogólne osłabienie, apatia, biegunka i wymioty, powiększenie
obrysu jamy brzusznej, niedowład tylnych kończyn oraz gorączka. Po analizie wyników badań krwi, ze względu na stan Tiny, podjęliśmy decyzję
o celowanej antybiotykoterapii, która miała ustabilizować i wzmocnić zwierzę po ciężkiej chorobie. Dziś jej stan określam na dobry i dlatego
zakwalifikowałam ją do zabiegu usunięcia narządów rodnych, czyli sterylizacji. Kiedy oznajmiłam właścicielowi, że Tina jest już prawie zdrowa,
on odrzekł: -Tak też myślałem, bo znowu na mnie warczy.

Gorsze od komarów latem.

     Jeśli latem wydaje się komuś, że nie może być nic gorszego, niż nocne brzęczenie nad uchem to jeszcze nie miał w domu pcheł. Te niepozorne czarne kropki 
wniesione na ubraniu człowieka lub sierści zwierzęcia potrafią w błyskawicznym czasie przeprowadzić prawdziwą inwazję. Pchła, jak każdy insekt rozmnaża
się bardzo szybko. Już po 1-2 dniach pchły zaczynają składać jaja. Jedna samica w trakcie swojego życia może złożyć od ok. 600-2000 jaj. Można więc sobie
wyobrazić w jak zawrotnym tempie rośnie ich ilość w mieszkaniu. Pchły w ostatnim stadium potrafią przeżyć parę miesięcy utkwione w zakamarkach
mieszkania, czekając na żywiciela, którym mogą być zwierzęta domowe, ale także ludzie. Aby zapobiegać inwazji pcheł ważna jest higiena w miejscach,
gdzie przebywają koty, psy, czy króliki. Częste odkurzanie, mycie podłóg oraz czyszczenie legowiska to podstawa nie tylko w profilaktyce zdrowotnej.
Ważne też, aby stosować regularnie preparaty chroniące skórę pupila przed pasożytami. W sklepach oraz lecznicach dostępne są popularne środki zwalczające
pchły i inne pasożyty skóry zwierząt domowych. Aerozole i krople zabezpieczają futerko i skórę przed pchłami, kleszczami, czy wszołami. Nie wystarczy
jednak pozbyć się pcheł z sierści. Każdą inwazję należy zwalczać kompleksowo i cykl powtórzyć kilka razy. Do takiej walki z pchłami polecam zwykle
aerozole typu Flee do stosowania w pomieszczeniach .Nie są one szkodliwe dla otoczenia, ani ludzi, za to skutecznie likwidują pchły w każdej fazie rozwoju.
Jako dziecko, będąc na wsi, pamiętam pewne gospodarstwo, gdzie pchły skakały po podłodze, niczym zawodnicy na olimpiadzie. Straszny był to widok....oj
straszny.

Jak pogodzić ogień z wodą?

Kiedy w domu, zamieszkałym przez zwierzę, pojawi się nowy osobnik tego samego gatunku może okazać się, że wszelkie teorie na temat samców i
samic nie będą miały tam racji bytu. Właściciele łagodnego i niezwykle spokojnego kocura Sylwestra postanowili adoptować kotkę, która właśnie
straciła dach nad głową. Sara była niesamowicie wdzięczna za okazane serce, ale postanowiła zagarnąć nie tylko miłość swojej nowej pani, lecz także
terytorium Sylwusia. Z tego pozornie błahego powodu oboje wylądowali w dwóch różnych transporterach na moim stole diagnostycznym. Kiedy tylko
koszyki zbliżyły się do siebie z ich wnętrza wydobywało się warczenie, syczenie, buczenie i wiele innych, „dzikich” dźwięków.- No i widzi pani, tak jest
bez przerwy. Jak tylko znajdą się na jednym metrze kwadratowym momentalnie mamy istną wojnę domową.- odezwała się właścicielka tej dwójki.
O ile małe kocięta szybko uczą się wzajemnej tolerancji, o tyle dorosłe koty mogą mieć z tym poważny problem. Warto jednak próbować godzić je ze
sobą metodą małych kroczków, a jednocześnie obserwować ich wzajemne relacje, zwłaszcza w czasie posiłków. Przy braku akceptacji kotom dajemy
jeść w dwóch miseczkach rozstawionych w bezpiecznej odległości ( bezpieczna jest wtedy, gdy nie słychać buczenia i warczenia w czasie jedzenia).
Z czasem miski zbliżamy do siebie. Głaszcząc koty warto dzielić uwagę po równo, tym samym przenosząc zapach z jednego na drugiego kota i
odwrotnie. Oswojone z z zapachem rywala stają się wzajemnie mniej agresywne. Z pewnością upłynie jeszcze dużo czasu zanim wrogo nastawieni
lokatorzy wspólnie położą się w jednym koszyku, ale jest szansa, że przynajmniej nasze mieszkanie przestanie być zdemolowanym polem bitwy.

Okazyjny zakup psa.

Ogłoszenia internetowe, oferujące zakup zwierząt w zaskakująco niskich cenach, nie zawsze stanowią dobrą okazję. Czasami jest to oferta z
kolokwialnie mówiąc wadą ukrytą. Dopiero po kilku dniach okazuje się, że kupiliśmy przysłowiowego kota w worku. Takie sytuacje zdarzają się
ostatnio bardzo często. Ludzie chcąc zaoszczędzić, kupują za pośrednictwem internetu wszystko. Mój dzisiejszy pacjent był zakupiony w odległym
województwie, ze względu na okazyjną ofertę cenową. Właścicielka skusiła się na psa rasy labrador, którego zakupiła bez rodowodu z
niezarejestrowanej hodowli. Po kilku dniach maluch zaczął kaszleć, z nosa wypływać zaczęła wydzielina, a szczeniak z minuty na minutę stawał się
bardziej słaby. U Funi, po szczegółowych badaniach, zdiagnozowałam płatowe zapalenie płuc. Na szczęście właściciele w porę poprosili o fachową
pomoc. Leczenie małej polegało na podawaniu właściwego antybiotyku w zastrzykach. Właściciele musieli też karmić bardzo osłabione zwierzę
podając jedzenie wprost do pyszczka. Aby zapobiec odwodnieniu szczeniaka, nauczyłam właścicielkę podłączania kroplówki. W przypadku ciężkich
infekcji należy pamiętać, że im młodszy chory, tym szybciej jego stan może się pogarszać i nie należy zwlekać z niepokojącymi objawami, aż zaczną
się nasilać. Im wcześniej zdiagnozuję chorobę, tym szybciej pacjent zostanie wyleczony.

Groźne robale.

Z pasożytami przewodu pokarmowego u psów i kotów spotykam się codziennie. Nawet najbardziej zadbane zwierzęta mogą być zarobaczone, dlatego
warto pamiętać o profilaktyce i regularnym odrobaczaniu swoich podopiecznych. Wyróżnia się kilka rodzajów najpopularniejszych pasożytów
zwierząt domowych: nicienie, glisty, tęgoryjce, tasiemce i włosogłówki. Niektóre można dość łatwo i szybko wykryć, a inne niezauważone sieją
spustoszenie w organizmie pupila. Zaawansowane zakażenie pasożytami daje kilka bardzo nietypowych objawów, które powinny zaniepokoić
właściciela. Kaszel to najczęstszy objaw obecności nicieni, tęgoryjców lub glist. Wymioty i biegunka (często z krwią) mogą oznaczać bardzo
zaawansowane stadium zarobaczenia i stanowić bezpośrednie zagrożenie dla życia zwierzęcia. U szczeniąt zarażonych pasożytami przez karmiąca
sukę, widocznym objawem pasożytów są wzdęte brzuszki. Dla najmłodszych pupili mam zwykle środki odrobaczające w postaci łatwej do aplikacji
pasty. Dziś, podając właśnie taki farmaceutyk 6 tygodniowemu owczarkowi niemieckiemu doświadczyłam nowych trendów w makijażu. Maluch był
tak zaskoczony smakiem wciśniętej do pyszczka pasty, że z ogromną mocą prychnął na mnie, a drobne cząsteczki specyfiku urozmaiciły mój
dzisiejszy wizerunek. Właściciel nie mógł powstrzymać się od śmiechu, kiedy podniosłam głowę. W mojej pracy takie sytuacje to chleb powszedni,
ale za to bardzo ją lubię.

Sezon na jeża.

Trendy w modzie na hodowanie różnych gatunków zwierząt zmieniają się, dosłownie jak te na wybiegach. W ostatnim czasie wśród młodzieży
zapanowała moda na... jeża pigmejskiego. W mojej lecznicy na kontroli profilaktycznej pojawia się coraz więcej osób z takim osobliwym, ale
uroczym pupilem. Jeż pigmejski to indywidualista, prowadzący nocny tryb życia. W ciągu dnia jeżyki śpią, a ich aktywność rozpoczyna się dopiero
późnym wieczorem. Są raczej niezbyt kosztowne w utrzymaniu i niewymagające szczególnej pielęgnacji. Nie nadają się jednak do domu, w którym są
małe dzieci. Żywią się na przemian suchą i mokrą karmą oraz robakami. Wymagają odpowiedniego terrarium wyłożonego trocinami i prostych
rozrywek, podobnie jak znane nam gryzonie hodowlane. Wbrew wszystkim ilustracjom z książeczek dla dzieci, jeże nie piją mleka, ani nie noszą na
grzbiecie jabłek. Jeśli w terrarium będą miały zamontowany kołowrotek, w nocy będą szaleć w nim, podobnie jak chomik. Bardzo lubą spacery po
mieszkaniu, dlatego należy zapewnić im taką rozrywkę. Po zakupie warto pojawić się z jeżem u weterynarza, aby skontrolować stan jego skóry oraz
ogólny stan zdrowia. Kupując jeżyka warto pamiętać, aby nie był on młodszy niż 8 tygodni i powinien ważyć nie mniej niż 200 g.

Miaucząca zaspa śnieżna.

 
    Jeden dzień wolny od pracy, a tu poranny alarm! Dzwoni znajoma- totalny przeciwnik zwierząt w domu z wiadomością, że znalazła kota w zaspie śniegu przy 
dwudziestostopniowym mrozie. -Co robić?- zapytała. - Brać do domu i ogrzać, jeśli oczywiście kot żyje- jedno sensowne wyjście w takiej sytuacji.
Natychmiast usłyszałam, że przecież zaraz kot jej nasika i zdemoluje mieszkanie. Otóż jeśli kot jest oswojony, a tak było w przypadku znalezionego
maleństwa, wystarczy tylko nakarmić, ogrzać, a jeśli nie planujemy zostawiać znaleziska u siebie, można poszukać mu nowego domu. Jeśli jest spłoszony,
syczy lub próbuje się bronić warto przynajmniej zabrać go do ciepłej kotłowni lub piwnicy. Jako zapalona kociara pojechałam natychmiast obejrzeć znajdę.
Była to zdrowa, trzymiesięczna kotka. Bardzo czysta, dobrze wychowana. Moi znajomi „przeciwnicy zwierząt w domu” byli zszokowani jej „wysoką kulturą
osobistą”. Kotek był tak ładny, że za pośrednictwem mediów społecznościowych w ciągu godziny znalazł kochający, nowy dom. Osobiście odwoziłam
ślicznotkę do nowego właściciela, który wziął ją na ręce i powiedział znamienne: „teraz jesteś Usia”. W czasie zimy warto zadbać o to, by zwłaszcza
zwierzęce maluchy otrzymały szansę na nowy, ciepły dom. Wyrzucanie ich na mróz to moim zdaniem zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.

Dura lex sed lex!

Jak w każdym ludzkim, tak w tym zwierzęcym świecie, śmierć jest sprawą oczywistą. Przychodzi równie niespodziewanie i wywołuje u właścicieli
zwierząt tak samo niemałe emocje związane z odejściem pupila, jak w przypadku najbliższych osób. Dlatego weterynarz, podobnie jak lekarz,
powinien mieć wyczucie, odrobinę empatii i wykazać się zrozumieniem w tych trudnych chwilach. Niestety w sytuacjach, kiedy proponuję eutanazję
cierpiącego i nieuleczalnie chorego psa, kota, królika, dodatkowo muszę też udzielać informacji zgodnych z procedurami prawnymi, bo przecież
dura lex sed lex!.Pochówek zwierzęcia nie przypomina w niczym pogrzebu, który zapewnia bliskim to najważniejsze ostatnie pożegnanie. Od
dłuższego czasu ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach oraz rozporządzenie ministra rolnictwa reguluje zasady tego „pochówku”,
fachowo nazywanego utylizacją. Cmentarzy dla zwierząt nie ma, a za pochowanie zwierzęcych zwłok w przydomowym ogródku, zagajniku lub lesie
może grozić bardzo wysoka kara, nawet do tysiąca złotych. Bardzo trudno jest mi o tym informować właścicieli moich pacjentów właśnie w tej
najgorszej chwili, ale muszę. Każdy moment jest w przypadku tak traumatycznych przeżyć zły i powiedzmy sobie niestosowny, dlatego staram się tę
informację przekazać jak najprościej. Najczęściej robię to zanim dochodzi do eutanazji zwierzęcia, kiedy jeszcze czuję, że właściciel przyswaja to, co
się do niego mówi. Po podaniu zastrzyku wiem, że moje słowa nie mają już żadnego znaczenia...

Dieta alergika

W moim gabinecie każdego dnia spotykam czworonożnych pacjentów z różnymi objawami alergii. Pies, podobnie jak człowiek, może wykazywać
reakcje alergiczne na różnego rodzaju pokarmy, pyłki, roztocza, a nawet na jad owadów, choćby nawet takiej niewielkiej pchły. Alergia u zwierząt
jest zwykle dosyć trudna w diagnozowaniu. Skłonności do alergii nie są przypisywane do wieku, czy płci. Są rasy, które częściej przejawiają skłonność
do niej, chociaż ta przypadłość może przytrafić się nawet tym nierasowym pupilom. Do najczęściej zapadających na różnego rodzaju alergie należą
psy białowłose np.: Maltańczyk, czy West Highland White Terier. Objawia się ona podobnie jak inne schorzenia, z którymi może być mylona.
Przykładem była suczka rasy Golden Retriever. Jej właścicielka była pewna, że przychodzi do mnie z atakiem świerzbowca. Pies miał na skórze bąble
pokrzywkowe zlokalizowane prawie na całym ciele i drapał się wściekle. W pierwszej chwili dopuściłam do siebie taką myśl, ale pod lupą nie
dostrzegłam na jego skórze małych denerwujących istot. Wyczesałam zeskrobiny pod mikroskop, ale tam też nie znalazłam żadnego pasożyta.
Okazało się jednak, że pies dwunastoletni nabawił się alergii pokarmowej. Po krótkim wywiadzie właściciel przyznał, że kupił nową, według reklamy
telewizyjnej, bogatszą karmę, która okazała się być nietrafionym wyborem. Zmieniając karmę warto korzystać z próbek lub mniejszych opakowań
by sprawdzić czy nowy produkt nie powoduje alergii zwierzęcia.

Dziwne psie zwyczaje.

W moim gabinecie spotykam pacjentów, którzy przychodzą z wizytą ponieważ nagle zaczynają dziwnie się zachowywać. Zwłaszcza kiedy,
właściciel obserwuje swoistą "jogę" wokół tylnej części ciała. Psy oraz koty posiadają dwa gruczoły okołoodbytowe, po jednym z każdej strony odbytu.
Zawierają one wydzielinę, której zwierzęta używają do znakowania terytorium, a jej zapach jest identyfikatorem każdego osobnika. Zdrowe gruczoły
opróżniają się samoistnie. W przypadku zatkania wąskiego kanalika gruczołu pojawiają się nieprzyjemne dla zwierzęcia dolegliwości, a pies lub kot z
takim dyskomfortem robią wszystko, aby ulżyć sobie w nieszczęściu. Tak więc, pocierają tyłkiem po podłodze lub rozpaczliwie wygryzają sobie to
miejsce. Zabieg oczyszczania gruczołów można wykonywać profilaktycznie i wcale nie jest bolesny. Gdy zaobserwujemy niepokojące zachowania
pupila związane z tylną częścią ciała, a dodatkowo poczujemy nieprzyjemny i bardzo ostry zapach, należy jak najszybciej zgłosić się do weterynarza.
Na tym etapie zwykle wystarczy oczyszczenie gruczołów poprzez ich fachowe wyciśnięcie. Jeśli właściciel długo zwleka z wizytą w gabinecie
weterynaryjnym w gruczołach może pojawić się stan zapalny. Im dłużej będzie on trwał, tym dyskomfort odczuwany przez psa będzie większy.
Po pewnym czasie w zaczopowanych gruczołach tworzy się ropień lub przetoka. Taki stan może wymagać już nie tylko leczenia antybiotykami, ale
także chirurgicznego usunięcia tych gruczołów. Aby uniknąć takich kłopotów radzę właścicielom moich pacjentów profilaktyczne oczyszcznie
gruczołów okołoodbytowych raz na kwartał, a nawet raz na miesiąc.

Ale to już było....

     W moim gabinecie, często dochodzi do takich sytuacji, kiedy ani pacjent, ani jego właściciel nie są w stanie odpowiedzieć mi na proste pytania. Wczoraj pojawiła się na moim stole dorosła kotka. Właścicielka opowiedziała mi jej krótką historię, czyli jak znalazła kota podczas spaceru. Otóż kot przyczepił się do niej jak rzep i szedł całą drogę jakby uwiązany do nogi. Zdarza się i tak, że to zwierzę wybiera sobie swojego pana i ten już nie ma innego wyjścia, jak tylk0 przygarnąć niebożę. Pani przygarnęła, podtuczyła, zadbała, a teraz poprosiła o wyznaczenie terminu na sterylizację. W zasadzie o kotce wiedziałyśmy prawie tyle samo obie – miała ponad rok, była oswojona i prawdopodobnie po „komunikacyjnych przejściach”. Skoro była oswojona, to mogła być już wysterylizowana wcześniej. Moim zadaniem było sprawdzić, czy zwierzę przeszło zabieg. Aparat do USG w przypadku czworonogów do takiego ustalenia faktów na nic się nie zdaje. Macica kotki jest narządem cienkim i niewielkim. W takim wypadku mogę zaproponować dosyć drogie badania na poziom hormonów oznaczanych z krwi lub zabieg laparoskopowy, połączony z ewentualną sterylizacją. Można też zgolić futerko w miejscu, gdzie robi się nacięcie do sterylizacji i poszukać blizn. Jednak, mimo że to najprostszy sposób może okazać się zawodny, gdyż blizny po długim czasie również zanikają. Najlepiej więc poczekać do rui i dopiero wtedy zgłosić się ze znaleziskiem na sterylizację. Jeśli ruja nie nastąpi oznacza to, że kotka jest już po zabiegu. W przypadku mojej pacjentki, jej nowej właścicielce zależało na szybkim określeniu stanu rzeczy. Wygoliłam kotce brzuch i powiedziałam z uśmiechem - sterylizacja???? ale to już było....

 

 

Spaghetti na podłodze.

     Objawy różnych chorób, określane potocznym językiem właścicieli zwierząt, często ułatwiają mi szybkie i trafne diagnozowanie. Przykładem może 
być dziś pani, która jest właścicielką zarówno psa, jak i kota. Przyszła bez pacjentów, ale z zapytaniem: Czy pani doktor może wie skąd w
wymiocinach na podłodze bierze się spagetti? Ja nie gotowałam, a Lotus ani Lotta nigdzie poza domem nie jadły. Już kilka razy sprzątałam z
podłogi długie nitki. - od razu spagetti w wymiocinach skojarzyło mi się z glistą. Oznaczało to, że jedno ze zwierząt starszej pani jest zarażone.
Długość glisty kociej wynosi 6 do 10 cm, psiej natomiast 12 do 18 cm i faktycznie przypomina nieco makaron nitki. Jedyną radą na tę przypadłość
jest regularne odrobaczanie zwierząt. Należy też pamiętać, że glisty pochodne od zwierząt są dla człowieka zagrożeniem. Jaja pasożyta wydalane są do środowiska wraz z kałem zwierzęcia, a z nich wykształcają się larwy inwazyjne, zdolne do zarażenia. Oznacza to, że
świeży kał zwierzęcia zarażonego glistami nie jest zagrożeniem dla ludzi, czy też innych zwierząt. Sprzątając po swoim psie lub kocie właściciel nie
naraża się na inwazję, a usuwa jaja pasożytów, które z czasem stałyby się niebezpieczne. Formy inwazyjne glist są oporne na niekorzystne warunki
atmosferyczne i mogą przetrwać nawet do kilku lat. Dlatego do tabletek na odrobaczenie zalecam zwykle generalne sprzątanie. Glistą możemy
zarazić się też nie posiadając pupila np.: jedząc źle opłukane z ziemi warzywa i owoce, nie myjąc rąk po wykonywanych pracach ziemnych. Na taką
inwazję najbardziej narażone są małe dzieci, które nie posiadają nawyku mycia rąk i bawiąc się zjadają ziemię lub piach.


Uziemić tygrysa!

Kot to stworzenie łowne, skoczne i dosyć ruchliwe. Jest zwinny, ale nie całkiem odporny na urazy. W przypadku kotów wychodzących te drobne zdarzają
się często, ale szybko też same się goją. Jeśli dochodzi do poważniejszych wypadków konieczna jest jak najszybsza wizyta u weterynarza oraz właściwa
opieka. Mój dzisiejszy pacjent do domu przyczołgał się na przednich łapach. Z niesamowitym bólem trafił do mojej lecznicy. RTG miednicy pokazało, że
jest ona złamana. W takim przypadku największa odpowiedzialność w opiece nad rekonwalescentem spoczywa na opiekunie zwierzęcia. Moim zadaniem
jest podanie sporej dawki leków przeciwbólowych, osłonowo antybiotyku i dokładne instruowanie o dalszym postępowaniu. Opiekun takiego nieszczęśnika
musi zapewnić mu ciasną klatkę (może to być transporter) oraz zaopatrzyć się w podkłady higieniczne. Kot musi pozostawać zamknięty przez około 10 dni.
Każde branie na ręce lub wyciąganie z klatki mogą powodować nie tylko ból, ale też pogarszać stan zwierzęcia. Ograniczone ruchy kota wymagają pomocy
bezpośrednio przy utrzymaniu higieny po oddaniu moczu i kału, aby uniknąć odparzeń. Całość procesu zrastania trwa do 6 tygodni. Ważnym aspektem
takiej rekonwalescencji jest też odpowiednia dieta. Aby unikać zaparć, które sprawią kotu dodatkowy ból, należy zadbać o mokrą karmę.

Sarna na drodze.

  Szybki rozwój ciągów komunikacyjnych w mojej okolicy doprowadził do tego, że dzikie zwierzęta mają bardzo ograniczone tereny do życia. W poszukiwaniu 
jedzenia przemieszczają się z jednego zagajnika ( czyt. pozostałości lasu) do drugiego. Przebiegają przez jezdnię, a że nie posiadają zdolności myślenia
abstrakcyjnego, wpadają prosto pod koła. Byłam ostatnio świadkiem takiego zdarzenia. Samochód potrącił małą sarenkę i odjechał nie próbując nawet
sprawdzić, czy zwierzę potrzebuje pomocy. Młoda sarna leżała na poboczu z połamanymi przednimi nogami. Najwidoczniej tylko te części ciała zostały
uderzone. Być może kierowca bał się konsekwencji, albo najnormalniej nie wiedział co robi się w takim przypadku. Zwierzę dzikie również odczuwa
niewyobrażalny ból!!! Nie zostawiajmy konającej sarny na jezdni. Wystarczy w miarę możliwości odciągnąć ją na pobocze i wezwać Straż Miejską.
Zwierzę otrzyma z pewnością właściwą pomoc lub leżące na jezdni zwłoki nie spowodują kolejnego drogowego nieszczęścia. Poszkodowana, którą dziś
spotkałam w czasie drogi do domu, szybko wróci do swojego dzikiego życia. Zanim zajęli się nią specjaliści podałam jej środki przeciwbólowe, które wożę w
mojej weterynaryjnej apteczce i poczekałam na odpowiednie służby.

Królik królikowi wilkiem.

W moim gabinecie pojawił się dziś czerwony królik. Wiem, wiem takie nie istnieją.... ale ten był naprawdę czerwony.... od krwi. Na pytanie o
okoliczności tej niewątpliwej masakry właściciel odpowiedział, że ów osobnik został pogryziony przez drugiego królika. Okazało się, że sprzedawca
pomylił się przy określaniu płci miniaturek. Miała być para, a okazało się, że w jednej klatce wychowywały się dwa samce. Kiedy dojrzały płciowo ich
hormony doprowadziły do walki na śmierć i życie. Wiele ran, które zadano słabszemu samcowi wymagało szycia i antybiotykoterapii. Rany kąsane
mają bardzo postrzępione brzegi, dlatego samo szycie wymaga precyzji. Tak wiele szwów do założenia wymusiło podanie znieczulenia ogólnego, aby
królik nie tylko nie cierpiał, ale również był unieruchomiony. Jeśli widzimy, że zwierzęta przebywające w jednym pomieszczeniu, w jednej klatce, czy
na jednym podwórku są dla siebie agresywne, do tego stopnia iż dochodzi do krwawej bitwy musimy je rozdzielić, tak aby nie miały do siebie dostępu.
Samce królików muszą żyć w osobnych klatkach. W przypadku chęci rozrodu, z chwilą pojawienia się młodych na świecie należy też odseparować
króliczą mamę z miotem od całego zwierzęcego świata.


Ogon - ważna część kociego ciała.

Zapytała mnie kiedyś mała dziewczynka, czy kot zawsze spada na cztery łapy? Jeśli po prostu spada to tak.... ale jeśli działają na kota inne siły, niż
tylko grawitacja, może być różnie. Podobnie koty, które mają uszkodzony ogon. W moim stałym pacjentem jest kot, który stracił ogon w
niewyjaśnionych okolicznościach. Pozostał mu tylko mały kawałek tego sterownika, jakim posługuje się przy spadaniu. Niestety w medycynie
weterynaryjnej protez ogona nie stosuje się, a kocia natura jest taka, że osobnik musi wejść zawsze na najwyższe drzewo w okolicy, dlatego taka
niepełnosprawność u kotów wiąże się z licznymi kontuzjami. Upadki bez odpowiedniego lądowania na cztery łapy skutkują urazami stawów
skokowych, bioder, a twarde lądowanie z dużej wysokości dla kota pozbawionego ogona może nawet skutkować śmiercią zwierzęcia z powodu
wewnętrznego krwotoku lub urazów głowy. Właścicielowi po każdej takiej wizycie radzę, aby ograniczył kotu wychodzenie na podwórko. W domu
trudniej o wypadek. Nawet jeśli rozrabiaka wspinać się będzie po firanie do samego sufitu, to z pewnością nie wdrapie się na wysokość 3 piętra.

Bez względu na wiek.

Opiekunom moich pacjentów często wydaje się, że sprawa nowotworów dotyczy tylko psów w podeszłym wieku. Okazuje się, że onkologia
weterynaryjna zajmuje się zwierzętami w każdym wieku, każdej rasy, wszystkimi gatunkami.... Kiedy wczoraj zdiagnozowałam u młodego yorka
naczyniaka mięsakowego śledziony jego właściciel oburzył się. Stwierdził, że to choroba owczarków niemieckich i to niemożliwe, by jego zaledwie
trzyletni pupil cierpiał na taki nowotwór. Był w błędzie! Jeśli tylko zauważymy jakąś narośl u psa – nie zwlekajmy z wizytą u weterynarza. Pies, kot,
czy królik, bez względu na rasę i wiek, mogą zachorować. Im wcześniej zdiagnozujemy chorobę, tym większą szansę mamy uratować czworonoga.
Kiedy guz rozrośnie się trudno jest wyleczyć zwierzę. Warto pamiętać o profilaktyce nowotworów. Kiedy zwierzę jest zdrowe, a do weterynarza
chodzimy tylko w kwestii szczepień, może warto wtedy wykonać podstawowe badania. Ważna jest też obserwacja pupila. Aby wykryć guz, który
znajduje się na zewnątrz ciała wystarczy uważnie obserwować wszelkie zmiany u psa. Zwróćmy uwagę, czy narośl na skórze rośnie, czy ma regularny
czy nieregularny kształt, czy ma ciemny kolor lub ewentualnie owrzodzoną powierzchnię. Takim samym sygnałem alarmowym jest obrzmiewanie
gruczołów mlekowych czy obecność wrzodu na szyi lub głowie. Powinny nas zaniepokoić także kaszel, duszność i niedokrwistość. Objawami
obecności nowotworu wewnętrznego są zwykle nagły spadek wagi lub nienaturalne powiększenie brzucha. Leczenie nowotworów obecnie polega,
podobnie jak u ludzi, na usunięciu guza ( zmiany nowotworowej) i naświetlaniu lub chemioterapii. Zawsze staram się obiektywnie oceniać szanse
moich pacjentów i niestety z punktu widzenia etycznego w wielu wypadkach muszę proponować eutanazję. Nigdy jednak nie stawiam diagnozy i nie
oceniam prognozy leczenia zanim nie otrzymam jasnego wyniku badań. Niestety dla yorka na ratunek było zbyt późno.

Taka słodka psina...

     Korzystając z pięknej pogody, wybrałam się na spacer do parku. Mijały mnie psy wszelkiej rasy. Jedne posłusznie i dostojnie kroczyły przy nodze 
właściciela, inne ze względu na swój trochę rozrywkowy charakter, biegały, uciekały, podskakiwały gdzieś w trawie. Widząc uroczego maltańczyka
pomyślałam sobie: ”o jaka słodka psina”. Jednak nie minęło kilka sekund, gdy ta urocza kuleczka z kokardką między uszami, zaczęła szczekać, po czym
wbiła swoje malutkie ostre kły w nogę wysokiego nastolatka, który akurat zatrzymał się obok właścicielki. Mały i pozornie niegroźny osobnik zwany Toffim,
pokazał w ułamku sekundy swoje drugie oblicze. Oczywiście,z wiadomej przyczyny nie zrobił chłopakowi zbyt wielkiej krzywdy. Doszło do niegroźnego
zranienia. Nastolatek poprosił o przedstawienie zaświadczenia o aktualnym szczepieniu. Szczepienie przeciwko wściekliźnie wykonuje się regularnie co rok i
jest obowiązkowe zgodnie z ustawą. Właścicielka maltańczyka przedstawiła „ofierze” swego pupila numer zawieszony przy obroży i podała swoje dane.
Warto pamiętać, że każda słodka psina może przeobrazić się w „miniaturowego potwora” pod wpływem strachu, zaskoczenia lub innych czynników
wywołujących atak agresji. Dlatego też, nawet jeśli wydaje nam się, że sama słodycz nie mogłaby zrobić nikomu krzywdy, warto trzymać pupila na smyczy
lub zakładać mu kaganiec.

Nie dajmy się krwiopijcom!

O skutkach ukąszenia przez kleszcze oraz o pasożytach skóry zwierząt pisałam już na moim blogu. Jednak chciałabym przypomnieć o tym znowu. Sezon
na kleszcze już dawno rozpoczęty. Dzisiaj moim pacjentem był kocur o dźwięcznym imieniu Wezyr. Widząc go przelotnie w poczekalni pomyślałam, że to
zadbane zwierzę, chociaż z jego oczu bił jakiś smutek. Kiedy właściciel postawił go na moim stole wyjaśniło się natychmiast to cierpiące spojrzenie. Na skórze
kota wczepione było kilkadziesiąt, a może więcej kleszczy. Były wszędzie! Różnej wielkości! Kiedy pousuwałam biedakowi pasożyty jego skóra pozostała
pokryta twardymi guzkami, które musiały bardzo boleć Wezyra. Właściciel tłumaczył, że kot jest wychodzący i nie było go przez jakiś czas. No taka pora roku,
że koty chodzą na randki i dłuższe „wypady za miasto”. Niestety opiekun Wezyra nie zabezpieczył swojego pupila przed kleszczami. Podałam kotu antybiotyk i
preparat przeciwko pchłom, kleszczom i innym pasożytom skórnym. Należy pamiętać, że preparaty takie mają określony czas działania. Można też na dłuższy
czas zafundować pupilowi obrożę, która jest bardzo skuteczna. Takie działania profilaktyczne są w stanie w pełni ochronić zwierzę przed ukąszeniami. Należy
jednak pamiętać, że na futrze mogą przebywać wędrujące osobniki kleszczy, które spadajęc ze zwierzęcia, stają się zagrożeniem dla domowników.
Wyczesywanie szczotką po spacerze lub powrocie z kilkudniowego kociego tournee jest doskonałym sposobem na pozbycie się niechcianych gości.

Kocie uszko

    Dziwny objaw, to też objaw! „Proszę się nie śmiać, Pani Doktor, ale przychodzę z Lexi, bo ona od pewnego czasu tak dziwnie głowę trzyma ”- usłyszałam od właściciela. Faktycznie głowa kotki była jakby o wiele cięższa po lewej stronie, a kot patrzył na mnie dosłownie z ukosa. Od razu zauważyłam, że kotka ostatnio musiała bardzo drapać się w ucho, gdyż miała poranioną małżowinę. Uszy kota to bardzo wrażliwy organ, dlatego jeśli coś dolega w tym miejscu, następuje momentalnie reakcja obronna zwierzęcia. Kot, czy pies starają się łapą pomóc zniwelować dyskomfort, raniąc sobie tym samym uszy. Dlatego warto regularnie kontrolować uszy swoich pupili, chociażby dlatego, że powodem drapania może być tylko kleszcz wczepiony w małżowinę, a rany od ciągłego drapania zainfekują się, z czego powstanie ostry stan zapalny wymagający leczenia. Pierwszą moją myślą, w przypadku Lexi, był świerzbowiec. Po wnikliwym zbadaniu ucha nie znalazłam tam śladów tego wrednego pasożyta. Zdiagnozowałam natomiast bakteryjne zapalenie ucha, które w badaniu laboratoryjnym jakiś czas potem wykazało gronkowca. Oczyściłam zainfekowaną małżowinę, podałam krople z antybiotykiem do uszu oraz maść dosmarowania zewnętrznych ran. Właściciel w porę zjawił się z Lexi w moim gabinecie. Bagatelizowanie dolegliwości związanych z uszami zwierząt możprowadzić do całkowitej utraty słuchu i grozi poważnymi zabiegami operacyjnymi. Powikłaniem po przebytym zapaleniu ucha zewnętrznego jest zwykle krwiak, który należy usunąć chirurgicznie. Lexi wystarczyły tylko leki, ponieważ w porę rozpoczęłam antybiotykoterapię.

 

Pupil na diecie

    Jakież reklamy karmy dla zwierząt są ładne! Koteczki silver tabby, goldeny, słodkie radgole mogą sprawić, że uwierzymy wszystkiemu, co producent karmy ma nam do przekazania. Niestety suche karmy, przypatrując się składowi podanemu na opakowaniu, mają znikomy procent właściwych składników odżywczych, o mięsie już nie wspomnę! Karmy, które tylko ładnie wyglądają, dostępne w hipermarketach, podawane jako jedyny element diety, mogą prowadzić do otyłości, alergii i chorób układu trawiennego. Na wizytach kontrolnych właściciele moich pacjentów pytają mnie o żywienie. Zwykle w odpowiedzi dostają ode mnie próbki polecanej karmy, bogatej w zbilansowane wartości odżywcze. Po co daję próbki? Otóż żywieniowe fanaberie pupili mogą wielokrotnie zaskakiwać. Zdarza się, że właściciel zakupi duże opakowanie nowej, wartościowej karmy, a pies lub kot nawet tego nie zechce spróbować. Darmowe saszetki pozwolą sprawdzić, czy zwierzak zasmakuje w bogatszej diecie. Jako właścicielka dwóch kotów mogę odważnie powiedzieć, że każdy z nich ma inne upodobania w jedzeniu. Jeden nie ruszy suchej karmy, drugi mokrej. Wyjątek stanowią surowe i gotowane przeze mnie posiłki. Jedno jest pewne! Dietę pupila należy wzbogacać. Może to być karma z puszek lub samodzielnie przygotowana mięsna sałatka, składająca się z surowego mięsa drobiowego lub wołowego. Wieprzowinę odradzam. Można również zwierzakowi ugotować kurczaka z warzywami lub mieszankę mięsnych kawałków i podrobów.

 

To nie ptasia grypa!

      Skrzydlaci pacjenci pojawiają się w moim gabinecie wyjątkowo, być może dlatego, że ilość hodowców i wielbicieli różnego rodzaju papug i kanarków zmalała. Jeszcze kilkanaście lat temu na Śląsku bardzo popularną była hodowla gołębi pocztowych. Obecnie hobbystów jest niewielu i zrzeszają się we własnych kręgach. Papużka falista, która dziś trafiła na mój stół diagnostyczny już na pierwszy rzut oka była chora. Była apatyczna, jej upierzenie odbiegało od zdrowego wyglądu znacznie i kwaśna woń jaką czułam wskazywały, że ptak ma biegunkę. Po badaniu stwierdziłam ptasią gruźlicę. Niestety po próbie leczenia nie udało mi się uratować tego kolorowego stworzenia. Wpis ten jednak pragnę umieścić na moim blogu ku przestrodze. Gruźlica ptasia jest bowiem dla człowieka chorobą zaraźliwą! Można się nią zarazić połykając lub wdychając odchody zainfekowanego ptaka. Dlatego podczas rutynowego sprzątania klatki Twojego pierzastego ulubieńca, pamiętaj o zakładaniu rękawic ochronnych oraz maseczki. Zwiedzanie kurnika z małymi dziećmi lub karmienie miejskich gołębi również jest narażeniem na zakażenie gruźlicą, o czym nieustannie informują lokalne oddziały SANEPIDU.

 

Kosmetyka pazura.

      Podczas kontrolnych wizyt wykonuję bardzo często weterynaryjny manikiur. Tipsów i hybryd nie zakładam, ale przycinam, skracam oraz sprawiam, że pazury nie są tak ostre. Taka kosmetyka nie jest tylko zwykłą pielęgnacją urody. Zbyt długie pazury zwierząt zawijają się i łamią, a także także haczą o podłoże (na przykład dywan lub wykładzinę). Zerwany mechanicznie pazur boli, a zwierzę wtedy utyka lub niechętnie się porusza, może też krwawić! Bagatelizowany przerost może nawet prowadzić do zwyrodnienia kończyn, a wyrwany pazur do zakażenia. Koty, króliki, szynszyle, fretki, świnki morskie, a nawet szczury i myszy żyjące w niewoli nie mają możliwości naturalnego ścierania pazurów, które wzrastają nieustannie. Dlatego raz w miesiącu powinniśmy kontrolować długość pazurów naszych podopiecznych i samodzielnie( jeśli potrafimy to zrobić!) lub w gabinecie weterynaryjnym należy je skracać. Taki weterynaryjny manikiur zabezpiecza także opiekuna przed zakażeniem bakteriami Bartonelli, którą koty często mają pod pazurami. Wystarczy tylko niewinna zabawa lub nieumyślne wbicie pazura w skórę właściciela podczas głaskania. Koty mają taki odruch, że z zadowolenia nie tylko mruczą, ale często pracują pazurkami ( ot taki masaż!). Jeśli w okolicy rany po zadrapaniu pojawia się małe, czerwone wybrzuszenie, któremu towarzyszy gorączka, powiększone węzły chłonne, ból głowy i ból stawów, należy zgłosić się do swojego lekarza, ponieważ są to objawy bakteryjnego zakażenia Bartonelli.

 

Szczeniak inny, niż rodzeństwo

        W ostatnim tygodniu coraz częściej odwiedzam nowo narodzone mioty u okolicznych hodowców. Pierwszy miot owczarka kaukaskiego nie był specjalnie zaskakujący. Maluchy jadły, rosły i pełzały wokół swojej mamy. Właściciele zauważyli jednak pewną różnicę pomiędzy jednym oseskiem, a pozostałą trójką. Niestety potwierdziłam ich obawy. Z maluchem działo się coś niedobrego i należało go zbadać pod kątem wad wrodzonych. Pierwsze objawy wrodzonych wad serca widoczne są u szczeniąt już kilka dni po urodzeniu. Jeśli maluch wolniej rośnie i przybiera na wadze niż rodzeństwo, jest mniej aktywny powinien zostać zbadany przez lekarza weterynarii. Wady wrodzone mogą wystąpić zarówno w sercu, jak i w dużych naczyniach krwionośnych. Ich powstanie jest związane z nieprawidłowym rozwojem organów w czasie życia płodowego. Oznacza to, że w momencie urodzenia zwierzę jest już ciężko chore. Niektóre płody dotknięte chorobą serca obumierają jeszcze w czasie ciąży, jednak wiele maluchów rodzi się żywymi i wymaga konsultacji weterynaryjnej. Zdarza się, że trzeba poddać je eutanazji, gdyż nie ma możliwości ratowania ich życia, a przedłużanie go jest nieetyczne ze względu na to, że szczeniak cierpi. Tym razem wady nie były tak straszne, jak mogło by się wydawać na samym początku. Szczeniak z niewielką wadą serca będzie na stałe pod opieką lekarską, ale z pewnością będzie radośnie bawił się ze swoim rodzeństwem.

 

Od przybytku może boleć głowa

        Świadomość konieczności sterylizacji kotek jest we współczesnym społeczeństwie niezmiernie duża. Właściciele kotów niehodowlanych wiedzą, czym grozi niechciana ciąża, czy ropomacicze. Jednak prócz kotów, które mają swoje kochające domy w naszym otoczeniu są takie, które albo tylko dokarmiamy, albo same, bez naszego zezwolenia stołują się na naszym podwórku. Nawet, jeśli kotki takie są półdzikie, warto spróbować je złapać i poddawać sterylizacji. Argumenty, które najlepiej przemówią do Państwa świadomości kryją się w liczbach. A mianowicie... Jedna dzika kotka może mieć w ciągu roku nawet dwa mioty. Jeden miot to minimum 6 kociąt, z czego według statystyk połowa to kotki. To oznacza że pierwszego roku jedna kotka będzie miala 12 kociąt ( w tym 6 kotek) Następnego roku w Państwa najbliższej okolicy będzie więc 7 kotek zdolnych do rozrodu. Czyli 7*12 daje 84 koty, które przybędą w ciągu kolejnego roku (z czego 42 to mogą być kotki). I tak co rok prorok a nawet 100 proroków! Takie statystyki zawsze przedstawiam ludziom bagatelizującym sterylizację dzikich kotów i muszę przyznać, że odnosi to satysfakcjonujące skutki. Myślę, że mniej kłopotu sprawia złapanie takiej półdzikiej kotki, niż poszukiwanie domów dla sporej gromadki niechcianych maluchów.

 

 

Wpaść psu w oko

        Oczy są zwierciadłem duszy w przypadku człowieka. Jeśli chodzi o zwierzęta mogą być odzwierciedleniem stanu organizmu. Dlatego intensywnej wydzieliny z oka nie należy bagatelizować. Ropna maź wokół oczu lub wyciekająca ze spojówek może być objawem alergii, wirusowego stanu zapalnego, obecności bakterii lub nawet pasożytów. Cezar, mój pacjent rasy hawańczyk, przybył do mnie ze sklejonymi żółtą mazią powiekami w lewym oku. Wyglądało to na zakażenie wywołane uszkodzeniem mechanicznym. Przemyłam oko i moja wstępna diagnoza potwierdziła się. Za taki efekt odpowiedzialny był komar....Nie, nie chodzi o ukąszenie, ale o to, że owad wpadł psu do oka w taki sposób, że pies nie potrafił się go pozbyć samodzielnie. Komar stał się ciałem obcym, co wywołało stan zapalny spojówki. Cezarowi podałam gentamycynę w kroplach do worka spojówkowego i poprosiłam właścicielkę o częste przemywanie przegotowaną wodą chorych powiek. Owada oczywiście wypłukałam. Oczy zwierząt mogą ropieć też przy spadku odporności, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z kociętami lub szczeniętami. Kiedy zauważymy u swojego pupila sklejone powieki, albo nadmierne łzawienie należy przemyć delikatnie oczy gazikiem namoczonym letnią, przegotowaną wodą. Jeśli po trzech dniach ropienie oczu nie ustąpi, a wręcz zacznie się nasilać, należy udać się do lecznicy.

 

Skutki karnawałowej imprezy.

        Zimne dni i noce z temperaturą dużo poniżej zera mogą być równie zabójcze dla zwierząt, co dla ludzi. Już przy temperaturze -15 C pies lub kot mogą poważnie ucierpieć, zwłaszcza, gdy mają kontakt ze zmrożonym śniegiem. Ostatnie noce nie należą może do najmroźniejszych, ale małego maltańczyka moment nieuwagi mógł kosztować życie. Impreza, muzyka, wychodzenie przed dom na papierosa to całkiem normalna sprawa w karnawale. Jogi, młody maltańczyk, chętnie towarzyszył gościom w wyjściach przed dom. Niestety, ktoś zapomniał o nim, gdy ten zniknął w pogoni za „niewidzialnym wrogiem”. Drzwi domu zamknęły się, a Jogi został na mrozie. Bez ubranka, na śniegu, pozostawiony kilka godzin. Nikt nie słyszał jak usiłuje dowołać właścicieli, ponieważ jego piski zagłuszała muzyka. Pobyt na mrozie przypłacił odmrożeniami. Skóra stała się sina, obrzęknięta. Psie łapy, najbardziej narażone na odmrożenia. piekły i bolały. Dobrze, że pierwsza pomoc nadeszła w porę. Co właściciel może zrobić, gdy znajdzie zmarzniętego nieszczęśnika? Zmarznięte łapy ogrzewamy w dłoniach, nie pocieramy, ponieważ możemy sprawić tym ból. Ogrzewamy stopniowo. Możemy psa w wannie polewać najpierw letnią potem coraz cieplejszą wodą. Jeśli pies doznał odmrożeń z uszkodzeniem skóry, ma popękane poduszki łap należy niezwłocznie udać się do weterynarza. Długie spacery w mroźne wieczory również nie są wskazane. Warto w czasie wyjścia obserwować, czy pies nie ma dreszczy, które są pierwszym objawem wychłodzenia.

 

 Profilaktyka– odkrywanie tajemnic organizmu zanim choroby dają objawy

         Organizm żywy stara się jak może zwalczać samoistnie ataki wirusów, czy bakterii. Dopiero, gdy samodzielnie nie jest w stanie sobie z nimi poradzić przekazuje symptomy chorobowe otoczeniu. Niestety, często, gdy pojawiają się już widoczne objawy, choroba jest zaawansowana i trudna w leczeniu, a zwierzę przecież nie jest w stanie opowiedzieć nam od swoich odczuciach, które go niepokoją. Badanie krwi w profilaktyce zdrowotnej psa lub kota to sposób na wykrycie wielu poważnych chorób: cukrzycy, babeszjozy, chorób narządów wewnętrznych (wątroby, nerek), nowotworów, niedokrwistości, pasożytów krwi i wielu innych schorzeń dziedzicznych. Wszystkim opiekunom moich pacjentów zalecam wykonanie podstawowego badania, gdy nagle zwierzę zmienia swoje zachowanie, traci apetyt lub wykazuje duże łaknienie, pojawią się biegunki lub wymioty. Zwierzęta starsze powinny mieć wykonywaną analizę krwi profilaktycznie raz w roku, co pozwoli na szybkie wykrywanie chorób typowych dla seniorów. Badanie krwi rutynowo wykonuję przed wszystkimi zabiegami chirurgicznymi, by oszacować stopień ryzyka znieczulenia ogólnego i przewidzieć komplikacje w czasie operacji.

 

Oczy kota w Shreku

         Rozmowy telefoniczne, w czasie których właściciele moich pacjentów starają się uzyskać diagnozę muszą kończyć się stwierdzeniem, że przez telefon nie da się naprawić usterki ani w samochodzie, ani też u zwierzaka. Dziś pewna pani usiłowała wypytać mnie o to, czy oczy, jak u kota w popularnej bajce Shrek, to objaw choroby. Wydawało mi się, że akurat tak powiększone źrenice nie są objawem żadnej dysfunkcji oka, ale przezornie zaprosiłam panią na wizytę kontrolną. Kiedy obejrzałam kotkę, okazało się, że to wcale nie są powiększone źrenice, a postępujące zmętnienie soczewki zwane zaćmą lub kataraktą. Ta choroba oczu jest najczęściej wynikiem starzenia się zwierzęcia, ale może występować u osobników młodych w konsekwencji urazu, złego odżywiania lub być następstwem: cukrzycy, FIP, FeLV, toksoplazmozy, czy innych chorób ogólnych. Katarakta nieleczona prowadzi nieuchronnie do ślepoty zwierzęcia. Leczenie polega na wykonaniu zabiegu chirurgicznego. Zaćma może obejmować jedno oko, ale zwykle przenosi się również na drugie. W przypadku procesów starzenia katarakta postępuje wolno. Zaćmę wrodzoną możemy obserwować już kociąt, kiedy otwierają im się oczy. Wszystkich właścicieli zwierząt starzejących się informuję o profilaktyce zdrowotnej w kierunku tej choroby, a mianowicie ważna jest właściwie skomponowana dieta, która może odroczyć mętnienie soczewki. Warto zadbać o karmę wzbogaconą o wapń i taurynę.

 

 

Łysiejący brzuch kota

        Futro zwierząt jest zwierciadłem ich zdrowia. Odbija się na nim odżywianie, choroby, stan psychiczny, alergie. Przerzedzona sierść lub łyse placki są zwykle oznaką problemów zdrowotnych lub psychicznych. Łysiejący brzuch mojego kociego pacjenta nie wskazywał na to, by kot w jakikolwiek sposób miał problemy ze swędzeniem. Skóra była czysta, kot się nie drapał i nie ocierał, a więc natychmiast mogłam wykluczyć u Rademenesa świerzb, grzybice, czy insekty zewnętrzne. Był też zadbany, dobrze odżywiony i niezwykle spokojny. Wyglądał ,jakby łysienie mu zupełnie nie przeszkadzało, a występowało samoistnie. Postawiłam na łysienie pochodzenia endokrynologicznego, tym bardziej że łysiejące placki znalazłam też w okolicach ogona. Badanie hormonów wykazało nadczynność kory nadnerczy i zespół Cushinga. W celu poznania powodów nadprodukcji hormonów zleciłam jeszcze dodatkowe badanie USG. Niestety, obraz nadnerczy wskazywał na niewielkiego guza, dlatego kot zakwalifikował się do zabiegu operacyjnego. Należy pamiętać, że rozstrój układu hormonalnego ma wpływ na pracę wszystkich narządów i nieleczony prowadzi do wyniszczenia organizmu, a nawet śmierci zwierzęcia. Nie należy więc bagatelizować problemów z futerkiem, czy włosem pupila.

 

Osteoarthritis – trudno wypowiedzieć i wyleczyć

    Fachowe nazwy zwierzęcych przypadłości bywają bardzo trudne do wypowiedzenia i wywołują przerażenie właścicieli moich podopiecznych. Dlatego staram się używać nazewnictwa potocznego, które zwykle przypomina ludzkie dolegliwości. Mój dzisiejszy pacjent to czarny labrador – Zeus. Jak na boga bogów przystało był potężny ( czytaj: otyły). Nie był młodzieniaszkiem, ale też nie był jeszcze rekordzistą wieku w mojej przychodni. Według właściciela miał problem z podnoszeniem się z własnego legowiska. Po dłuższej drzemce pies skomlał przy wstawaniu. Po za tym już na wejściu zauważyłam sztywność chodu. Mogłabym nawet powiedzieć, że pies był obolały. Nadwaga i zaawansowany wiek wskazywały ściśle na problem ze stawami u tego psa. Zleciłam RTG. Zmiany zwyrodnieniowe stawów były na zdjęciach rentgenowskich prawie jak wymalowane. Pacjent dostał niesterydowe leki przeciwzapalne, a właściciel długą listę zaleceń. Po pierwsze dieta, właściwe odżywianie. Po drugie rehabilitacja ruchowa, czyli regularne spokojne spacery oraz pływanie. W przypadku chorób stawów u zwierząt bardzo ważne jest miękkie posłanie w ciepłym i suchym miejscu. Niedopuszczalne są: trzymanie chorego psa na dworze bez suchego legowiska, bieganie po schodach, wyczynowe zabawy ruchowe.

 

Przezorność- sprawa życia i śmierci.

      Zelda to suczka, której właściciele zdecydowali się na sterylizację. Standardowo przed zabiegiem zleciłam badanie krwi pod kątem krzepliwości. Zelda to okaz zdrowia i młodzieńczej energii w niewielkim psim ciele, więc nic nie wskazywało na to, że zabieg byłby obarczony jakimkolwiek ryzykiem. Badanie wykazało jednak, że istnieją problemy z krzepnięciem krwi i należy sterylizację odroczyć. Moja diagnoza wskazywała na niedobór czynnika VIII – czyli Hemofilię typu A. Hemofilia jest chorobą dziedziczną i może ujawnić się u psa podczas narodzin lub w późniejszym okresie życia. Objawia się, podobnie jak u człowieka, skłonnością do krwawień samoistnych, przedłużających się krwawień, nawet z niewielkich ran, a w ciężkich przypadkach krwiomoczem, krwotokami wewnętrznymi, prowadzącymi do śmierci zwierzęcia. Pierwszym niepokojącym objawem niskiej krzepliwości krwi powinno być zaobserwowanie u pupila nasilonej skłonności do krwawień podskórnych, czyli krwiaków i siniaków, kulawizny, krwawienia z błon śluzowych jamy ustnej i nosa. Hemofilia u psów jest ciężką przypadłością, która wymaga odpowiedniego leczenia i dyscypliny ze strony właściciela. Jest chorobą nieuleczalną! Możemy tylko leczyć objawy za pomocą transfuzji krwi i właściwej opieki nad zwierzęciem. Właściciel chorego zwierzęcia na hemofilię musi go chronić przed urazami i stłuczeniami. Każdy uraz, którego skutkiem może być krwawienie wewnętrzne jest zagrożeniem życia.

 

 

Prawa natury kontra milusińscy

      Nie tylko ruchliwe drogi okazują się być niebezpieczne dla naszych udomowionych pupili. Równie groźnie może być obejście domku usytuowanego pod lasem lub wśród pól. Zwierzęta dziko żyjące w pobliżu domostw mogą stanowić śmiertelne zagrożenie dla udomowionego kota czy niewielkich ras psów. Są nosicielami wielu chorób zakaźnych (wścieklizna, nosówka), ale też broniącymi swoich terenów zabójcami. Z pozoru milutki bajkowy rudzielec, który w kreskówkach ma piękną puszystą kitę i ku uciesze dzieci podbiera kurom jajka, w rzeczywistości jest śmiertelnym wrogiem kota i mniejszych zwierzaków wychodzących na ogrodzone podwórka. Otóż lis chętnie podchodzi do domostw w poszukiwaniu jedzenia. Jeśli dokarmiamy koty wychodzące, zostawiając karmę przed domem, możemy mieć pewność, że dzikus potraktuje to jak zaproszenie. I nie będzie obchodziło go zupełnie, że tam mieszka jaśnie pan kot. Lis jest w stanie uśmiercić go bez problemu. Dlatego jeśli podejrzewamy, że w okolicy żyją lisy, wilki , ptactwo drapieżne zagwarantujmy swoim kotom bezpieczeństwo. Zamykanie w domu kota na noc, czy karmienie go w zamkniętym pomieszczeniu skutecznie ochroni zwierzę przed atakiem dzikiego stworzenia. Należy pamiętać, że dzikie zwierzęta żyją także w niewielkich oazach zieleni miejskiej.

 

 

Koty (prawie) wodne.

        Przy okazji zawierania nowych znajomości zdarza mi się zupełnie przypadkiem uświadamiać ludzi o istnieniu cech zwierząt, o których wcześniej nie mieli pojęcia. Ostatnio usłyszałam w towarzystwie stwierdzenie: „Wolę psy, ponieważ one lubią wodę, a ja jestem pływakiem. Koty wody nie lubią, więc nie nadawalibyśmy na tych samych falach”. Ten stereotyp kociego i psiego stosunku do kąpieli wodnych łamią dwie rasy kotów, które w Polsce zyskują ostatnio ogromną popularność. Pierwsza rasa to koty bengalskie, których futerko do złudzenia przypomina umaszczenie dzikich lampartów. Lamparta przypominają także charakterem ponieważ bardzo lubią dominować nad wszelkim stworzeniem w obejściu. Swoje terytorium traktują niezwykle apodyktycznie, chociaż tolerują na nim inne zwierzęta. Cechą charakterystyczną tej rasy jest zamiłowanie do wody. Kąpią się w niej, uwielbiają bawić się kroplami z cieknącego kranu, a nawet załatwiają swoje potrzeby do płynącej wody. Kąpiel z człowiekiem dla bengali to najwspanialsze spędzanie z nim czasu. Drugą rasą z wodnymi upodobaniami jest kot angorski Turecki Van. Jego zamiłowanie do wody bierze się stąd, że w naturalnym środowisku poluje na ryby. W związku z tym, odradzam hodowlę Tureckich Vanów w pobliżu oczka wodnego z drogimi gatunkami ryb, czy stawów hodowlanych. Możemy się wówczas liczyć z pewną niezgodą w sąsiedztwie, gdy nasz pupil pozbawi sąsiada jego ryb. Rasę tę rozpoznajemy po charakterystycznym umaszczeniu. Mają one białe futro, a tylko w okolicach uszu i na ogonie dwie plamy, zwane „palcem Allaha”. Według legendy ślad ten pozostawił Allah, dotykając w tym miejscu kota.

 

Jak rozpoznać, że Twój kot jest już seniorem?

 

           Wielu opiekunów moich kocich pacjentów objawy starości myli z objawami chorobowymi. Koty lubią spać i mieć święty spokój. Na starość ta potrzeba jest silniejsza od potrzeby zabawy, czy wychodzenia z domu. Kocia apatia, utrata blasku futerka i jadłowstręt również może być objawem zaawansowanego wieku kota, chociaż w tym przypadku sugeruję, aby skonsultować te objawy i ewentualny spadek masy ciała z weterynarzem, gdyż może świadczyć o wielu groźnych chorobach. Często moim geriatrycznym pacjentom zapisuję suplementację diety, zalecam zmianę proporcji żywienia ze względu na zmianę zapotrzebowania energetycznego w tym okresie życia. Na kocich staruszków należy zwracać większą uwagę, gdyż nie są już tak sprawne jak za młodu, a kontuzje leczy się o wiele gorzej. Pogarsza się wzrok i słuch, nawet orientacja w terenie. Dlatego właścicielom kocich seniorów, polecam zapewnienie kotom bezpiecznej przystani w domowym zaciszu. Kot senior zapada też na typowe choroby, podobnie jak człowiek w podeszłym wieku. Reumatyzm, choroby zwyrodnieniowe, choroby tarczycy, choroby układu trawiennego i żołądka, choroby układu moczowego, problem nietrzymania moczu,  nowotwory, cukrzyca, niewydolność nerek i schorzenia wątroby. Dlatego warto regularnie kocich seniorów badać w profilaktyce wyżej wymienionych chorób, aby zapewnić mu bezbolesną i radosną „emeryturę”.

 

 

 

Ile lat ma mój kot?

 

           Koci wiek w stosunku do człowieka przelicza się inaczej, niż wiek psa. Teoretycznie koty mogą żyć nawet 20 lat, jednak tak sędziwego wieku dożywają  bardzo rzadko. Wśród moich pacjentów jest kilkoro kocich staruszków (18 i 16  lat). Na dożycie sędziwego wieku wpływ ma zdrowa dieta, dużo ruchu oraz profilaktyka zdrowotna u lekarza weterynarii. Aby zrozumieć swojego kota, jego potrzeby i zmiany zachowania warto porównać jego wiek do ludzkich okresów życia. Do przeliczenia kociego wieku musisz znać datę urodzin swojego pupila lub poprosić weterynarza o ustalenie wieku w czasie wizyty. Dojrzałość płciową koty osiągają pod koniec pierwszego roku życia, a więc można określić, że po pierwszym roku kociego życia osiąga on ludzkich 15 lat. Do 2 roku życia koty rosną i w przeliczeniu na ludzkie lata osiągają wówczas wiek 25 lat. Można skorzystać z poniższej tabeli, aby przekonać się ile lat ma Wasz pupil. 

 

Wiek kota

Wiek człowieka

1 miesiąc

 8 miesięcy

2 miesiące

3 lata 4 miesiące

3 miesiące

5 lat

4 miesiące

6 lat 8 miesięcy

5 miesięcy

 8 lat 4 miesiące

6 miesięcy

10 lat

7 miesięcy

10 lat 10 miesięcy

8 miesięcy

11 lat 8 miesięcy

9 miesięcy

12 lat 6 miesięcy

10 miesięcy

13 lat 4 miesiące

11 miesięcy

14 lat 2 miesiące

12 miesięcy (1 rok)

15 lat

1 rok i 6 miesięcy

 20 lat

2 lata

25 lat

3 lata

29 lat

4 lata

33 lata

5 lat

37 lat

6 lat

41lat

7 lat

45 lat

8 lat

49 lat

9 lat

53 lata

10 lat

57 lat

11 lat

61 lat

12 lat

65 lat

13 lat

69 lat

14 lat

73 lata

15 lat

77 lat

16 lat

81 lat

17 lat

85 lat

18 lat

89 lat

19 lat

93 lata

20 lat

97 lat

 

 

Dramat na grzybobraniu

 

       Piękna jesienna pogoda skłania do wypraw na grzyby. Dla psa takie grzybobranie to możliwość wyhasania się do woli. Właściciel również czuje się bezpieczniej mając u boku psiego kompana. W mojej lecznicy dziś jednak ta radość z grzybobrania przemieniła się w prawdziwy dramat. Tylko dzięki szybkiej reakcji właściciela mogliśmy uratować życie średniej wielkości mieszańca. Rudy, bo tak wabił się mój dzisiejszy pacjent, w czasie biegania po leśnych zaroślach został ukąszony przez jadowitą żmiję. Toksyczny jad żmij jest bardzo groźny dla zwierzęcia. Rokowania zawsze zależą od masy ciała zwierzęcia, miejsca ukąszenia, dawki wstrzykniętego jadu oraz czasu dojazdu do lekarza weterynarii. W przypadku Rudego właściciel był świadkiem ukąszenia, dlatego jego reakcja była natychmiastowa. Niestety często psy oddalają się w czasie spaceru od właścicieli i wracają z nierozpoznanym urazem lub widocznymi ranami. W kilka minut po niefortunnym spotkaniu z gadem można zauważyć wokół miejsca ukąszenia przebarwienie skóry, ciemny krwisty płyn wyciekający z rany oraz rosnący obrzęk. Z czasem może pojawić się drżenie mięśniowe, rozszerzenie źrenic, ślinienie, wymioty, bolesność jamy brzusznej, obniżenie ciśnienia krwi, czy zaburzenia oddychania. Im mniejsze zwierzę, tym szybciej działa toksyna z jadu. Aby zapobiegać ukąszeniom żmij w czasie leśnych wypraw warto trzymać zwierzę na smyczy.  Nieleczone ukąszenie prowadzi zwykle do śmierci zwierzęcia. Pierwsza pomoc w lesie, której ukąszonemu zwierzęciu może udzielić właściciel to oddalenie się od rozjuszonego gada, najlepszym sposobem jest zabranie psa na rękach, by niemal całkowicie ograniczyć jego ruchliwość. Nie wolno także pozwolić psu lizać ranę. W lecznicy zwierzę otrzymuje surowicę, która pozwala zwierzęciu na walkę z trującą toksyną.

 

 

Nieproszony gość 

 

         Zbliża się nieuchronnie okres chłodów, a co za tym idzie koty wychodzące niechętnie będą opuszczać dom, a więcej czasu zaczną spędzać na kanapie. Jeśli do tej pory ich futerka nie były chronione preparatami insektobójczymi, warto jak najszybciej przeprowadzić taki zabieg. Nawet pozornie czyste futerko może do domu wnieść jednego nieproszonego gościa, który zapoczątkuje bardzo nieprzyjemną inwazję. Trzeba przyznać, że z pchłami w mieszkaniu walka jest bardzo uciążliwa. Dlatego, zanim nadejdą chłody, właściciele kotów wychodzących powinni odwiedzić lekarza weterynarii, który dobierze odpowiedni preparat do stosowania na futerko puchatego pupila. Moja stała pacjentka doświadczyła właśnie takiej niechcianej pchlej gościny, a jej właścicielka przez tydzień walczyła ze skaczącymi pchłami w garażu. Drapanie u kota powinno być pierwszym sygnałem, że jego sierść jest już zainfekowana pchłami lub innymi pasożytami skóry. Wystarczy przejrzeć futro zwierzęcia, by dostrzec poruszające się na jego skórze niewielkie ciemnobrązowe kropki. Zawsze prewencyjnie proponuję właścicielom różnego rodzaju preparaty profilaktyczne na pchły i pasożyty skóry bez względu na porę roku. Chronią one zwierzę przed inwazją przez określony czas - od kilku tygodni do pół roku, zależnie od wybranego preparatu.

 

 

Deratyzacja i jej zgubne skutki

 

       Na osiedlach nie tylko administracja walczy ze szczurami, często mieszkańcy sami rozsypują trutkę w obrębie swojej piwnicy, ogródka, itp. Takie małe, kolorowe kulki mogą zachęcać biegającego psa lub kota do spróbowania. Zjedzenie myszy lub szczura, który połknął preparat  niestety daje równie tragiczny skutek. W przypadku mojego pacjenta właściciel zauważył w czasie spaceru, że jego pupil zjada coś z ziemi, ale nie zdążył wyciągnąć granulatu z pyska i pies połknął kilka kolorowych kulek. Dlatego też natychmiast owczarek trafił do mojego gabinetu. Zwierzę po bezpośrednim spożyciu środków toksycznych może zachowywać się normalnie przez jakiś czas, dopóki środki trujące nie zaczną się wchłaniać z przewodu pokarmowego. Pierwsze objawy zatrucia mogą pojawić się w różnym czasie. Kolorowy granulat na szczury zmniejsza produkcję czynników krzepnięcia i wywołuje wewnętrzne krwotoki. Widoczne objawy zatrucia to: wylewy podskórne, krwawienia przy oddawaniu stolca, moczu, krwawienia z dziąseł i nosa, wymioty, ogólne osłabienie.  W ostatecznym etapie zwolnienie akcji serca, aż do całkowitego zatrzymania krążenia krwi i śmierci zwierzęcia. Jeśli jesteśmy przekonani, że zwierzę mogło spożyć trutkę na szczury należy skonsultować się natychmiast z lekarzem weterynarii. 

 

 

Saneczkowanie to nie zabawa.

 

       Nie pierwszy raz właściciel mojego pacjenta przyszedł do gabinetu twierdząc, że jego pies zaczął dziwnie się zachowywać. - Ami udaje, że zjeżdża na sankach.- zakomunikował. Rzeczywiście jest to nietypowe zachowanie u psów, ale ma swoją nazwę, a nawet przyczynę. Saneczkowanie, a przy tym wylizywanie, a nawet gryzienie odbytu świadczy o kłopotach z gruczołami około odbytowymi. Bagatelizowanie tych objawów zawsze prowadzi do częstego parcia na kał połączonego z dyskomfortem i bolesnością w czasie załatwiania się, a z czasem do stanu zapalnego i tworzących się ropni. Badanie Amiego potwierdziło moją diagnozę. W jego przypadku wystarczyło tylko manualne opróżnienie gruczołów. Niestety miałam już przypadki wymagające leczenia antybiotykami, a nawet zabiegu chirurgicznego. Okresowe oczyszczanie gruczołów około odbytowych zaleca się wykonywać przynajmniej raz na pół roku. Wprawieni hodowcy i właściciele czworonogów potrafią robić to samodzielnie, ale można również na taki zabieg umówić się w moim gabinecie, gdzie sprawnie oczyszczę zalegającą wydzielinę. 

 

Łatwiej zapobiegać, niż leczyć.

 

         Często, gdy jest już za późno na leczenie zwierzęcia, właściciele zadają mi pytanie: „Dlaczego?”. Potem słyszę potok słów w stylu: „tak nagle, przecież był zdrowy i aktywny”. Wiele chorób daje dopiero objawy w ostatnim stadium rozwoju, kiedy rokowania są mierne. Co zrobić, aby uchronić pupila przed taką sytuacją? Odpowiedzią są badania profilaktyczne krwi. Każdego dnia w mojej pracy spotykam się z chorymi psami i kotami, które zostały uratowane dzięki profilaktycznym badaniom krwi. W przypadku psich i kocich seniorów takie badania powinniśmy wykonywać częściej, przynajmniej co pół roku, gdyż z wiekiem organizmy stają się bardziej narażone na ataki drobnoustrojów chorobotwórczych itp. Testy laboratoryjne lekarz dobiera indywidualnie. Zwykle dopasowuję je do rasy, wieku, warunków bytowych zwierząt. Podstawowe badanie krwi dostarcza mi wiele informacji o funkcjonowaniu wszystkich narządów i układów. W ostatnim czasie z takich profilaktycznych badań krwi zdiagnozowałam zaburzenia pracy trzustki, nerek czy też wątroby. Często również anemię jak i problemy z tarczycą. W czasie wizyty profilaktycznej wykonuję też ogólne badanie zwierzęcia, by ocenić jego stan zdrowia.

 

 

Moda na gadające skrzydlate.

 

             Gadające ptaki biją rekordy oglądalności w internecie i z tego powodu coraz częściej pojawiają się w naszych domach, a co za tym idzie też w moim gabinecie. Należy pamiętać, że egzotyczne odmiany papug wymagają dużego poświęcenia i opieki, a nauczenie mówienia takiego towarzysza nie jest wcale łatwe. Papugi domagają się wręcz ciągłego zainteresowania ze strony swoich właścicieli, akcesoriów i nie są najtańszymi pupilami w utrzymaniu. Drugim aspektem, który jako lekarz chcę podkreślić, jest wybór sprzedawcy egzotycznych odmian papug. Warto poznać hodowcę i sprawdzić jego referencje. Kupowanie z nieznanych hodowli może skutkować tym, że wydamy pieniądze na chorego ptaka. Wykrycie potocznie zwanej papuzicy, czyli ornitozy jest możliwe tylko przez odpowiednie testy laboratoryjne, a choroba jest bardzo groźna dla ludzi.  U ptaków zakażenie chlamydią przebiega zwykle bezobjawowo lub pojawiają się symptomy przypominające inne choroby (opuchlizna oczu, wydzielina z oczu, duszności, rozwolnienie, brak apetytu, osłabienie i osowiałość). Ornitozarozprzestrzenia się przez ptasie odchody, w których może przetrwać bardzo długi czas. Zawsze warto poprosić hodowcę o świadectwo badań pod kątem ornitozy. Najczęściej chlamydia jest przenoszona przez dziko żyjące ptaki, łapane przez kłusowników, dlatego warto też sprawdzić pochodzenie kupowanego pupila.

 

 

Pachnące trucizny.

 

         Moi sąsiedzi, od niedawna szczęśliwi posiadacze młodego kota opowiedzieli mi historię, która skłoniła mnie do poruszenia tematu narkotyków na moim blogu. Oczywiście będzie mowa o kocich narkotykach. O tym, że roślina zwana kocimiętką powoduje zabawne zachowania kotów, które tracą zmysły w jej bliskim otoczeniu słyszeli chyba wszyscy. Po prostu odurza futrzaki na jakiś czas jak narkotyk. Jest to faktycznie bardziej zabawny widok, niż niebezpieczny. Jednak w naszych domach, piwnicach i garażach mamy chemię, która może również powodować odurzenie u zwierząt, a jednocześnie stanowić śmiertelną truciznę.  Kot sąsiadów dostawał istnego amoku, kiedy w pokoju ich nastolatka unosił się zapach perfum chłopaka. Jedno psiknięcie przywoływało kota, wyrywając go nawet z najmocniejszego snu. Nagle rzucał on się na chłopaka, by ssać jego pachnącą koszulkę lub wylizywać zapach z podłogi. Ostrzegłam sąsiadkę, że oczywiście w tym przypadku kotu nie grozi jakieś wielkie niebezpieczeństwo (chyba, że spożyje więcej tych perfum), ale powinni jednak pilnować tego, co zlizuje ich pupil. Koty podobnie reagować mogą na wszelkie środki ochrony roślin, środki owadobójcze, preparaty stosowane sezonowo w ogrodzie np. na ślimaki. W przypadku ich spożycia, zależnie od połkniętej ilości, może nastąpić zatrucie, a nawet śmierć zwierzęcia. Wszelkiego rodzaju domowe środki chemiczne powinny być szczelnie zamknięte oraz schowane w miejscach, gdzie kot nie ma wstępu. Jeśli w ogrodzie stosujemy środki chemiczne, należy kota nie wypuszczać na podwórko na czas ich działania. 

 

 

Serce jak dzwon.

 

         Niko to młody kot, który trafił do mnie tylko na odrobaczenie. Po zaaplikowaniu mu pasty do pyszczka dosyć mocno się zestresował. Aby się uspokoił, kazałam właścicielowi zostawić go przez chwilę w kącie gabinetu, gdzie się schował przed nami. W tym czasie wypełniłam książeczkę zdrowia  kota. Po chwili zauważyłam, że kot nadal dyszy. Właściciel uprzedził moje pytanie i opowiedział, że Niko od maleńkości szybko się męczył i często dyszał jak pies z wyciągniętym na wierzch języczkiem. Częściej i dłużej, niż pozostałe koty w domu spał. Od razu przyszła mi na myśl kardiomiopatia, czyli choroba przerostowa mięśnia sercowego. Polega ona na dośrodkowym przeroście głównie lewej komory serca zwierzęcia i pogrubieniu ściany komory i mięśni brodawkowatych. Objawami kardiomiopatii u kotów są duszność w spoczynku, a nasilająca się znacznie w stresie i wysiłku oraz przyspieszony oddech. Z czasem występuje zakrzepica zatorowa, która może powodować niedowłady tylnych kończyn. Niezdiagnozowana kardiomiopatia zwykle prowadzi do nagłej śmierci kota. W przypadku mojego pacjenta wykonałam diagnostykę RTG oraz EKG. Badania potwierdziły niestety moje podejrzenia. Niko otrzymał leki nasercowe, które mają na celu polepszenie napełniania lewej komory i wydajności jego serca. 

 

 

Wspomagamy odporność.

 

       Układ odpornościowy to mechanizm, dzięki któremu w świecie miliardów patogenów organizm może przetrwać bez infekcji i zakażeń. Aby układ immunologiczny funkcjonował prawidłowo, ważne jest dostarczanie organizmowi zbilansowanej porcji energii oraz witamin i mikroelementów.  Maluchy karmione mlekiem matki otrzymują optymalną porcję dla idealnego działania mechanizmów odporności. Po tym okresie psie i kocie maluszki trafiają do nowego domu i otoczenia, gdzie jest inna flora bakteryjna oraz inny zbiór patogenów. Dlatego osoby decydujące się na zakup pupila powinny zjawić się z nowym członkiem rodziny na wizycie kontrolnej w gabinecie lekarza weterynarii. Z chęcią doradzę jak odżywiać malucha, na co zwracać uwagę przy wyborze karmy oraz jaką suplementację stosować zgodnie z wiekiem zwierzęcia. W telewizji coraz częściej możemy zobaczyć reklamy suplementów diety dla czworonogów. Te produkty dostępne są w sklepach zoologicznych, jednak ich dobór powinien być przeprowadzony przez weterynarza, ponieważ każde zwierzę ze względu na rasę, wielkość, czy indywidualną historię swego życia wymaga dostarczenia odpowiednich składników pokarmowych. 

 

 

Mokry problem.

 

         O, jakże właściciele szczeniaków lub kociąt nie potrafią doczekać się chwili, kiedy ich maleństwo zacznie kulturalnie korzystać z kuwety lub załatwiać potrzeby w czasie spaceru. I ta chwila oczywiście następuje w swoim czasie, jednak ponownie problem nietrzymania moczu może pojawić się u podopiecznego w każdym wieku. Kora, jedna z moich stałych pacjentek, w ciągu ostatnich kilku dni zaczęła zostawiać po sobie mokre kałuże na podłodze. Do gabinetu przyszła z zupełnie nową właścicielką. Młoda dziewczyna powiedziała, że po śmierci babci teraz ona opiekuje się Korą i od pewnego czasu mają... pewien mokry problem. Nietrzymanie moczu, które pojawia się u zwierzęcia domowego nagle może mieć wiele przyczyn. Może być wynikiem choroby cewki moczowej, pęcherza lub nerek, wady wrodzonej układu moczowego, a także wynikiem zaburzeń hormonalnych, przyczyną urazu lub najzwyczajniej w świecie efektem stresu. Śmierć właścicielki z pewnością dla kilkuletniej suczki mogła być szokiem, ale postanowiłam zrobić podstawową diagnostykę, aby wykluczyć stany zapalne lub inne choroby. Wyniki badań były doskonałe, a Kora tak manifestowała smutek po utracie swej ukochanej pani. Zaleciłam nowej opiekunce więcej spacerów i zabaw, aby pies mógł zapomnieć o swojej psiej żałobie. Mam nadzieję, że przy następnej wizycie kontrolnej będzie można zapomnieć o mokrym problemie.

 

 

Błahe problemy, trudne przypadki.

 

         Hormony u zwierząt, podobnie jak u ludzi, sterują wszystkimi funkcjami życiowymi. Wystarczy, że jeden gruczoł dokrewny ma kłopoty, cała reszta po prostu wysiada. W przypadku utraty równowagi hormonalnej objawy nigdy nie są oczywiste i bagatelizowanie ich może prowadzić do śmierci zwierzęcia. Tomuś, sporej masy rottweiler, miewał cykliczne biegunki i wymioty. Właściciel zasięgnął porady „internetów”, które zdiagnozowały u psa robaki przewodu pokarmowego. Uwielbiam leczenie u doktora Googla. Niestety odrobaczenie niewiele pomogło, a Tomuś stracił całkowicie swą życiową, młodzieńczą energię. Pies zrobił się ospały, był odwodniony, aż w końcu pojawiła się smolista biegunka i bolesność jamy brzucha, którą pies sygnalizował skomleniem. W takim stanie Tomuś pojawił się w moim gabinecie. Wymagał już nie tylko zwyczajnego podania płynów, ale przetoczenia krwi i intensywnej opieki medycznej. Badania potwierdziły u niego chorobę Addisona, czyli niedoczynność kory nadnerczy. Choroba  Addisona dotyczy głównie psów i może występować w różnym wieku. Jej objawy, podobnie jak w przypadku mojego pacjenta, nigdy nie są oczywiste i zwykle na początku mylone z błahymi przypadłościami. Nawracające biegunki i wymioty, a także ospałość psa, który dotychczas był energiczny i ruchliwy, powinny skłonić właściciela do wizyty u lekarza weterynarii. Tomuś dożywotnio będzie musiał przyjmować odpowiednią dawkę hormonów, ale ma szansę na długie, komfortowe życie.

 

 

Kocie łzy. 

          -Nie uwierzysz, moja Lusia  płacze kiedy wychodzę. Normalnie łzy ciekną jak grochy.- mówi do telefonu moja koleżanka, właścicielka dachowca. Mówiła to z takim przejęciem, że w pewnej chwili oczami wyobraźni zobaczyłam ryczącego za właścicielką kota. Oczywiście jako lekarz weterynarii wiem, że koty nie płaczą w taki sposób jak ludzie. Łzawienie i lecące grochy  z oczu to objaw, który powinien natychmiast zaniepokoić właściciela. Wyjątkiem są niektóre rasy, ze względu na specyficzną budowę głowy lub spłaszczony pyszczek. Dachowiec natomiast „płacze łzawym potokiem” tylko wtedy, gdy coś uwiera go pod powieką, wystąpił obrzęk powieki, wystąpiło zablokowanie kanalika łzowego lub w czasie infekcji. Jeśli do „płaczu” dochodzą takie objawy jak: pocieranie oczu łapką, zaczerwienienie oczu, albo wydzielina w kącikach, należy bezzwłocznie zjawić się u weterynarza. Zastanowiło mnie łzawienie Lusi, ponieważ było ono krótkotrwałe i nawracało tylko, gdy jej pani wychodziła z domu. Postanowiłam złożyć koleżance wizytę domową. Po wizycie w łazience przyszła mi do głowy jedna myśl. Jeśli Lusia, jak większość kotów łazi za swoją panią również do łazienki i przebywa w niej wówczas, gdy pani się szykuje do wyjścia, to wniosek jest tylko jeden. Lakier lub perfum, jakich używa właścicielka podrażniają oczy kota. Z tej dedukcji wyszło, że kotka nie płacze za swoją panią, tylko przez nią. Alergia na środki chemiczne stosowane w perfumach i lakierach do włosów jest coraz częściej diagnozowanym przypadkiem u zwierząt.

 

 

Nie wystarczy zrobić raz.

           Kiedy pupil jest mały właściciele zwykle pojawiają się z nim w moim gabinecie bardzo regularnie. Kontrole, odrobaczanie, porady wychowawcze i żywieniowe oraz szczepienia. Kiedy pies lub kot dorasta, jest całkowicie zdrowy i nie sprawia żadnych problemów słowo „weterynarz” zazwyczaj staje się nazwą obcą i zapomnianą. Rutynowe kontrole straży miejskiej w naszym mieście polegają nie tylko na sprawdzeniu czym palimy w piecach, ale również czy nasz pies posiada szczepienia przeciwko wściekliźnie, które zgodnie z prawem są ustawowo obowiązkowe. Brak szczepień grozi w tym przypadku grzywną w wysokości, nawet do 500 zł. A co grozi jeśli nie ponowimy innych szczepień?  Z pewnością koszty leczenia mogą przewyższyć koszty mandatu.  Dlatego na każdej wizycie kontrolnej przypominam, że co roku należy szczepić przeciwko wściekliźnie,  leptospirozie, kaszlowi kennelowemu i boreliozie. Zaś szczepienie przypominające przeciwko nosówce, parwowirozie i adenowirozie można wykonywać co 2 lata, chyba że istnieją inne  wskazania. W każdej książeczce zdrowia, wydawanej przez lekarza weterynarii, zwykle są adnotacje lub informacje o datach szczepień przypominających lub terminach ich powtarzania. Warto od czasu do czasu do tej książeczki zaglądać.

 

 

Zabójcze zabobony.

               O regularnym odrobaczaniu pisałam już kilka razy. O nieszczących skutkach pasożytów bytujących w przewodzie pokarmowym u zwierząt i o tym, że są groźne również dla właścicieli także już było na blogu. Ale nie pisałam o tym ile zabobonów wiąże się z procedurą odrobaczania zarówno ludzi, jak i zwierząt. Mak, imbir, czosnek, no i sławna kiszona kapusta! Żyjemy w tak rozwiniętym społeczeństwie, a do tej pory fama o domowych sposobach niesie się głośnym echem. Okazuje się, że ludzie te sposoby przenieśli już ze swoich dzieci na domowe zwierzęta. Jedna z właścicielek psa na pytanie o odrobaczanie powiedziała, że podaje sok z kwaszonej kapusty strzykawką do pyska, inna że podaje mleko z czosnkiem kotu. O zgrozo! I mleko krowie nie do końca zdrowe i czosnek trujący! Tak, czosnek może kota zabić! Kot nie wydziela enzymu trawiącego cebulę oraz inne rośliny czosnkowe. Tylko jeden ząbek czosnku może doprowadzić do śmierci zwierzęcia! A więc nie jest to ani recepta na odporność ani mikstura na robaki, ale groźna trucizna.  Objawami zatrucia czosnkiem są: wymioty, ślinotok, biegunka, senność i apatia, gorączka, zmiany na skórze, żółte lub bardzo blade błony śluzowe oraz krew w moczu. Surowy czosnek i cebula powodują także owrzodzenia oraz podrażnienia pyszczka, przełyku i żołądka. 

Zamiast testować pradawne recepty, prościej podać pupilowi tabletkę raz na 3 miesiące.

 

 

Już powoli czuć wiosnę.

 

              Zwierzęta domowe coraz częściej robią się pobudzone, czyli nadciąga wiosna. Lada dzień odezwą się w naszych niesterylizowanych pupilach potrzeby, o których być może jeszcze Twoje kilkumiesięczne maleństwo nie dawało znać. Jeśli planujesz potomstwo, pamiętaj, że pierwsza ruja nie oznacza, że Twoja kotka czy sunia są gotowe zostać mamą. To jeszcze nastolatki! Przeczekaj do następnej! Jeśli nie planujesz miotu, skonsultuj możliwość sterylizacji ze swoim lekarzem weterynarii, gdyż sama antykoncepcja nie jest zawsze dobrym wyborem ze względów zdrowotnych. Antykoncepcja to zachwianie gospodarki hormonalnej, czyli nic zdrowego. Dodatkowo niesterylizowane suki, czy kotki, które nie rodziły potomstwa,  mogą zapadać na różnego rodzaju schorzenia dróg rodnych, czy nowotwory listwy mlecznej. Najzłośliwszym nowotworem u psów są właśnie nowotwory gruczołu mlekowego. Rozwojowi gruczolaka sutka u psów sprzyjają: brak sterylizacji oraz wielokrotnie powtarzająca się ciąża urojona i podawanie leków hormonalnych. Większość tego typu guzów pojawia się w okolicy dwóch tylnych par sutków. Dlatego należy szczególną uwagę u suk przywiązywać do tylnej części brzucha. Zanim dojdzie do uwypuklenia się guza gruczołu mlekowego, najpierw powiększeniu mogą ulec węzły chłonne w okolicy pachwin, mogą też pojawić się opuchnięcia, stwardnienia, bolesność przy dotyku. Każdą niepokojącą zmianę warto dosyć szybko konsultować z lekarzem weterynarii, gdyż wczesna diagnostyka nowotworowa daje lepsze rokowania w leczeniu. Natomiast niesterylizowane kotki w przypadku braku ciąży zwykle dosyć wcześnie zapadają na schorzenie zwane ropomaciczem. 

 

 

Kiedy futro się trzęsie.

 

           Tym razem pacjenta do mojej lecznicy przywiódł mój własny kot. Od małego preferował wspólne spacery ze starym psiakiem rasy shih tzu. Codziennie czekał za rogiem, aż Lupo pojawi się na spacerze ze swoją panią. Wreszcie tak bardzo się zaprzyjaźnił z psem, że zaczął nawet go odwiedzać w domu. Przychodziłam, więc odebrać Lexa, tak jak to robią mamy, gdy ich pociecha bawi się z dziećmi sąsiada. Zauważyłam, że futro Lupo drży. Na pozór były to zwykłe dreszcze, które czasami u psów w zaawansowanym wieku się zdarzają z wielu powodów. Zaprosiłam więc Lupo na badania z racji jego 13 lat. Drżenie ciała może być objawem przemarznięcia, strachu, bólu, ataku padaczki,  zarobaczenia, zatruć, chorób metabolicznych, cukrzycy i wielu innych mniej lub bardziej poważnych schorzeń. Lupo w swoim podeszłym wieku mógł właściwie mieć wszystkiego po trochu. Zrobiłam rutynowe badanie krwi i USG jamy brzusznej. O ile krew nie wskazywała na nic poważnego o tyle diagnostyka obrazowa pozwoliła mi określić przyczynę drżenia ciała Lupo. Psiak miał w brzuchu usytuowanego guza wielkości jabłka. W grę wchodziło operacyjne usunięcie go, ale jak to w przypadku nowotworów rokowania były krótko mówiąc słabe, zwłaszcza ze względu na wiek. Lupo też nie słyszał i słabo widział. Jedynym słusznym wyjściem była eutanazja, która pozwoliła skrócić cierpienia psa. Właściciele zgodzili się na uśpienie Lupo po kilkudniowym zastanowieniu, a niestety Lex nadal wypatruje przyjaciela w porach spacerów.

 

 

 Słodka trucizna

 

          Tak wiele mówi się o szkodliwości cukru dla ludzkiego zdrowia, tymczasem o wiele bardziej szkodliwe mogą być słodycze dla naszych czworonożnych przyjaciół. Odwiedzałam dziś sąsiadkę. Po prostu sąsiedzka kawa i pogaduchy. Na stole leżały oczywiście czekoladki, pierniczki i ciasteczka. Obserwowałam siedzącego przy mojej nodze Tolusia – śnieżnobiałego maltańczyka. Przekrzywiał łepek, poruszał uszami i popiskiwał. Sąsiadka  na to błagalne spojrzenie wzięła ze stołu kawałek czekolady i wsunęła Tolkowi do pyszczka. No patrzę i nie wierzę!  Pies rozradowany prosi o kolejny kawałek i znowu go dostaje. Nie wytrzymałam, musiałam w nieswoim domu stanąć w opozycji, by bronić zdrowia nie swojego psa. W czekoladzie zawarta jest substancja o nazwie teobromina, która nawet w małych dawkach może być dla psa zagrożeniem życia. Po spożyciu małego kawałka czekolady może pojawić się biegunka, wymioty, gorączka, spadek ciśnienia krwi. 1 gram teobrominy na kilogram masy ciała, jest dawką, która może spowodować zatrucie. Również dla kotów czekolada jest substancją trującą, jednak koty o wiele rzadziej próbują łakoci. Jeśli chcemy psa nagradzać lub najzwyczajniej rozpieszczać, kupmy mu specjalne herbatniki przeznaczone dla psów. I pamiętajmy by przestrzegać dzieci przed podawaniem psu słodyczy.

  

Bunt na pokładzie.

 

             Nie każdy problem z załatwianiem potrzeb do kuwety jest efektem choroby lub buntu zwierzęcia. Właścicielka pięknego radgolla, pojawiła się ze swoim pupilem z bardzo frustrującym problemem. Kot przestał załatwiać się do kuwety. - Od małego nie było z tym żadnego problemu, nigdy mi nie narobił poza kuwetę, aż tu nagle taki numer – relacjonowała zrozpaczona pani – sika i załatwia się wszędzie tylko nie do kuwety! Otóż, problemy z załatwianiem się mogą mieć różne podłoże. Mogą świadczyć o problemie zdrowotnym ze szczególnym wskazaniem na choroby nerek i pęcherza. Takie nagłe „niekulturalne” zachowanie może być też efektem problemów emocjonalnych, związanych z traumą. Zbadałam więc kota szczegółowo i już miałam powiedzieć, że jest zdrowy na ciele i trzeba obserwować go w celu poznania tej traumy, która go trawi, kiedy diagnoza nadeszła sama z potokiem słów żywiołowej właścicielki - Bo pani doktor, czytałam że gdy żwirek jest brudny, to może tak się dziać, ale gdzie tam, ja te jego kuwetę myję często, wręcz dezynfekuję. Bo wie pani, ja jestem pielęgniarką, pracuję w szpitalu my ten skinsept mamy...- no i wyjaśniło się. Koci węch jest tak wyczulony na pewne substancje, że może odstraszać zwierzę. Środki dezynfekujące ze szpitala, naturalne środki kuchenne stosowane do czyszczenia, takie jak: ocet, sok z cytryny, czosnek ( substancja trująca dla kotów) nie powinny być stosowane do czyszczenia ani kociej kuwety, ani miejsc do spania, ani też pomieszczeń, w których zwierzę przebywa.  

 

 

 

Niebezpieczne kąpiele.

 

            Mówi się, że kota można kąpać, tylko nie wolno wykręcać. Oczywiście to żart i kąpiel kota to bardziej abstrakcja, niż zabieg pielęgnacyjny. Generalnie koty, poza dwoma rasami egzotycznymi, nie lubią wody i zmuszenie sierściucha do namoczenia może nieść za sobą poważne rany drapane na ciele właściciela. Dzisiejszy przypadek był jednak zgoła inny. Kot się wykąpał. Najpierw sam, w czasie przechadzki po okolicy wpadł po uszy do miski ze zużytym olejem silnikowym, potem właściciel kilkakrotnie wykąpał go w wannie, by domyć śmierdzącą i tłustą ciecz. Niestety efekt kąpieli zarówno pierwszej i drugiej był opłakany. Futro kocurka wyglądało fatalnie, o zapachu nie wspomnę, a pacjent trafił do mnie z zapaleniem przewodu słuchowego, do którego właśnie wlała się woda w czasie kąpieli. Kot po przygodzie zaczął drapać się, potrząsać uchem, nosił je jakby opuszczone. Do tego doszła zmiana koloru małżowiny i nieprzyjemny zapach z ucha. Takie objawy wskazywały na pasożyty, albo stan zapalny. Świerzbowca wykluczyłam w badaniu otoskopowym. Kocurek dostał antybiotyki i krople do uszu. Zaniedbanie chorób uszu u zwierzęcia prowadzi do całkowitej utraty słuchu. Dlatego, jeśli widzimy, że naszemu futrzakowi ucho dosłownie ”przeszkadza” w normalnym funkcjonowaniu, należy niezwłocznie udać się do gabinetu weterynarii.

 

 

 

Przygarnij futrzaka ze schroniska.

 

        Coraz częściej przychodzą do gabinetu ludzie proszący o poradę w sprawie zakupu psa. Jaka rasa odpowiednia? Jak rozpoznać, czy pies będzie miał dobry charakter ? Pojawiają się też prośby o adresy tanich hodowli. W takich sytuacjach często zadaję pytanie: Czy brali Państwo pod uwagę zabrania psa ze schroniska? W odpowiedzi słyszę, że przecież nie będzie rasowy, albo będzie stary. Nie do końca prawdą jest, że do schroniska trafiają tylko stare, schorowane kundle. W każdym mieście działa fundacja lub schronisko przepełnione psami rasowymi, szczeniakami w różnym wieku, a nawet psami, które w swoim życiu odbywały szkolenia i potrafią wiele zaoferować nowym właścicielom. Wszystkie zwierzęta w schronisku są pod troskliwą opieką zwykle jednego lub kilku lekarzy weterynarii, dlatego możecie Państwo mieć pewność, że zabieracie do domu pieska zaszczepionego, odrobaczonego i zdrowego. Czego w niektórych hodowlach nikt nie zagwarantuje. Wiele pseudohodowli oferuje szczenięta, które nigdy nie zostały nawet odrobaczone. Warto więc sprawdzić, czy przypadkiem w schronisku w Twoim mieście nie znajdują się najwierniejsze cztery łapy, z którymi przejdziesz nie jeden kilometr w czasie spaceru. 

 

 

Obroże, krople czy spray?

 

           Ostatni czas to okres wzmożonej inwazji kleszczy. Oczywiście na rynku mamy szereg różnego rodzaju preparatów owadobójczych i insektobójczych, ale nie wszystko jest odpowiednie właśnie dla Twojego pupila i do jego stylu życia. Kleszczobójcze preparaty możemy aplikować na skórę w postaci kropli i sprayu, albo stosować obroże przeciw pchłom i kleszczom, których okres skuteczności wynosi aż 8 miesięcy. Należy pamiętać, aby preparaty stosować regularnie i zgodnie z instrukcją użycia, tylko wtedy mamy gwarancję skuteczności. Co wybrać? To pytanie pada dosyć często w moim gabinecie. Tutaj mamy do rozważenia względy ekonomiczne, ponieważ ceny preparatów na kleszcze i pchły są różne, w zależności od rodzaju i producenta. Obroże są jednorazowo sporym wydatkiem, ale tak długi okres działania sprawia, że dzieląc cenę na koszty miesięczne stają się najkorzystniejsze. Możemy je już polecać maluchom od 10 tygodnia życia, a różnorodność ich rozmiarów pozwala na stosowanie u małych i dużych czworonogów. Tylko w przypadku kotów wychodzących zwykle mam dylemat. Oczywiście obroże przeciw kleszczom dla kotów są całkowicie bezpieczne, ponieważ posiadają specjalne zamki, które w razie zahaczenia się natychmiast się wypinają. Ja raczej właścicielowi staram się przedstawić stronę ekonomiczną takiego zakupu. Ponieważ kocie ścieżki są niezbadane, to kiedy kot zgubi taką obrożę, stracimy po prostu wydane na nią pieniądze. Dlatego doradzam, aby w przypadku wszędobylskich dachowców stosować krople lub spraye przeciwko pchłom i kleszczom. Dziś ze skóry mojego pacjenta wyjęłam aż 30 kleszczy, które złapał w trakcie jednej kociej, nocnej wyprawy. Dlatego przypominam o stosowaniu preparatów, gdyż nie tylko ukąszenia są dla zwierząt dyskomfortem, ale  mogą być też źródłem śmiertelnych chorób.

 

 

 

Biały, zdrowy kieł Kosmosa

 

         O higienie jamy ustnej mówi się dzieciom od najmłodszych lat, ale właściciele zwierząt też powinni o zęby i dziąsła swoich pupili dbać równie żarliwie. Dbając o higienę jamy ustnej psa lub kota zapobiegamy poważnym schorzeniom przyzębia wywołanym przez kamień i płytkę nazębną. Moim dzisiejszym pacjentem był stosunkowo młody labrador. Była to wizyta spowodowana złamaniem kła, prawdopodobnie przy gryzieniu czegoś twardego w czasie zabawy w ogrodzie. Właściciel zorientował się, że jego Kosmos dziwnie je. Pies przechylał łeb na jedną stronę w czasie posiłku i w dodatku nie podchodził nawet do swoich ulubionych twardych przysmaków. Po sprawdzeniu pyska odkrył, że Kosmos ma złamany kieł. Stomatologia weterynaryjna zajmuje się prawie identycznie uzębieniem zwierząt, jak w przypadku ludzi. Chore lub złamane zęby zwierząt są usuwane lub leczone kanałowo. Drobne ułamania zębów są bardzo częste, jednak nie wymagają specjalnego leczenia. Natomiast, gdy podczas złamania dojdzie do odsłonięcia miazgi zęba, zakażenie bakteriami znajdującymi się w pysku psa może prowadzić  do zapalenia zęba i okolicznych struktur kostnych. Wtedy wizyta u lekarza weterynarii jest koniecznością. Kosmos na szczęście nie miał aż tak poważnego ubytku, ale przy okazji wizyty usunęłam mu kamień i płytkę nazębną nagromadzoną na pozostałym uzębieniu. Należy pamiętać, że podawanie przysmaków dentystycznych psu jest tylko jedną z form dbania o higienę jamy ustnej zwierzęcia. Warto oprócz samych przysmaków stosować szczotkowanie zębów oraz od czasu do czasu pojawić się w gabinecie weterynarza, aby usunąć fachowo płytkę nazębną i kamień.

 

 

 

Leczenie wymaga konsekwencji i czasu

 

          Aby skutecznie wyleczyć organizm bez względu na gatunek, rodzaj, królestwo, trzeba chorobę zdiagnozować, konsekwentnie przyjmować leki, kontrolować stan poprawy zdrowia i często odbywać rekonwalescencję, by wszystko wróciło do równowagi. Często zdarza mi się, że właściciele moich czworonożnych pacjentów zapominają o tych podstawach profilaktyki zdrowia i procesu leczenia. Nie ma cudownych tabletek, które raz podane w magiczny sposób leczą zwierzę. Trzeba konsekwentnie podawać tabletki, zastrzyki i inne medykamenty. Za pomocą jednego zastrzyku możemy uśmierzyć ból na jakiś czas, ale nie usuniemy źródła bólu, a co za tym idzie, nie zapobiegniemy jego nawrotowi. Widzisz, że Twój podopieczny zachowuje się inaczej niż zwykle? Piszczy, skomle, a może o wiele więcej śpi i stroni od aktywności fizycznej? Nie czekaj, aż choroba rozwinie się do takiego stopnia, że rokowania będą już nikłe. A może byłeś u weterynarza, który przepisał leki i po trzeciej dawce pies lub kot ewidentnie wraca do zdrowia? Nie przestawaj podawania leku! Jeśli jesteś niepewny, czy możesz odstawić farmaceutyki zadzwoń i zapytaj lekarza. Nigdy nie decyduj sam o tym, czy leczenie ma trwać, czy można je zakończyć. W dzisiejszym przypadku zaniechanie podawania leków doprowadziło do takiego stanu psa, że mogłam tylko zaproponować eutanazję i na nic zdały się wyjaśnienia właściciela „ pies przecież poczuł się lepiej, dlatego nie chciałem dłużej truć go taką ilością leków”. Pan może nie chciał truć, ale doprowadził do bolesnej agonii.

 

 

 

 

Serduszko puka w rytmie EKG

 

          Słysząc kaszel u psa myślimy natychmiast o przeziębieniu, zapaleniu górnych dróg oddechowych lub robakach. I słusznie! Wszystkie te schorzenia objawiają się kaszlem. Jednak, gdy pies kaszle w nocy lub po przebudzeniu rano, diagnoza może być zupełnie inna. Kapsel to śliczny Cavalier King Charles. Uwielbiam tę rasę, a tego przedstawiciela szczególnie, gdyż byłam przy jego narodzinach. Z objawami kaszlu nocnego, przyspieszonego oddechu i sapania pojawił się w moim gabinecie na kontroli. Właściciel relacjonował, że pies szybko się męczy pomimo niezbyt zaawansowanego wieku. Na myśl mi od razu przyszła choroba serca zwana Endokardiozą zastawki dwudzielnej.  Endokardioza zastawki polega na uszkodzeniach zastawki dwudzielnej między lewym przedsionkiem a lewą komorą, w wyniku czego zastawka nieprawidłowo się zamyka i otwiera. Po wykonaniu badań kardiologicznych, RTG, EKG i echa serca moje przypuszczenia się potwierdziły. Niestety Endokardioza jest nieuleczalna, ale wczesne zdiagnozowanie i trafne leczenie poprawiają komfort życia oraz przedłużają życie zwierzęcia. Kapsel będzie musiał do końca życia regularnie pojawiać się na badaniach pod kątem postępowania schorzenia.

 

 

 

O jejku jaki Singultus.

 

        Rytmiczne i powtarzające się skurcze przepony raz mięśni międzyżebrowych to nic innego jak czkawka. Zwierzęta również miewają czkawkę, która nie zawsze musi niepokoić. Najczęściej czkawkę możemy obserwować u szczeniąt i kociąt, które ssąc mleko mamy łapią jednocześnie powietrze. Podobnie bywa z łapczywym połykaniem kęsów, co prowadzi do gwałtownego pobudzenia nerwu błędnego, spowodowanego szybkim rozszerzaniem się żołądka. Czasami czkawka może pojawiać się z emocji, zmiany temperatury przy wychodzeniu na podwórko i powrotach ze spaceru. Widok psa, czy kota z czkawką jest naprawdę zabawny. Czkawka niestety to także objaw niebezpieczny, który może świadczyć o niewydolności oddechowej przy astmie, zapaleniu dróg oddechowych, czy podczas zachłyśnięcia się kawałkiem pokarmu. Jeśli zaobserwujemy że czkawce towarzyszą objawy takie jak: sinienie dziąseł, odruch wymiotny,trudność w złapaniu powietrza i ogólny niepokój należy skontaktować się z weterynarzem. Czkawki u zwierząt nie „leczymy” ludzkimi sposobami, nie ciągniemy zwierzęcia za język, nie straszymy i nie podajemy wody w czasie ataku czkawki bo możemy najzwyczajniej zaszkodzić jeszcze bardziej. U mojego dzisiejszego czkającego pacjenta zdiagnozowałam refluks żołądkowo – przełykowy. 

 

 

Mały anemik

 

             Brakowi apetytu i ospałości u kotów wychodzących powinniśmy się baczniej przyglądać. Kiedy nasz pupil wraca z całonocnych wojaży po okolicy i pada bez zaglądania do miski nie widzimy w tym nic niepokojącego, myśląc, że „zjadł na mieście” coś żywego, zmęczył się nocnymi łowami i śpi. Oczywiście tak mógł wyglądać scenariusz ostatniej nocy Twojego kota, który teraz będzie odsypiał nocną zmianę. Jednak trzeba też mieć na uwadze, że takie zachowanie może być pierwszym objawem anemii, czyli niedokrwistości u kotów, a co za tym idzie początkiem chorób współtowarzyszących ( nowotwory takie jak:chłoniak i białaczka, mastocytoza, niewydolność nerek, hemobartonelloza itp.). Niedokrwistość może być też przyczyną zażywania leków oraz zatrucia organizmu związkami toksycznymi. Anemia może także być spowodowana znaczną utratą krwi u zwierzęcia. Często powtarzam, że najbardziej narażone są na tę chorobę zwierzęta żyjące dziko lub półdziko. Milę przywiózł właściciel, ponieważ zachowywała się jakby była poważnie chora. Spała, nic nie jadła, nie bawiła się. Zakomunikował mi, że kotka ma w zwyczaju znikać na kilka dni. Nie zmartwił się więc kiedy przez weekend nie pojawiła się na żaden posiłek. Widział też u niej gojące się już rany, które były zaschnięte i ładnie wylizane, czyste. To spowodowało, że  nie pojawił się w moim gabinecie wcześniej. Jednak stan Mili jakby się pogarszał. Prawdopodobnie rany były wynikiem pogryzienia przez inne zwierzę, a Mila straciła sporo krwi. Wyniki badań krwi wskazywały na dużą anemię. Leczenie walecznej kotki polegało na podaniu dużej ilości płynów w kroplówce. 

 

 

 

Anomalie w wyglądzie

 

          Hodowcy wystawiający swoje zwierzęta na różnego rodzaju wystawach wiedzą, jak ważny jest dla każdej rasy idealny wymiar głowy, umaszczenie, rozstaw uszu itp. Ludzie nie zarobkujący na swoich pupilach nie podchodzą do wyglądu aż tak paranoicznie. Często kochają swoje Shih tzu ze śmiesznym przodozgryzem, czy koty bez ogonka i nie widzą w tych wadach nic złego. Czasami choroby objawiające się zmianą w wyglądzie są odkrywane przez przypadek.  Sąsiedzi, o tym, że ich pies  jest chory na Bielactwo (vitiligo) dowiedzieli się przez przypadek w czasie szczepienia na wściekliznę. Odbarwiony, prawie biały nosek, białe plamy na wargach i bielejące poduszki łap były powodem żartów w rodzinie sąsiada. Weterynarze o takim odbarwieniu płytki nosowej mówią, że jest to śnieżny lub zimowy nos. Do tej pory nie wiele wiemy o tej przypadłości. Jest na pewno dziedziczna i ma charakter postępujący, ale ma jedynie charakter defektu kosmetycznego i nie jest groźna dla zdrowia i życia psa. Dlatego nie należy panikować, gdy nos pupila się odbarwia. Jedynie jest to ważne w przypadku hodowli, które powinny nie dopuszczać do rozmnażania się reproduktorów z takim obciążeniem genetycznym dla dobra własnej hodowli

 

 

 

Szorstkie łapy

 

         Kiedy oglądamy kocie stópki lub psie łapki wyglądają one na miękkie i niezwykle delikatne.  U kociąt i szczeniąt jest to wręcz rozczulający widok. Skóra na łapach naszych czworonogów wbrew pozorom jest bardzo mocna i odporna na różnego rodzaju podłoże, oczywiście pod warunkiem, że jest zdrowa. Poduszeczki na łapach naszych pupili nie zawsze są jednak zdrowe i miękkie. Rogowacenie opuszek łap, czyli Hiperkeratoza objawia się przesuszoną skórą w obrębie opuszek palców, pękaniem, a z czasem przerostem keratyny. W popękanych opuszkach może dochodzić do stanów zapalnych. Hiperkeratoza może objawiać się równolegle lub tylko na nosie psa. Jest to schorzenie typowe dla młodych osobników, zwłaszcza w okresie zimowym dochodzi do zaostrzenia objawów. Zakażenia bakteryjne towarzyszące nieleczonej hiperkeratozie mogą być bardzo bolesne dla psów, dlatego objaw suchych szorstkich opuszków palców warto szybko diagnozować i rozpocząć miejscowe leczenie za pomocą maści na bazie witaminy E oraz wazeliny. W tej przypadłości ważna jest właściwa pielęgnacja. Niepokój właściciela mojego pacjenta wzbudził dziwny chód zwierzęcia w czasie spaceru. Przypominał chodzenie po rozpalonym węglu. Wystarczyło tylko obejrzeć poduszki łap by bez jakiejkolwiek fachowej wiedzy zauważyć szorstkość i inność budowy naskórka, dlatego bez namysłu pan przyprowadził do mnie swojego podopiecznego.

 

 

 

Króliczkowe futerko

 

             Miniaturowe króliki są bardzo popularnymi i lubianymi mieszkańcami naszych domów. Dzieci je uwielbiają, można je wychować przy odpowiedniej wiedzy, nie trzeba ich kilka razy dziennie wyprowadzać na spacer i z łatwością znajdziemy dla nich opiekę na okres letnich wyjazdów wakacyjnych. No są urocze jednym słowem… Ich miękkie futerko czasami może stać się przyczyną niepokoju właściciela. Dziś nastolatka przyszła do mnie ze zdrowym miniaturowym króliczkiem. Bardzo niepokoiło ją wypadanie sierści. Obejrzałam pacjenta wnikliwie pod szkłem powiększającym. Skórę miał idealnie czystą, bez pasożytów, ran, czy objawów łuszczenia. Najnormalniej zmieniał okrywę włosową. Zakomunikowałam właścicielce, że jej pupil linieje. Ta jednak zaprotestowała że już dwa razy zmieniał futro w tym roku. No tak! Króliki linieją aż 4 razy do roku i jest to normalna sytuacja. Należy jednak takie nadmierne wypadanie sierści precyzyjnie kontrolować pod kątem zdrowia skóry. Chodzi o to, że wypadanie sierści i w konsekwencji łysienie miejscowe może być objawem zakażenia grzybicą, chorób skóry albo pasożytów. Ponadto może być objawem różnego rodzaju chorób wewnętrznych. Co powinno niepokoić właścicieli królików? Wszelkie zmiany w dotychczasowym zachowaniu, zaburzenia równowagi, nienaturalną postawę ciała, drżenia, paraliż, albo biegunki, zaparcia, spadek masy ciała, zwiększone pragnienie, nagły brak apetytu, spadek masy ciała, zmiany w obrębie oczu, uszu lub nosa, drapanie.  Powyższe zaobserwowane zmiany powinny skierować nas z królikiem do lekarza weterynarii

 

 

 

W domu weterynarza zwierzęta też chorują. 

 

           Tak, tak… w moim domu też mam własnych pacjentów. Mimo, że dmucham i chucham na swojego kota to zdarza się, że muszę go leczyć i opatrywać. A że jest kotem wychodzącym no to jasne, że wraca do domu jak każdy włóczęga. To, że wczoraj przespał dzień bez jednego poruszenia się wcale mnie nie zdziwiło. Ale wieczorem, kiedy zaproponowałam mu nockę na podwórku, nawet nie wstał z legowiska. Oho! Co Ci jest kocie? - pomyślałam. Najłatwiej spojrzeć na reakcje z pewnej odległości, więc zatrzeszczałam saszetką ulubionej karmy. Niechętnie wstał i szedł w moim kierunku wyraźnie utykając na lewą tylną łapę. Łapa z bliska była zauważalnie większa od pozostałych, czyli spuchnięta. I teraz pytanie nr1: Uraz czy kontuzja? Koty mają taką budowę szkieletu oraz mięśni, że potrafią spaść z wysokości bez jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu. Złamania kończyn zazwyczaj są wynikiem wypadków komunikacyjnych, rzadziej zwykłych upadków. No to drugie pytanie! Jak nie złamanie kończyny to co? Opuchnięcie może świadczyć o ukąszeniu przez owada, albo o urażonej poduszce łapki. W przypadku mojego własnego kota powodem opuchnięcia i utykania był ostry przedmiot lub kolec, który poważnie zranił łapę. Ranę przemyłam septycznym preparatem i podałam kotu leki przeciwzapalne. Jak tylko poczuł się lepiej czmychnął na swoje ścieżki.

 

Wakacyjne dylematy

         Wakacje to czas, kiedy nasz pupil może stanąć nam na drodze w realizacji podróżniczych marzeń.  W tej kwestii nagle pojawia się milion znaków zapytania. Są miejsca, gdzie spokojnie możemy zabrać swojego czworonożnego przyjaciela. Niestety, coraz częściej widzimy w social mediach obrazki przedstawiające psie i kocie tragedie związane z letnim okresem wyjazdowym. Wcale nie musi tak być. Właścicielom moich pacjentów staram się doradzić, w jaki sposób mogą zapewnić bezpieczny pobyt swoim pupilom. I nie będę tutaj reklamować wcale drogich hoteli dla zwierząt, bo myślę, że są też inne wyjścia z tej sytuacji. Wśród Waszych przyjaciół i znajomych z pewnością znajdą się tacy, którzy na te kilka dni przygarną Waszego psa, chomika, papugę, czy kota. Jeśli chodzi o koty warto pamiętać, że to stworzenia niezwykle przywiązane do miejsca. Jeśli nie możemy zaoferować swojemu kotu opieki w jego własnym domu, bez problemu możemy na czas wakacji przewieźć go do swoich znajomych, którzy zechcą się nim opiekować. Tutaj warunek jest taki, że nawet, jeśli nasz kot jest kotem wychodzącym, w nowym otoczeniu nie może być wypuszczany na zewnątrz! Tymczasowy opiekun musi pamiętać o tym, że należy zamykać okna i pilnować drzwi wyjściowych, by nasz pupil najzwyczajniej nie dał nogi na wakacjach. Koty w czasie pobytu wakacyjnego u nowego opiekuna wbrew pozorom zachowują się wzorowo i normalnie. Jedynym problemem, na który narzekają tymczasowi opiekunowie, mogą być pobudki nad ranem, gdy wyspany koteczek bardzo chce iść pobiegać. Psom zaś miejsce jest obojętne, ważny jest człowiek, dlatego wyjeżdżając na wakacje warto zaplanować je tak, by futrzak mógł wybrać się z nami.

 

Krew - płyn, który może odpowiedzieć na wiele pytań

           Z wyników badania krwi możemy odczytać wiele… Badania okresowe krwi pozwalają wcześnie wykrywać choroby, zaś badania krwi przed zabiegiem pozwalają nam, weterynarzom, bezpiecznie przeprowadzać zabiegi operacyjne. Każdego dnia pobieram krew do badań małych i większych ssaków. Tak, tak, chomikom też czasami trzeba pobrać krew. O razu odpowiadam – nie z łapki (chociaż muszę przyznać, że taką wizję pobierania krwi u małych ssaków mają prawie wszyscy ich właściciele). Badania krwi dają mi tak cenną wiedzę o stanie zdrowia moich pacjentów i celnie naprowadzają na właściwą diagnozę, że warto przynajmniej raz w roku poddać  czworonożnego przyjaciela takiej szybkiej kontroli. Co może powiedzieć wynik takiego badania? Otóż, morfologia krwi  dostarcza lekarzowi weterynarii informacji na temat stanu nawodnienia organizmu, działania układu odpornościowego zwierzęcia, pozwala rozpoznać anemię i infekcje. Przed zabiegami operacyjnymi bardzo ważne jest oznaczenie krzepnięcia krwi, by zabieg nie zagrażał życiu pacjenta. Krew do badań pobierana jest również w czasie leczenia i rekonwalescencji, kiedy muszę obserwować proces leczenia. W tym poście chciałabym przypomnieć o tym, jak powinno się przygotować zwierzę do badania krwi. Pacjent przed pobraniem krwi powinien być na czczo, czyli minimalnie 8 godzin bez jedzenia i picia!  Jest to bardzo ważne, by wyniki były miarodajne. Dobrze też ograniczyć zwierzęciu stresujące sytuacje. 

 

 

Inwazja kleszczy i jej skutki

         Kiedy rozmawiam z właścicielami moich pacjentów o ochronie przed kleszczami, to zwykle okazuje się, że świadomość społeczna kierowana reklamami ogranicza się jedynie do dwóch chorób odkleszczowych boreliozy i babeszjozy. Niestety inwazja kleszczy u psów i kotów niesie za sobą o wiele więcej skutków, które mogą zagrażać zdrowiu zwierzęcia. Po pierwsze kilkanaście wczepionych w skórę osobników może powodować nieuchronnie niedokrwistość. Wszak te pasożyty sączą krew z naszego pupila. Po drugie żerujące kleszcze powodują reakcje alergiczne skóry oraz bardzo często wywołują silne stany zapalne, zakażenia skóry itp. Właściciel mojego dzisiejszego pacjenta sprawnie usunął z jego skóry kleszcze, natomiast zgłosił się do mnie ponieważ kot po kleszczach miał pamiątkę w postaci przełysień, zgrubień skóry i sączących ran. Te ślady to efekt wydzielania przez wszczepione w skórę kleszcze substancji o działaniu przeciwzapalnym, przeciwświądowym, przeciwbólowym, rozszerzającym naczynia krwionośne oraz anty koagulacyjnym. Podałam kotu leki przeciwalergiczne i przeciwzapalne, co powinno ukoić dyskomfort zwierzęcia. Natomiast kleszcze przenoszą szereg bakterii, wirusów, pierwotniaków i nicieni. Wszystkie choroby odkleszczowe u zwierząt (babeszjoza, borelioza, anaplazmoza, erlichioza, europejskie kleszczowe zapalenie mózgu, choroba skokowa owiec, hepatozoonoza, hemoplazmoza/mykoplazmoza, filarioza) zagrażają życiu zwierzęcia. Warto obserwować swoich pupili, czy ich stan po inwazji kleszczy się nie pogarsza, i czy nie dają niepokojących objawów. Wówczas warto skontaktować się po poradę do lekarza weterynarii. Mój pacjent na razie przez jakiś czas będzie wyglądał po prostu jak siedem nieszczęść, ale pozostanie też pod moją kontrolą, gdyby okazało się, że jednak został zainfekowany jakimś patogenem przenoszonym przez kleszcze. Pamiętajmy o ochronie swoich zwierząt przed atakiem kleszczy za pomocą różnego rodzaju środków kleszczobójczych, dostępnych w sklepach i gabinetach weterynaryjnych.

 

 

 

Paszczowe problemy zwierząt

 

         Problemy pojawiające się w pyszczkach naszych pupili biorą się nie tylko z niewłaściwej diety, czy braku higieny jamy ustnej, ale z powodu wad wrodzonych lub rozwojowych, chorób wirusowych i nieszczęśliwych zdarzeń. Zwierzęta cierpią, podobnie jak ludzie, na choroby przyzębia, nadżerki resorpcyjne zębów, urazy (złamania i pęknięcia) oraz nowotwory. Niewłaściwa higiena prowadzi do odkładania się płytki nazębnej, która przeobraża się w kamień nazębny, co prowadzi do bardzo bolesnych stanów zapalnych tkanek dziąseł, a w konsekwencji do utraty zębów. Im zwierzę starsze, tym stan jamy ustnej wymaga większej uwagi, szczotkowania zębów i kontroli u weterynarza. Niestety właściciele często bagatelizują kwestię higieny jamy ustnej i ograniczają się tylko do podawania pupilom specjalnych przekąsek. W moim gabinecie 14 letnia Sandy – kot norweski-leśny zjawiła się z daleko posuniętą infekcją jamy ustnej. Stan zębów niestety nadawał się tylko do ekstrakcji. Taki stan zapalny może prowadzić do zakażeń bakteryjnych całego organizmu zwierzęcia, a co za tym idzie- także do śmierci, dlatego warto dbać o koci i psi uśmiech. Jak dbać o zęby kota? Można próbować samodzielnie czyścić kotu zęby za pomocą specjalnej pasty dla zwierząt i gazika. Mycie kocich zębów jest o wiele trudniejsze, niż mycie zębów psu ze względu na koci charakter, ale bez problemu można taki zabieg oczyszczania zębów kota wykonać w gabinecie weterynaryjnym.

 

 

 

Pies w służbie ludziom ma swoje prawa. 

 

          Miłośników zwierząt jest niestety tyle samo, co przeciwników. Dlatego ustawy prawne regulują wiele spraw związanych z posiadaniem zwierzęcia. W społecznym życiu nie brakuje psów, które tak naprawdę wykonują ciężką pracę, służąc człowiekowi w najtrudniejszych nieraz warunkach. Właściciele psów asystentów osób niepełnosprawnych, przewodników, czy ratowników i psów służbach mundurowych bardzo często spotykają się z głośnym protestem w środkach komunikacji miejskiej lub w przestrzeni publicznej.  Dlaczego pies jest w obiektach gastronomicznych? Dlaczego przy zakazie przebywania psów w nadmorskich kąpieliskach strzeżonych ogromny wilczur siedzi bez smyczy? Dlaczego temu psu wolno, a nasz musi jechać w kagańcu, nie może być na plaży? Z takimi zarzutami spotykają się osoby, które bez swego psa nie mogłyby normalnie funkcjonować w życiu społecznym oraz pracownicy służb ratunkowych. Moją stałą „pacjentką” jest Kaja, owczarek niemiecki wyszkolony do wyciągania z wody ludzi tonących. Regularnie musi przechodzić badania, aby mogła pracować w ratownictwie. Jej właścicielka, także ratownik wodny, zawsze po sezonie spędzonym nad morzem skarży się na to jak turyści atakują obecność psa na kąpielisku strzeżonym. Niejednokrotnie proszą o uwiązanie psiego ratownika. „Proszę sobie wyobrazić, że pies na plaży uwiązany do stanowiska ratowniczego odkrywa, że człowiek tonie. Jak w ułamku sekundy ma znaleźć się w wodzie skoro jest przywiązany do wieży?” Często to właśnie Kaja pierwsza dostrzega zagrożenie i rzuca się na ratunek. Gdyby była przywiązana, tonący nie miałby szans na błyskawiczny ratunek. Psy w służbie człowiekowi są szkolone i posiadają certyfikaty. Według prawa nie wymagają one smyczy i kagańca przebywając w przestrzeni publicznej. Żaden właściciel restauracji, czy hotelu nie może wyrzucić klienta z powodu tego, że jest z nim pies przewodnik. Warto o tym pamiętać, zanim zaczniemy demonstrować swoją niechęć do psa służącego ludziom.

 

 

Straszny żywot alergika

           Alergie dotykają zwierząt w tej samej mierze co i ludzi. Nawet bardzo podobnie się objawiają. Dziś w moim gabinecie pojawiła się Kota. Kotka o tym imieniu to kot oswojony, ale wychodzący. Jest dokarmiana przez mieszkańców jednego z osiedli jednorodzinnych. Ludzie tam mieszkający dbają nie tylko o jej pełny brzuch i ciepły kąt, ale też o zdrowie. Dlatego, kiedy jej uszy zaczęły wyglądać jak skóra ryby, swędziały Kotę niemiłosiernie, przywieziono ją do mojego gabinetu. Zbadałam stan jej uszu pod kątem pasożytów i infekcji. Ucho wewnętrzne było zdrowe, futerko nie nosiło śladów bytowania pcheł. Wszystko wskazywało więc na to, że Kota jest alergikiem. Alergenów w życiu kota wychodzącego może być wiele. Zmiany skórne w okolicach uszu wskazują na alergię pokarmową. Kota stołuje się niestety nie tylko u mieszkańców swojej okolicy, ale także w „dzikich barach”, spożywając różnego rodzaju gryzonie i ptaki, dlatego będzie trudno zdiagnozować co ją tak uczula. Podobne reakcje pokarmowe pojawiają się u psów i mniejszych ssaków. Kiedy pupil zaczyna się drapać w obrębie głowy, a na skórze pojawiają się zaczerwienia, charakterystyczna pokrzywka lub strupki, na sierści widzimy miejscowe wyłysienia, warto zainteresować się, jaka jest przyczyna tych niekomfortowych symptomów. Przy alergii pokarmowej pojawiają się też dolegliwości takie jak: biegunki wymioty, kaszel i duszności. Poza podaniem zwierzęciu leków należy też zastosować dietę eliminacyjną, czyli wykluczyć z pożywienia to, co podejrzewamy, że powoduje alergię. Niestety w przypadku Koty dieta eliminacyjna nie jest możliwa, ze względu na jej „dziki” tryb życia i z pewnością za jakiś czas wróci do mnie z podobnymi objawami.

 

Mali pacjenci mojego gabinetu

          Kiedyś od znajomego usłyszałam, że on nie leczyłby chomika, bo one po pierwsze żyją krótko, a po drugie koszt leczenia jest znacznie większy, niż cena nowego zwierzątka. Cóż…chomiki, koszatniczki lub myszy też się leczy!!! To takie same stworzenia, które cierpią i należy im pomagać bez względu na ich wiek, czy wielkość. Dziś na moim stole diagnostycznym siedmioletni chłopiec położył chomika dżungarskiego. Spiner zachowywał się jak osobnik z jednostronnym paraliżem. Całe ciało wygięte było w jedną stronę, a chomik zamiast iść prosto kręcił się dookoła własnej osi. „Czy to udar?”- zapytała mama chłopca. Fakt, ludziom takie objawy kojarzą się z udarem mózgu, ale gryzonie mogą tak reagować nawet przy zwykłych infekcjach. W tym przypadku również okazało się po krótkim badaniu, że chomik Spiner nabawił się zapalenia ucha. Otrzymał antybiotyk w zastrzyku i musiał co drugi dzień pojawiać się na kolejnej iniekcji. Niestety do końca nie „wyprostowałam” mojego małego pacjenta, ale jego opiekun był mi wdzięczny za uratowanie swojego pupila. W przypadku małych zwierząt trzeba pamiętać, że zakażenie bardzo szybko może się rozprzestrzenić na cały organizm. Jeśli zauważamy pogorszenie stanu zdrowia warto jak najszybciej zgłosić się do lekarza weterynarii.

 

Męskie psie sprawy.

        Usuwanie jąder zwykle kojarzy się ludziom z kastracją, czyli czymś „normalnym”, zwykłą profilaktyką. W przychodni weterynaryjnej taki zabieg może być często wręcz ratującym życie zwierzęcia. Pacjentem mojego gabinetu od dawna jest reproduktor z jednej z pobliskich hodowli owczarków podhalańskich. Bingo z racji swoich zadań prokreacyjnych musi być pod stałą kontrolą weterynarza. Hodowców zaniepokoiło ostatnio nieznaczne krwawienie z prącia i dość dziwny spadek wagi. Dosyć szybka diagnostyka przyniosła niestety bardzo poważną diagnozę. Rak jądra nie jest rzadką przypadłością. Objawia się najczęściej wieloznacznie. Krwawienia mogą występować nie tylko z miejsc intymnych, ale też z nosa lub innych części ciała. Spadek wagi i brak apetytu, a także spuchnięty brzuch, częste biegunki, kłopoty urologiczne, krew w moczu to także symptomy choroby nowotworowej jąder u psa. Wczesne zdiagnozowanie raka jądra w przypadku Bingo pozwoliło mi na chirurgiczne usunięcie jąder, co oczywiście uratowało psa, ale całkowicie zrujnowało karierę reproduktora. Niestety właściciele psów najczęściej zjawiają się ze swoimi pupilami dopiero wtedy, gdy nowotwór zajmuje już nie tylko mosznę, ale też zalega na inne narządy. Wówczas mogę zaproponować, chemioterapię, leczenie paliatywne, które będzie łagodziło cierpienie zwierzęcia, albo w skrajnych przypadkach eutanazję. Aby chronić swojego psa przed zachorowaniem na nowotwory warto profilaktycznie raz na pół roku wykonywać kontrolne badania krwi i moczu zwierzęcia.

 

Cicho, ciemno i ciepło – warunki CCC w okresie rekonwalescencji

          Prawie codziennie widzę strach w oczach właścicieli moich pacjentów, kiedy oddaję im pod opiekę zwierzę po zabiegu chirurgicznym, chore, czy cierpiące. Czas leczenia i rekonwalescencji w przypadku zwierząt wymaga głównie spełnienia trzech podstawowych warunków – spokoju (ciszy) – ograniczonego dostępu światła i ciepłego miękkiego posłania. Opieka nad chorym zwierzęciem nie jest bardzo trudna. Ważne jest, aby słuchać zaleceń lekarza weterynarii, który szczegółowo wyjaśni czego nie wolno, a co należy robić z czworonożnym rekonwalescentem. Warto zadbać o właściwą dietę, dostępne są specjalne karmy dla zwierząt w trakcie leczenia lub karmy dla zwierząt wracających do zdrowia po ciężkiej chorobie. Miejsce, w którym zwierzę będzie wracać do zdrowia powinno być z dala od ciągów komunikacyjnych w domu, przeciągów, urządzeń wentylacyjnych lub klimatyzacji. Po zabiegach zwykle wychodzenie z domu jest niemożliwe, więc warto postarać się, aby zwierzę miało blisko do miejsca, gdzie może załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Warto zaopatrzyć się w maty higieniczne lub kuwetę. Miski z wodą i jedzeniem powinny również znajdować się bezpośrednio przy legowisku. Zabezpiecz schody, aby zwierzę nie wchodziło na nie. Często zaburzenia koordynacji ruchowej po operacjach mogą prowadzić do niebezpiecznych wypadków. Jeśli pies nie ma siły wyjść na spacer lub lekarz wyraźnie tego zabrania, lepiej nie zmuszać go do żadnej aktywności. Kiedy zwierzę nabierze sił, będzie znowu miało ochotę na figle i spacery.

 

Obraz po bitwie czyli kiedy kot wychodzący wraca z nocnego wypadu

          Coraz więcej moich pacjentów to koty wychodzące, czyli takie, które mają swoją pełną miskę, legowisko, ciepły dom, ale najzwyczajniej lubią wolność, zwłaszcza aktywność nocną poza domem. Dla kota takie warunki były by idealnymi, gdyby nie fakt, że wychodząc na zewnątrz, pupil jest narażony na wiele przykrych niespodzianek od losu. Moim dzisiejszym pacjentem był mój własny osobisty koci towarzysz. Kiedy otwarłam mu rano drzwi po nocnym wypadzie prawie go nie poznałam. Zapuchnięte oko, rozerwane ucho, łysy placek na grzbiecie, rany na brzuchu – obraz po bitwie. Kocury prawie każdej nocy toczą walki terytorialne na śmierć i życie. Nie ma w tym nic dziwnego, taka ich natura. Takiego wracającego do domu, wojennego bohatera należy więc dobrze obejrzeć. Jeśli rany nie są krwawiące, sączące się, z opuchniętych oczu nie leje się ropna wydzielina, należy pacjenta nakarmić i dać się wyspać. Jeśli stan po odpoczynku się nie poprawi warto zgłosić się do weterynarza. Natomiast, jeśli zwierzę cierpi, krwawi lub stan zdrowia szybko się pogarsza, warto jak najszybciej udać się do gabinetu weterynarza, który nie tylko zszyje krwawiące rany, ale też poda leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, dzięki czemu organizm kota będzie miał wsparcie do walki z atakiem zakażeń bakteryjnych i wirusów. Niestety nie jesteśmy w stanie zapobiegać takim zdarzeniom w przypadku kotów biegających wolno. Można ewentualnie płoszyć agresorów, jeśli usłyszymy koci skowyt w nocy pod oknami. Przerwanie takiej kociej agresji zwykle na jakiś czas zawiesza terytorialne działania wojenne.

 

 

Jadowici mieszkańcy lasów

            Nasze lasy i rezerwaty przyrody są piękne i o wiele bezpieczniejsze od tych tropikalnych, pod względem groźnych zwierząt, tam żyjących. Jednak możemy tam spotkać jadowitą żmiję. Zabierając psa na wspólną wyprawę do lasu, zwłaszcza w rejonach górskich, w rejonach rezerwatów nie spuszczajmy go ze smyczy, ponieważ może on wpaść na wygrzewającą się w słońcu żmiję zygzakowatą. Podobnie, jeśli mieszkamy w sąsiedztwie lasów i zagajników, z dala od wielkich aglomeracji miejskich koty wychodzące są narażone na ukąszenie przez ową żmiję. Objawami ukąszenia przez jadowitego gada są: drżenie, wymioty, niemożliwość utrzymania się na nogach, ślinotok, rozszerzone źrenice, przyspieszone tętno. Pierwszej pomocy zwierzęciu należy udzielić niezwłocznie. Ograniczmy ruchy podopiecznego! Nie nacinamy widocznego miejsca ukąszenia, nie wysysamy jadu. Jeśli zwierzę zostało ukąszone w jedną z kończyn utrzymujemy ją poniżej poziomu serca, przykładamy worek z lodem, kończynę owijamy ciasno bandażem i udajemy się natychmiast do najbliższego gabinetu weterynaryjnego. W całej mojej karierze miałam do czynienia tylko z jednym takim przypadkiem, ponieważ w moim miejscu zamieszkania żmije zygzakowate należą do rzadkości. Natomiast wiem, że w regionach pasm górskich moi koledzy po fachu o wiele częściej ratują swoich pacjentów w takich sytuacjach.

 

Profilaktyka maluchów

             Czy moje maleństwo, które jest tak troskliwie pielęgnowane przez swoją mamę może być zarobaczone?- tak reagują właściciele kocich i psich niemowlaków na wieść, iż konieczne jest regularne odrobaczenie już w pierwszych tygodniach życia. Jeśli nie mamy pewności czy kotka karmiąca lub suka były odrobaczane to możemy być pewni, że maluch już posiada w przewodzie pokarmowym pasożyty. W przypadku szczeniąt zarażają się one nicieniami w okresie płodowym, zaś kocięta zarażane są glistą podczas ssania mleka swojej mamy. Ważne jest więc odrobaczenie w pierwszych tygodniach życia maluszka i ponowienie tego zabiegu po dwóch kolejnych tygodniach. Specjalne preparaty na odrobaczenie maja postać gęstej pasty, którą z łatwością można zaaplikować w domu samodzielnie. Jeśli chcemy zrobić to samemu, należy tylko zważyć maluszka, a każdy weterynarz przygotuje odpowiednią ilość do podania w małej strzykawce. Oczywiście pastę tę podajemy do pyszczka! Zdarzało mi się, że właściciele, widząc strzykawkę planowali zaaplikować lek podskórnie... Na szczęście w porę zorientowałam się jakie mają zamiary. Ot taka moja intuicja.... Należy także pamiętać, że pasożyty zwierząt mogą również u ludzi wywoływać wiele groźnych chorób. np toksokaroza. Dlatego tak ważne jest regularne odrobaczanie, jak i higiena.

 

 

Problemy z kleszczami.

 
Przypominają z wyglądu niegroźną, czarną kropkę, a potrafią zabić trzydziestokilogramowe zwierzę. Borelioza jest najbardziej znaną z chorób
przenoszonych przez kleszcze,
ale nie jedyną. W tegorocznej inwazji tych pasożytów dosyć często trafiają mi się przypadki Babeszjozy i kleszczowego
zapalenia mózgu. Objawy, które mogą niepokoić, a pojawiają
się zwykle w czasie od kilku dni do nawet kilku tygodni po ukąszeniu kleszcza to apatyczność,
brak apetytu, nadmierne pragnienie, związane z wysoką temperaturą, dochodzącą do
40–41 °C. W późniejszym etapie choroby mogą pojawić się wymioty,
zażółcenie lub bladość błon śluzowych jamy ustnej, problemy z oddawaniem moczu, ciemnobrązowa barwa
moczu, a także zaburzenia ze strony układu
nerwowego. Wczesne zdiagnozowanie Babeszjozy i boreliozy daje możliwość skutecznego leczenia. Jest ono zwykle długotrwałe i trudne,
dlatego zawsze
namawiam do profilaktyki, która polega tylko na regularnym stosowaniu preparatów przeciwpasożytniczym na skórę. Dostępne w lecznicach
weterynaryjnych i sklepach
zoologicznych obroże, płyny, krople oraz pudry stosowane regularnie, zgodnie z ulotką, gwarantują całkowitą ochronę przed
tymi śmiercionośnymi pajęczakami. W tym roku ilość
kleszczy jest tak ogromna, że poszukujące żywiciela osobniki pojawiają się na tarasach, czy
niewielkich ogródkach w rejonie osiedli.


 

Szczepienia....nie zapominajmy...

 

         Ustawa zobowiązuje do regularnych szczepień psów przeciwko wściekliźnie, ale nie są to jedyne możliwe formy ochrony zwierząt przed chorobami zakaźnymi. Ile chorób, tyle szans na profilaktyczne szczepienia. W tej kwestii oczywiście zdania właścicieli są podzielone. Jako weterynarz mogę tylko doradzać i przestrzegać przed skutkami zaniechania szczepień lub w ostateczności ratować zwierzę, które już na taką chorobę zapadło. Kupując psa od hodowcy, zwykle otrzymujemy jego książeczkę zdrowia, w której oznaczono podane preparaty odrobaczające oraz pierwsze szczepienia. Jeśli takiej książeczki hodowca lub pierwszy właściciel nam nie przekazał, oznacza to, że zwierzę najprawdopodobniej nie było szczepione i należy to zrobić jak najprędzej. Najgroźniejszą z chorób zakaźnych jest Parwowiroza zwana psim tyfusem, która najczęściej dotyka szczenięta oraz młode osobniki. Nawet jeśli zwierzę jeszcze nie wychodzi na zewnątrz i właścicielowi wydaje się, że nie może ono niczym zarazić się w „pseudo septycznym” mieszkaniu, to wirusy wnoszone na butach, ubraniu, a nawet dłoniach mogą zakazić pupila tak samo, jak bezpośredni kontakt z chorym zwierzęciem. Parwowiroza atakuje jelita, a także serce i w przypadku najmłodszych szczeniąt kończy się zwykle gwałtowną śmiercią. Skutecznie można ochronić swojego podopiecznego stosując się do kalendarza szczepień. Już w 6 tygodniu życia można podać pierwszą dawkę szczepionki przeciwko Nosówce i Parwowirozie. Należy również pamiętać o szczepionkach przypominających. 

 

 

Maluch w domu.

                     Witając i przyjmując w swoim miejscu zamieszkania szczeniaczka musimy pamiętać, że to nic innego jak nniemowlę, które nagle zostaje oderwane od mamy i mimo, że już dawno jest samodzielne to jego psychika podobna jest do psychiki ludzkiego niemowlaka. Po pierwsze wymaga nieustannej uwagi. Maluch z pewnością będzie chodził za swoim nowym opiekunem krok w krok. Im mniejszy szkrab, tym bardziej narażony jest na nieuważne przydepnięcie, uderzenie drzwiami lub inny uraz spowodowany nagłym jego pojawieniem się w miejscu niepożądanym. A pojawiać się maleństwo będzie wszędzie, byle tylko być przytulanym, ogrzewanym i dopieszczanym!!! Drugim aspektem, na który należy zwracać uwagę, jest pozostawianie małych przedmiotów w zasięgu wzroku maleństwa. Podobnie jak ludzki maluch, pies również będzie chciał „skosztować” nieidentyfikowanego obiektu, co może stać się nawet przyczyną jego uduszenia. Przyjęcie w domu, w którym jest szczeniak, oznacza nie tylko wielu chętnych do kochania i przytulania malucha, ale także stanowi wiele zagrożeń. Warto pomyśleć o bezpiecznym lokum dla malucha, w którym będzie mógł spać sobie spokojnie w czasie wizyty naszych gości. Nagłe pojawienie się malucha pod stołem, wokół którego zasiada mnóstwo ludzi może skutkować bolesny nadepnięciem, kopnięciem lub przygnieceniem, co może stać się urazem śmiertelnym dla takiego maleństwa. W moim gabinecie często uświadamiam nowych właścicieli o takich zagrożeniach. 

 

  

Trudna ale słuszna decyzja.

  

      Ludzie porównują  eutanazję zwierząt do eutanazji człowieka. W chwili, kiedy trzeba podpisać decyzję o takim ostatecznym rozwiązaniu, właściciel 
zwierzęcia mówi, że przecież chorych ludzi się leczy, nikt nie zdecydowałby się podać bliskiej osobie takiego środka. W przypadku zwierząt tak naprawdę jest
to jedyne wyjście z niewyobrażalnego cierpienia. W mojej lecznicy przeżyliśmy ostatnio podobną sytuację. Wiekowy i jak do tej pory zdrowy pies rasy husky nagle
zaczął bardzo dziwnie się zachowywać. Wyraźnie cierpiał, a wraz z nim wszyscy domownicy. Od początku obstawiałam, że tu oprócz dolegliwości fizycznych
do głosu doszła także demencja starcza i pies zaczął stanowić zagrożenie dla siebie samego. Właściciele zaobserwowali, że po kilku godzinach spokojnego
i bardzo mocnego snu, husky wpada nagle ze skrajności w skrajność i zaczyna demolować całe otoczenie, jakby próbował wyrwać się z niewidzialnych więzów.
Zniszczył meble, drzwi, kojec. Trudno mi było, pomimo wszystko, przekonać właścicieli do ostatecznej decyzji. Rodzina chciała badań i leczenia. Musiałam
oczywiście uszanować ich wolę. Pierwsze badania laboratoryjne nie dały jednoznacznej odpowiedzi. Pies miał podwyższone parametry z krwi, ale w jego wieku
to raczej norma. Umówiliśmy się na kolejne badania, tym razem postawiłam na diagnostykę obrazową. Jednak moje doświadczenie i wiedza podpowiadały mi,
że jego zachowanie ma stricte neurologiczne podstawy. Do badania USG niestety już nie doszło, ponieważ rankiem właściciele poprosili mnie o wizytę domową.
Pies w trakcie ataku na samego siebie zranił się tak bardzo, że z pyska i nosa lała się krew. Dopiero w tej sytuacji właściciele zgodzili się na eutanazję.
Gdyby zrobili to przy pierwszej wizycie, z pewnością oszczędziliby psu cierpienia, a sobie szkód, które w czasie ataku wyrządziło chore zwierzę.
Eutanazja często jest rozwiązaniem najlepszym dla wszystkich, zarówno właścicieli jak i czworonożnego pacjenta. Przepisy z nią związane jasno regulują
poprawność jej wykonania, aby zwierzę nie odczuwało ani bólu, ani też stresu. Wykonuje się ją w pełnej narkozie.

Sterylizacja, tak czy nie.....

          Temat stary jak świat. Właściciele nie chcą operować suczek, z „uczuciowych” względów, ale taki zabieg to nie tylko pozbycie się kłopotu z cieczką, a dbałość o zdrowie swojego psa. Jeśli nie planujemy szczeniąt, a suczka nie przekroczyła 5 roku życia warto zastanowić się nad korzyściami, płynącymi z zabiegu sterylizacji. Przy rezygnacji ze sterylizacji należy pamiętać, że zwierzęta te zagrożone są wieloma niebezpiecznymi chorobami. Pierwszym i często źle rokującym schorzeniem suk niesterylizowanych jest Ropomacicze, które zbyt późno zdiagnozowane może bezpośrednio zagrażać życiu zwierzęcia. Drugim- równie niebezpiecznym są guzy listwy mlecznej, czyli nowotwór gruczołu mlekowego, który może dawać przerzuty na inne narządy i w rezultacie prowadzić do śmierci psa. W swoim gabinecie ze strony właścicieli suczek słyszę zwykle: „przecież psa boli”, „po operacji będzie cierpieć”, „a może lepiej podawać leki antykoncepcyjne?”. Moja odpowiedź zawsze jest taka sama - Pies otrzyma leki przeciwbólowe, rekonwalescencja po zabiegu jest bardzo krótka, a udowodnionych naukowo zdrowotnych korzyści ze sterylizacji jest bardzo wiele.

 

 

Inwazja "obcych" kleszczy

 
Borelioza jest najpopularniejszą z chorób przenoszonych przez kleszcze,ale nie jedyną. W tegorocznej inwazji tych pasożytów dosyć często trafiają mi się przypadki Babeszjozy i kleszczowego
zapalenia mózgu. Objawy, które mogą niepokoić, a pojawiają się zwykle w czasie od kilku dni do nawet kilku tygodni po ukąszeniu kleszcza to apatyczność,
brak apetytu, nadmierne pragnienie, związane z wysoką temperaturą, dochodzącą do40–41 °C. W późniejszym etapie choroby mogą pojawić się wymioty,
zażółcenie lub bladość błon śluzowych jamy ustnej, problemy z oddawaniem moczu, ciemnobrązowa barwamoczu, a także zaburzenia ze strony układu
nerwowego. Wczesne zdiagnozowanie Babeszjozy i boreliozy daje możliwość skutecznego leczenia. Jest ono zwykle długotrwałe i trudne, dlatego zawsze
namawiam do profilaktyki, która polega tylko na regularnym stosowaniu preparatów przeciwpasożytniczym na skórę. Dostępne w lecznicach
weterynaryjnych i sklepach zoologiczn
ych obroże, płyny, krople oraz pudry stosowane regularnie, zgodnie z ulotką, gwarantują całkowitą ochronę przed
tymi śmiercionośnymi pajęczakami. W tym roku ilość kleszczy jest tak ogromna, że poszukujące żywiciela osobniki pojawiają się na tarasach, czy
niewielkich osiedlowych skwerach.

Szczepienia ratują życie

      Wiosną miłość zwierząt kwitnie wokoło o czym możemy się przekonać słysząc pod domem kocie krzyki, czy oglądając wycieczki kilku psich adoratorów za jedną psią panną. Z tej miłości już za kilka tygodni na pewno pojawią się śliczne maleństwa, a co za tym idzie nowe obowiązki spadną na karki właścicieli. Planowane i wyczekiwane przez hodowców mioty będą z pewnością szczepione na pierwszej lub drugiej wizycie, zanim jeszcze trafią w ręce nowych właścicieli, a potem??? No właśnie.... Nowi opiekunowie wiedząc, że ich szczeniaczek został odrobaczony i zaszczepiony, a także przebadany przez lekarza weterynarii uznają zwykle, że to koniec wizyt. Błąd! Jedna szczepionka nie wystarczy, aby szczeniak wyrobił sobie właściwą odporność na choroby zakaźne. Aby szczepienie było skuteczne konieczne są co najmniej trzy dawki szczepionki podane w odpowiednim czasie oraz ponowne odrobaczenie. W naszej lecznicy taka pierwsza wizyta kontrolna jest zawsze darmowa! Warto z niej skorzystać z dwóch powodów: Po pierwsze ustalę harmonogram szczepień, doradzę w kwestiach diety, wychowania i pielęgnacji maluszka, a po drugie z największą przyjemnością poprzytulam nowego pacjenta :)

 

 

Leczenie wymaga czasu

 

          Aby skutecznie wyleczyć organizm bez względu na gatunek, rodzaj, królestwo, trzeba chorobę zdiagnozować, konsekwentnie przyjmować leki, kontrolować stan poprawy zdrowia i często odbywać rekonwalescencję, by wszystko wróciło do równowagi. Często zdarza mi się, że właściciele moich czworonożnych pacjentów zapominają o tych podstawach profilaktyki zdrowia i procesu leczenia. Nie ma cudownych tabletek, które raz podane w magiczny sposób leczą zwierzę. Trzeba konsekwentnie podawać tabletki, zastrzyki i inne medykamenty. Za pomocą jednego zastrzyku możemy uśmierzyć ból na jakiś czas, ale nie usuniemy źródła bólu, a co za tym idzie, nie zapobiegniemy jego nawrotowi. Widzisz, że Twój podopieczny zachowuje się inaczej niż zwykle? Piszczy, skomle, a może o wiele więcej śpi i stroni od aktywności fizycznej? Nie czekaj, aż choroba rozwinie się do takiego stopnia, że rokowania będą już nikłe. A może byłeś u weterynarza, który przepisał leki i po trzeciej dawce pies lub kot ewidentnie wraca do zdrowia? Nie przestawaj podawania leku! Jeśli jesteś niepewny, czy możesz odstawić farmaceutyki zadzwoń i zapytaj lekarza. Nigdy nie decyduj sam o tym, czy leczenie ma trwać, czy można je zakończyć. W dzisiejszym przypadku zaniechanie podawania leków doprowadziło do takiego stanu psa, że mogłam tylko zaproponować eutanazję i na nic zdały się wyjaśnienia właściciela „ pies przecież poczuł się lepiej, dlatego nie chciałem dłużej truć go taką ilością leków”. Pan może nie chciał truć, ale doprowadził do bolesnej agonii.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Gabinet weterynaryjny Vitovet, Weterynarz Ruda Śląska - Kochłowice ul. Żymły 39Strona wykonana przez Strony WWW - doneta.pl